Wśród muzyków i publiczności z Seattle, Dave Lewis spopularyzował temat Richarda Berry'ego "Louie Louie" oraz własną, nagraną potem przez grupę "The Kingsmen" kompozycję - „J.A.J.”...To był skrót od powiedzenia „Jive Ass Jerry” (kopnij w dupę Jerry’ego - przyp. aut.). Jerry Allen, to był facet z Nowego Orleanu, który w Seattle nie cieszył się sympatią – zapamiętał Bob Hendrix, kuzyn Jimiego, syn Franka i Pearl. Zespół Lewisa miał na koncie także nagrany w tym czasie singiel z utworem "The Tree", wykonywał na koncertach także inne swoje kompozycje: "Little Green Thing" i jedyny śpiewany przez lidera - "Candido". Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się piosenka "Louie Louie". Potwierdzali to miejscowy muzyk Barney Hillard oraz Bob Hendrix, kuzyn Jimiego - "Louie Louie" było tu tak długo popularne, że zaproponowano, aby zostało oficjalną piosenką stanu Waszyngton...
Wielu
lokalnych muzyków, wskazywało na
to, że charakterystyczny beat, nazywany rytmem dżungli, miał wpływ na brzmienie
Seattle zupełnie odmienne od tego, co powstawało w tym czasie, czyli na
przełomie lat 50 i 60 XX wieku w Kalifornii, czy Nowym Jorku. Wtedy jak napisał
historyk Paul de Barros
- Białe dzieciaki z Północnego
Zachodu emocjonowały się czarnym R&B z maniakalną
wręcz dzikością...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz