poniedziałek, 24 października 2022

            Piosenkarz i gitarzysta James Nixon w tym czasie występował w "King James & The Scepters", zespole, w którym był tylko jeden czarny muzyk - Spotkałem Jimiego Hendrixa i Billy'ego Coxa w tym samym czasie, kiedy w 1962 roku robiłem występowałem w Jumachi i Top Six Club w Fort Campbell. Oni tam wtedy grali. Siedliśmy razem i rozmawialiśmy o tym, żeby kiedyś pojechali do Nashville, gdzie można grać w każdy weekend w Del Morocco Club oraz innych, takich miejscach... ...Mieliśmy dwie gitary, bas, perkusję i saksofon. Byliśmy grupą biednych muzyków. Zajmowałem się elektroniką, więc zrobiłem Jimiemu przewód na 50 lub 75 stóp. To nie był za duży klub, więc Jimi mógł z gitarą wyjść na zewnątrz i grać na chodniku. Grał z podkręconym na maksa wzmacniaczem i dawał czadu. Ludzie nie wiedzieli, czy klaskać, czy wyjść z klubu - opowiadał Cox o koncercie, który odbędzie się za kilka tygodni w klubie Del Morocco w Nashville. Długi kabel miał wpływ na to, że dźwięk z gitary do głośników docierał z opóźnieniem 1/1000 sekundy. Powstał efekt, na który Jimi zwrócił wtedy uwagę. ...A poza tym on już wtedy stosował te swoje pirotechniczne efekty  - dodawał Cox.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz