Doświadczenie T-Bone'a Walkera po wprowadzeniu nowego brzmienia gitary na scenę w klubie Little Harlem w Los Angeles, przypomina nieco pierwsze doświadczenia Jimiego Hendrixa. Phace Roberts z tanecznej grupy "The Three Rockets" wspominał - Grał do tańca tak, że podekscytowane dziewczyny, aż piszczały. Mogłeś zobaczyć, jak przebiegały przez parkiet, wspinały się na scenę i dawały T-Bone forsę. Kiedy kończyliśmy, klękały obok niego i dorzucały jeszcze więcej, wpychając mu banknoty do kieszeni i do pudła jego gitary. Ludzie szaleli. Dziewczyny czekały na niego na zewnątrz. T-Bone wyciągał wszystkie ładne dziewczyny. Mogłeś liczyć na to, że do klubu przychodzić będzie coraz więcej ludzi...
Jedną z pierwszych osób,
które wypromowały T-Bone Walkera była fanka
jazzu Marili Morden, a jej
pierwsza reakcja na jego występ
była zgoła podobna do tego, co 26 lat później poczuje Chas Chandler, widząc
Jimiego Hendrixa - Nie spodziewałam się, że można grać na gitarze elektrycznej,
jak na akustycznej, ale sposób, w jaki T-Bone grał, to było coś nowatorskiego i
fantastycznego. Oniemiałam... Walker rozwinął repertuar zagrywek gitarowych i
używał ich w znacznym stopniu na
trasie z zespołem Milta Larkina w 1942 roku, który
wspominał - Grał bluesa i różne odmiany swingu. Za każdym razem
była to muzyka z Teksasu, gdzie zawsze blues i jazz pasują do siebie... B.B. King pamiętał, że kiedy po raz pierwszy
usłyszał "Stormy Monday",
wręcz go "zatkało" - Nie mogłem
uwierzyć, że na tym instrumencie wydobywał takie dźwięki. Używał dziewiątego
akordu - nikt tego przed nim nie robił. Podobał mi się jego śpiew, ale grą na
gitarze zabił mnie... A jak dodał Carlos Tena - (Walker) wyznaczył gitarze
nową rolę i stał się wirtuozem, stosującym środki i techniki jazzowe o jakich
inni bluesmani nawet nie marzyli. Potrafił grać zębami, albo trzymając gitarę z
tyłu głowy... Trafnie
skomentował to Buddy Guy - Chodziło o to,
żeby zwrócić na siebie uwagę. Jak ktoś szarpał struny zębami, pocierał gitarę o
klatę, przekładał ją na plecy itd., to wszyscy chcieli to oglądać... Za
dziewięć bez mała lat, to samo dotyczyć będzie Jimiego Hendrixa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz