sobota, 3 października 2020

Jimi i King Curtis

         King Curtis i Jimi Hendrix spotykają się późną jesienią 1965 roku. Mający doskonale w pamięci doświadczenie z gitarzystą Butlerem, Curtis chętnie zatrudnia Hendrix’a, który swą grą na gitarze nie tylko wzmacnia brzmienie zespołu „Kingpins”, ale też doskonale pasuje do panującej wtedy mody na spacery muzyków po widowni, wśród publiczności. Ma to niewątpliwie wpływ na dużo większe poczucie emocjonalnej więzi między solistą i widzami, mieszając zapach potu i hałas instrumentów z tańcem i ekstazą. „Bar Walkers”, jak nazywano w tamtym czasie, chodzących po widowni głównie saksofonistów, podczas kiedy ich instrumenty wydawały ogniste dźwięki, wywarli ogromny wpływ na Kinga Curtisa, a także na Jimiego Hendrixa.

            King Curtis zginął trzynastego sierpnia 1971 roku, na schodach do swego apartamentu w Upper West Side w Nowym Jorku, po bójce z dwoma narkomanami. Został pochowany w Pinelawn Memorial Park, niedaleko grobów Williama "Count" Basiego i Johna Coltrane'a.  Sławny producent płytowy Jerry Wexler podkreślił wtedy - Co Basie zrobił dla jazzu, King zrobił dla R&B. W jego zespole grali genialni muzycy, w tym "The Memphis Horns", sekcja rytmiczna - Billy Preston na organach, Cornell Dupree na gitarze, Jerry Jemmott na basie, Bernard "Pretty" Purdie na perkusji i Pancho Morales na kongach... Jak widać - King Curtis to kolejna dramatyczna postać w historii muzyki rozrywkowej, z którą w Nowym Jorku zetknął się Jimi Hendrix.

            Wszyscy muzycy w Big Apple znali Kinga Curtisa, praca z nim przynosiła bowiem nie tylko zaszczyt, ale także stwarzała szansę na ewentualne zauważenie przez wydawców, czy producentów. Jimi o tym wie, a przecież teraz, to on jest zupełnie jeszcze nieznany, do tego - jest czarny. Przytoczony przez Sharon Lawrence jeden z białych producentów płytowych wspominał - Pamiętam, że widziałem grającego Hendrixa kilka razy w 1966 roku. Nie poleciłem go swojej wytwórni, choć poznałem, że ma potencjał, jako muzyk. Mimo to, nigdy nie wyobrażałem sobie jego jako gwiazdę, ani też nie myślałem, że potrafi napisać wielkie utwory. Dla mnie był takim, jednym z wielu murzyńskich muzyków, który szeroko się uśmiecha. Nie jestem rasistą, to samo odczuwałem po nagraniu wielu białych dzieciaków, które podpisały kontrakt. Dla mnie miało znaczenie tylko to, czy będzie to przebojem, czy też nie. Gdyby Hendrix zagrał jakąś gorącą melodię, mogę założyć, że miałby szansę. Dostałby dość pieniędzy, ale i tak musiałby ją nagrać potem jakiś biały artysta, aby można było to wtedy wypromować...

            Jak sugerują niektórzy historycy, Hendrix mógł dokonać pierwszych nagrań z Kingiem Curtisem już czwartego grudnia 1965 roku w studiu Atlantic. W składzie "The Kingpins" wtedy wprawdzie go nie ma, ale przecież obaj już się znali. Dodatkowym zaś argumentem jest fakt, że w zespole Curtisa grał na gitarze Cornell Dupree, który z kolei poznał Jimiego w czasach, kiedy występował on z braćmi Isley - Było to w Wildwood w New Jersey. Byli tam King Curtis, Fats Domino, "The Isley Brothers" i inni artyści, występujący w różnych klubach. Jimi i ja zatrzymaliśmy się w tym samym hotelu przez miesiąc i przez ten czas zawarliśmy znajomość. On był bardzo cichy i nieśmiały, ale sporo rozmawialiśmy - zresztą urodziliśmy się pod tym samym znakiem. Siadaliśmy w naszym pokoju i trochę razem brzdąkaliśmy. Kiedy Curtis chciał powiększyć zespół, Jimi do nas dołączył. Pamiętam jeden koncert, kiedy Jimi i Billy Preston grali razem, i to rzeczywiście było coś. A my dwaj graliśmy na zmianę - tak jak to robił Chuck Berry, na jednym z koncertów szkolnych. Jimi kradł show, bo kiedy poczuł coś w sobie wychodził na przód i grał. To był wtedy magiczny moment, to był impuls, on niczego nie planował. No i parę razy ukradł show... Na tej sesji powstały: "Dancing In The Streets", "Grass Skirts" oraz "Hollywood". Pierwszy, czyli "Dancing In The Streets" z "He'll Have To Go" wydano na singlu (45-6429?), pozostałych dwóch nie wydano.

            Gdyby uznać jednak, że Hendrixa wtedy w grudniu 1965 roku w studiu z Curtisem nie było, to pierwszym efektem współpracy obu muzyków staje się nagranie w studiu Atlantic w piątek dwudziestego pierwszego stycznia 1966 roku utworu z Ray'em Sharpem “Help Me (Get That Feeling)", który firmuje Ray Sharpe oraz "King Curtis & The Kingpins". Dwie podzielone części tego nagrania "Part 1" i "Part 2", ukażą się potem na singlu (Atco 45-6402).

            Trzy dni później, a więc dwudziestego czwartego stycznia, King Curtis wraz z muzykami swojego zespołu znowu wchodzi do studia Atlantic w Nowym Jorku. Niestety efekt tej sesji nie został jak dotąd opublikowany. Ray Sharpe wspominał – Sesja trwała dwa dni, to było niesamowite obserwować pracę Jimiego. Mógłbym powiedzieć, że zaczynał od bluesowej bazy, ale to nie był jedyny styl w jakim grał. Mógł wtrącać cokolwiek...

            Ray Sharpe i King Curtis od kwietnia 1966 tworzyli taką samą spółkę wykonawczo-producencką jak Curtis Knight z Edem Chalpinem. ...Miałem układ z moim przyjacielem Kingiem Curtisem - wspominał Sharpe - Pracowaliśmy razem od około miesiąca. Kiedy mnie usłyszał wpadł na kilka pomysłów, miał umowę z firmą Atlantic, a ja z nim, jako producentem... Bardzo więc możliwe, że w Nowym Jorku powstał tylko podkład i Ray nałożył śpiew dopiero w studiu w Teksasie, podobnie jak i solową partię gitarową Hendrixa, dokumenty studyjne wykazały bowiem, że na gitarze grał tu Cornell Dupree. Jednak Ray Shapre twierdził, że w sesji wziął także udział Hendrix. Jednak być może, jak zauważa Steven Roby - Sharpe pomylił tę datę z sesją, która odbyła się 29 listopada 1965, kiedy King Curtis nagrał "Help Me", po raz pierwszy...

            Ta wersja nie została potem opublikowana. Mimo, że jako twórcy figurują tu Sharpe, Cornell Dupree i King Curtis, to melodia "Help Me" opiera się na fragmentach tekstu piosenki "Gloria" Vana Morrisona (wersja grupy "Them" wydana została w 1965 r., swoją Hendrix nagra za kilka lat), który Sharpe przekształcił w monolog w stylu Jamesa Browna, zaś aranżacja dęciaków sugeruje wpływ przeboju z 1963 roku Mongo Santamarii "Watermelon Man" (jest to kompozycja Herbiego Hancocka), który nagrał też King Curtis. Jest tu także krótkie gitarowe solo w stylu Stax.

            Singiel "Help Me" nie zdobył jednak wielkiej popularności, co było efektem błędnej decyzji władz firmy Atlantic, które zdecydowały, żeby na bazie podkładu instrumentalnego, stworzyć trzy zupełnie odmienne piosenki. Pierwszą w tym samym 1966 roku, dla wytwórni Island Records nagrał Owen Gray. Drugą, rok później producent Jerry Wexler wykorzystał dla Arethy Franklin, która na niej, zmieniając tekst zaśpiewała swój przebój “Save Me”, który znajdzie się na jego albumie “I Never Loved A Man (The Way I Love You)” (drugie miejsce na liscie albumowej w 1967 r.). Wexler usunął gitarową część Hendrixa, zmieniając zupełnie miks. Ostatnia wersja nagrana zostanie w 1969 przez Kinga Curtisa, który wykorzysta oryginalny podkład instrumentalny, dokładając kilka instrumentów, w tym przede wszystkim swój saksofon, zaś partię Hendrixa wykorzysta w nowym utworze “Instant Groove”, który zostanie wydany w tym samym roku, na tak samo zatytułowanym jego singlu (z “Sweet Inspiration” na stronie "B") i albumie firmy Atco. 

            Wspomniany tu Ray Sharpe dwudziestego dziewiątego listopada 1965 roku, w nowojorskim studiu Atlantic nagra kilka piosenek: „That’s The Way I Feel”, „Hey Little Girl”, „My Babe”, “100 Pounds Of Joy”, “Getting’ The Feeling (Help Me)” i “Haunted House”, towarzyszą mu nieznani muzycy, bez Jimiego, który w tym czasie jest na tournee z Joey’em Dee. A co do Hendrixa, Sean Egan podaje, że wraz z Kingiem Curtisem nagrał wtedy także utwór w wykonaniu Franka Howarda z grupą "The Commanders" - „I’m So Glad”. Prawdopodobnie stało się to jednak pod koniec 1965 roku, kiedy Jimi jest członkiem zespołu "The Squires" Curtisa Knighta. Ten utwór “I’m So Glad” Franka Howarda & "The Commanders", z Jimim na gitarze, znajdzie się na wydanej w latach 90. XX w. przez firmę Kent płycie CD “Old Town & Barry Soul Stirrers”, a jego autorem był, przypomnę, Billy Cox.  

            W środę dwudziestego szóstego stycznia 1966 w studiu z Kingiem Curtisem nagrywa popularny w Ameryce od kilkunastu lat zespół "The Drifters". Powstają dwie nowe jego piosenki: "She's A Yum Yum" i "Saturday Night Fish Fry", które trafią na singiel (Atco 45-6407). W składzie są, odnotowani na pudełku tej taśmy: pianista Paul Griffin, dwaj gitarzyści - Cornell Dupree i Hugh McCracken, basista Chuck Rainey i perkusista Ray Lucas oraz sekcja dęta (Melvin Lastie i Ernie Royal - trąbki, Willie Outerbridge - saksofon barytonowy i Robert Asher - puzon). Bez sekcji dętej nagrywany jest także utwór "Quicksand", który znajdzie się na singlu firmowanym przez Kinga Curtisa "On Broadway / Quicksand" (Atco 45-6406). Niektórzy historycy uważają jednak, że w sesji samego Kinga Curtisa wziął udział także Jimi Hendrix. Spis bowiem dotyczy tylko tych, którzy oficjalnie dostawali pieniądze za pracę. Jimiemu zaś często wręczano parę dolarów, nie umieszczając go na liście płac (pewnie dlatego, że nie należał do związku muzyków).

            Czwartego marca w tym samym, co w styczniu 1966 r., studiu firmy Atlantic powstają następne nagrania Kinga Curtisa z Cornellem Dupree („I Left My Heart In San Francisco”, „The Shadow Of Your Smile” oraz „On Broadway”), które trafią na album „That Lovin’ Feeling” firmy Atco. Trzeci znajdzie się na singlu. Również co do tej sesji nie ma pewności, czy brał w niej udział Hendrix, który w tym czasie jest jednak członkiem zespołu "The Kingpins".

            Następne sesje odbywają się w piątek piętnastego kwietnia 1966 roku w Nowym Jorku w Atlantic Studios. King Curtis nagrywa pięć utworów: „How About You”, „Doctor Of Love”, “Frog Leg”, “The Train” oraz “He’ll Have To Go”. Tylko ten ostatni utwór zostanie wydany na singlu (wraz z “Dancing In The Streets”). Niestety również tu nie ma pewności, kto brał udział w tej sesji, nie wiadomo też, czy uczestniczył w niej Hendrix.

            W czwartek dwudziestego ósmego kwietnia 1966 r., wieczorem Jimi idzie na występ zespołu „Chambers Brothers” w Cheetah. Willie Chambers zachęca Hendrixa, aby dołączył do nich i pożycza mu swoją gitarę (nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni).

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz