środa, 27 lipca 2022

                Jimi ma jednak wciąż ten sam problem, jest nim wzmocnienie jego instrumentu. Przy zakupie gitary niestety nie wystarczyło pieniędzy na wzmacniacz. ...Nigdy nie udało nam się go kupić - tłumaczył Al Hendrix - planowałem to, na szczęście, kiedy chodził do przyjaciół, pozwalali mu skorzystać ze swojego wzmacniacza. Nie narzekali... Leon dodawał – Ponieważ brat nie posiadał wzmacniacza, koledzy z zespołu pożyczyli mu dodatkowy głośnik. Okablowywał go, by mieć jak podłączyć gitarę. Buster zbił nawet z kawałków drewna skrzynię, żeby mieć gdzie go wstawić i w ten sposób dorobił się swojej kolumny. Wbrew pozorom było to spore osiągnięcie, bowiem w tamtych czasach kluby nie były tak dobrze nagłośnione. Żadnych systemów P.A., żadnych mikserów do wygładzania dźwięku – zespół był zmuszony absurdalnie ciężko harować, żeby dobrze brzmieć. Gdyby Buster nie miał wzmacniacza, odstawałby od reszty, choćby nie wiem jak mocno by grał...

            Niestety Jimi zna wartość tej prowizorki, wie ile warta jest jego elektryczna gitara bez podłączenia do urządzenia wzmacniajacego dźwięk, swoje kroki kieruje więc tam, gdzie stoją wzmacniacze dostępne dla każdego, do Rotary Boys’ Club. ...Jego kierownikiem był Lewis Wilcox, a jego syn grał na basie i pianinie – opowiadał Anthony Atherton, syn cenionego w Seattle perkusisty, który sam też brał prywatne lekcje u Wilcoxa. Wspominając wieczory, gdy z Hendrixem grywał tam jamy, Atherton dodawał – Matka Juniora Heatha przekonała mnie jednak, że lepiej, kiedy będę grał na saksofonie… Właśnie w tym klubie stał wzmacniacz. …Jimi podłączał swoją gitarę i słuchał jak brzmi – opowiadał Terry Johnson - Tam też powstał zespół, z którym zaczął grać… Wzmacniacz w klubie wpływa na to, że znika ten ważny wtedy problem Jimiego, jest wreszcie zelektryfikowany i teraz nareszcie go słychać.           O Jimi opowiadał Lacy Wilbon - Był wtedy pod wielkim wpływem bluesa i już wtedy widać było, że będzie fenomenalnym gitarzystą, choć używał tylko techniki „single-note”, czyli grając na jednej strunie. Czasem siadaliśmy razem i graliśmy na dwóch gitarach. Pamiętam, że Hendrix był daleko przed innymi w zakresie zręczności grania, ale był słaby, jeśli idzie o znajomość akordów i teorii. Nie dawał sobie z tym rady. Poleciłem mu jakieś książki, a on na to: 'To zajmie mi zbyt wiele czasu'. Więc nauczyłem go sześciu akordów i sześciu inwersji... Jimi także wspominał tamte chwile – Kiedy mieszkałem w Seattle, wychodziłem na ganek za domem, bo nie chciałem siedzieć przez cały czas w czterech ścianach i grałem na gitarze do płyty Muddy’ego Watersa. Nic innego mnie nie interesowało – tylko muzyka. Starałem się grać jak Chuck Berry i Muddy Waters... Łatwo przewidzieć, że w następnych miesiącach będzie grać z każdym kto ma jakiś instrument. Potwierdzał to jego brat Leon - Jimi chodził na drugą stronę miasta, jeśli tylko ktoś powiedział, że prawdopodobnie będzie grać... Pernell Alexander przypominał sobie – Myślę, że kilka razy zagrał też z nami Terry Johnson...       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz