piątek, 16 października 2020

Cheetah

            Trzypiętrową dyskotekę Cheetah otwarto 28 kwietnia 1966 na rogu Broadway'u (nr 1686) i 53rd Street. Wcześniej były tam sala balowa Arcadia Ballroom i Riviera Terrace, później klub Palm Gardens. Jednym z właścicieli został Olivier Coquelin, który miał spore doświadczenie w prowadzeniu takich miejsc, bowiem w 1960 otworzył Le Club jedną z pierwszych dyskotek na Manhattanie. Drugim właścicielem stał się Borden Stevenson, syn kandydata na prezydenta w wyborach 1956 Adlaia Stevensona. Otwarta zaledwie dwa tygodnie po premierze sławnej Plastic Exploding Inevitable galerii (a raczej "Fabryki", jak ją nazwano) Andy'ego Warhola w Open Stage w Greenwich Village na St. Marks Place, Cheetah szybko staje się najmodniejszym klubem na Manhattanie, ma parkiet do tańca wielkości około ośmiu tysięcy stóp kwadratowych. Ściany klubu wyłożone są skórami geparda (stąd jego nazwa), zaś na suficie umocowano reflektory w kształcie kół, emitujące w rytm muzyki różnokolorowe światła. W Cheetah zmieścić się może aż tysiąc osiemset osób. Bar ma długość około stu stóp. Są też dwie sceny, aby każdy z zespołów mógł zmienić się bez zbędnych przerw, dzięki czemu muzyka ma towarzyszyć tańczącym niemal bez przerwy. Nie jest to wcale nowatorski pomysł, bo tak było już w latach 30. XX wieku w sławnym Savoy Ballroom, sali nazwanej "domem szczęśliwych kroków". Co zaś różni Cheetah od innych klubów, czy dyskotek, to - osobne pomieszczenie z szafą grającą, sala z projektorem na kolorowe 16-mm filmy, biblioteka oraz przed wejściem Space Age Boutique, w którym można zakupić modne, seksowne odzienie dla pań i panów. Ten sklepik jest zresztą w cylindrycznych przymierzalniach ozdobiony przez właścicieli, dość lubieżnymi zdjęciami pokazującymi, jak ona, czy on zmieniali tu ciuchy.

            W wieczór otwarcia Cheetah, a więc dwudziestego ósmego kwietnia 1966 roku wystąpili Monti Rock III (czyli Joseph Montanez Jr. fryzjer z Porto Rico, jeden z pierwszych w historii wykorzystujących rap w muzyce pop, ubierający się w seksowne, dość skąpe kostiumy, kilkanaście lat wcześniej, niż zaczną to robić gwiazdy disco), a także zespoły: "Chambers Brothers" i "Joey and Roy & Company". Wspominał Monti Rock – Olivier Coquelin kazał mi ubrać kostium z białego atłasu. Wystąpiłem z twarzą pokrytą białym pudrem, a młody projektant Roy Halston zrobił dla mnie srebrny kapelusz. Na scenę zjechałem windą, a "Chambers Brothers" rozpoczęli występ od piosenki “Ain’t That Peculiar”, zapowiadając mnie jako gwiazdę... Time po otwarciu Cheetah napisał, kto tam był – Faceci ubrani w koszule w kwiaty i szerokie krawaty oraz dziewczęta ubrane we wszystko, poczynając od wyrobów Pucciego i Paco Rabanne, do dziwacznych strojów z londyńskiej Carnaby Street i winylowe garnitury z butików na 3rd Avenue na Manhattanie...

            Do tego lokalu przychodzić zaczyna także sporo ludzi z muzycznej branży, więc wykonawcy szybko się orientują, że warto tu grać, bo łatwiej można dać się zauważyć. Zresztą znany prezenter i konferansjer, organizator wielu koncertów w Nowym Jorku, Murray K. w swojej radiowej audycji bardzo mocno zachwala Cheetah i to nie tylko reklamami, ale też swoim świadectwem, mówiąc - Byłem, warto tam być... Te słowa pojawiają się często. Andrew J. Edelstein w “The Pop Sixites” napisał, że Cheetah bardzo szybko staje się jednym z najmodniejszych w całym Nowym Jorku, także i dlatego, że - Był tam przy wejściu butik, w którym można było kupić stosowne modne ciuchy i prosto na balangę...58 Wspominany już tu Richie Havens zanotował w swej autobiografii, że grał w Cheetah przez pierwsze dwa tygodnie - Rzeczywiście to była największa dyskoteka w Nowym Jorku z muzyką na żywo. W tym czasie miałem wielu znajomych, dżemowaliśmy razem grając różną muzykę, inną od tej, którą normalnie wykonywałem w Village...

            Nie dziwiło więc to nikogo, że Curtis Knight robi wszystko, aby załatwić umowę na swoje występy, choćby przez tydzień, z otwartymi ramionami przyjmuje więc Hendrixa, który wraca do niego po to, żeby zarobić trochę pieniędzy. Przydadzą się, aby mógł niebawem założyć swój, nawet mały zespół. Tak to sam Jimi wspominał - Żaden gitarzysta nie robił nic ciekawego, nudziłem się. Chciałem mieć własny zespół. Robić swoją muzykę. Czułem, że gitarą elektryczną można zdziałać cuda. Bo jej brzmienie jest niepowtarzalne...

            Jeden z majowych, wychodzących w czwartki, magazynów The Village Voice pisząc o tym, co ma się wydarzyć w Nowym Jorku w najbliższym tygodniu, zapowiada, że dwunastego maja w klubie Cheetah w roli gospodarza zagrają: "The Denims" i Curtiss Night"... Zaś dwudziestego pierwszego maja Billboard uzupełniał (pisząc już nazwisko poprawnie) - "The Denims" i Curtis Knight występowali w Cheetah do 18 maja. "The Soul Searchers" i "The Commanders" będą grać do pierwszego czerwca... Wspominając to Curtis Knight dodawał - To był pierwszy klub, w którym regularnie występowały zespoły białe i czarne - dostawało się tam po przesłuchaniu. Będąc z Jimim uznałem, że skoro salę pomalowano jak skórę geparda, kupimy jakiś podobny materiał. Więc ubraliśmy białe marynarki i koszule we wzory jak skóra geparda... Jeden z widzów skomentował, że - 'Wyglądało, jakby zespół wychodził ze ścian'... Jimi oczywiście nie był tym pomysłem zachwycony, ale zgodził się nie tylko na występ w tym stroju, lecz również na zrobienie fotografii.

            Sławny malarz-surrealista Salvador Dali był jednym z ważnych gości, którzy przybyli do tego klubu. Mistrza bardzo zainteresował występ Jimiego i nawet go wyróżnił i to nie tylko spośród muzyków "The Squires", bo w Cheetah grają wtedy na zmianę różne grupy. Mistrz Dali określił grę Jimiego jako - Bardzo mocno psychodeliczną i interesującą...

            Na jednym z występów był także Al Aronowitz, muzyczny dziennikarz gazety New York Post, który później napisał - Nigdy nie widziałem kogoś takiego, jak wtedy Jimi. Wprost nie mogłem oderwać od niego oczu... I jeszcze jedna opinia Charlesa Neville'a, z grupy "The Neville Brothers" – Pamiętam, że widziałem Jimiego w Cheetah Club z Curtisem Knightem. Każdego wieczoru grały tam trzy zespoły, każdy miał set po 45 minut. Kiedy jeden zespół opuszczał scenę, śpiewacy drugiego rozpoczynali. Sekcja rytmiczna grała, dopóki nie zainstalował się nowy zespół. Jeden perkusista trzymał rytm tak długo, dopóki nie zasiadł za swoim zestawem perkusista drugiego zespołu i to on już dalej grał. Jeden utwór przechodził płynnie w następny, nie było w tym przerw... Opowiadał członek grupy Knighta, Marion Booker – Muzycy innych zespołów przychodzili z całego miasta i szeroko otwartymi oczami obserwowali nas. Jimi grał na gitarze używając łokcia, języka zębów i wszystkiego, czego tylko mógł użyć, żeby otrzymać nowy dźwięk. Robiłem też sztuczki z moimi pałeczkami, uderzałem nimi w uda, podrzucałem i chowałem je za plecami, odbijając je od bębnów. A oni patrzyli na nas 'Z jakiej planety jesteście chłopaki'... Jak twierdzi Brian Southall, podobno trzynastego maja 1966 Jimi po raz pierwszy używa fuzzu, gra wtedy z Curtisem Knightem i jego "The Squires" w Cheetah.

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz