poniedziałek, 18 lipca 2022

            Kilka miesięcy później, w kwietniu 1959 roku, po inspekcji właściciel domu wyrzuca Hendrixów z domu Bensonów. Wspominał Leon – Na szczęście tata zaoszczędził dostatecznie dużo gotówki na regularnych pracach działkowych, żeby przeprowadzić się do pogrążonej w ruinie kawalerki na pierwszym piętrze budynku 1314 East Terrace, w rejonie First Hill. Przez wszystkie te lata mieszkaliśmy w kilku podupadłych mieszkaniach, lecz nowa siedziba prezentowała zupełnie inny standard. Budynek roił się od karaluchów, ulica Terrace zaś należała do najgorszych slumsów. Nazywaliśmy ją ‘gettem w getcie’. Ludzie chodzili po niej o każdej porze dnia i nocy, pijąc i wszczynając bójki. Na rogach wystawały prostytutki. Jeśli masz odrobinę instynktu samozachowawczego, wolałbyś nie zostać przez kogoś przyłapanym w środku nocy na tej ulicy... Dokładnie naprzeciw tamtego domu znajduje się zakład poprawczy dla trudnej młodzieży, który Jimi niestety, za kilkanaście miesięcy pozna.       Opowiadał Al Hendrix - Mieliśmy dwa pokoje, kuchnię i sypialnię. To było gdzieś około roku 1959, a to były zniszczone stare mieszkania. Nigdy nie można było włączyć pieca gazowego, ponieważ natychmiast z niego wyłaziło mnóstwo karaluchów. Nie zobaczyłeś myszy, gdyż cały teren opanowały miliony karaluchów. Były w całym budynku, nie miało sensu zabijania ich u siebie, gdyż natychmiast pojawiały się ich całe roje. Wchodziliśmy do pokoju zapalając światło i słyszeliśmy jak uciekały. Jimi i ja nauczyliśmy się z tym żyć... Leon uzupełniał – Wprawdzie nie wolno było w nim gotować, ale tata miał gazową płytę, zaś łazienka była na korytarzu... Zapamiętał to także kolega Hendrixów Walter Harris - Jimi mieszkał z Alem w małym domku na East Terrace, pomiędzy ulicami 12. i 14. Wiedziałam, że Jimi grywał numery, które znał z radia, miał taki maleńki odbiornik. Wszystko co tylko w radiu nadali, mógł zagrać. W tej samej tonacji. I dużo ćwiczył, bo miał tylko radio. Nie miał telewizora... Drugi z kolegów Junior Heath dodawał – Nigdy nie zapomnę, jak raz pojechaliśmy do domu Jimiego, nie miał obiadu, na stole leżała tylko laska cynamonu. Mieszkał z ojcem w słabo umeblowanym mieszkaniu. Miał jedną sypialnię, drugi pokój był kombinacją jadalni z kuchnią i salonu. W przeciwieństwie do nas, on był bardzo biedny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz