poniedziałek, 1 stycznia 2024

 Wszystkim czytelnikom pierwszego tomu "Szamana Rocka" najlepsze noworoczne życzenia, żeby przeczytali tomy drugi i trzeci oraz doczekali czwartego w tym roku.

A poniżej ciąg dalszy Części IV Rozdziału 14

            W każdym razie, Roth zaproponował mu, że będzie płacił sześć dolarów za pięć występów dziennie, sześć razy w tygodniu, chociaż najpierw są to tylko trzy, ale za to najlepsze dni: czwartek, piątek i sobota. Więc od razu Jimi się zgadza zostać muzykiem istniejącego już klubowego zespołu, zapewne mając zamiar poszukania innych muzyków, z którymi stworzy własną grupę i będzie jej liderem. Na razie grają z nim wspomniany całkiem dobry basista Tommy „Reg” Butler i perkusista, którego nazwiska nikt niestety nie zapamiętał. Jedno jest pewne, nareszcie, po latach grania z tyłu, w zespołach towarzyszących gwiazdom, w mundurkach, które zdążył znienawidzić, po okresie kiedy go często ośmieszano i zwalniano po jednym tylko występie, Jimi znajduje miejsce, w którym może spokojnie grać swoją muzykę i mieć swoją publiczność. A i to miejsce, w tym czasie, jest dla niego wprost idealne. ...Nie jest ograniczony tym, że musi grać "covery", a wręcz przeciwnie, rozwija swoje karkołomne solówki - zauważa Corey Washington - To co było negatywem w Harlemie w Village staje się pozytywem...

            Jak wspominała Carol Shiroky – Grał w Café Wha? za około siedem dolarów za noc. Zawsze z gumą i papierosami, palącego się papierosa wtykał w główkę gitary. To nie miało nic wspólnego z wymyślonym przez niego wyglądem, to było naturalne - nie mógłby zrezygnować z żucia gumy, dla takiego jak on chłopca, guma do żucia, to jak jego żona. Nie mógłby bez niej żyć...

            Żeby wtedy związać koniec z końcem, Jimi handluje jeszcze narkotykami. Podejmuje też decyzję, że poszuka także innych miejsc, w których jego zespół może grać. Butler wspominał jeden z występów, który odbył się w Connie’s Ballroom w Harlemie. Na piętrze klubu po tym, jak zagrali jeden set, otoczony przez ochroniarzy właściciel powiedział im, żeby zagrali do tańca. Po odpowiedzi Jimiego, że nie grają takiej muzyki, stanowczym tonem przekazał - W takim razie zakończcie ten hałas i wynoście się... Chadza wtedy także do klubu Nite Owl na popołudniowe jam sessions, które były wówczas bardzo popularne wśród muzyków. Opowiadał Paul Caruso – Scena była wtedy bardzo liberalna i ludzie chętnie brali udział w jamach, łatwiej się poznając... Muzycy biorący udział w tych jamach często zresztą otrzymują darmowy posiłek, co wziąwszy pod uwagę stan finansów Jimiego, jest niezwykle kuszące, no i pozwala mu przetrwać, niezależnie od pomocy kilku mieszkających w Village przyjaciół i przyjaciółek. No i co nie mniej ważne, na jamach może on doskonalić swoją grę.

            Po południu w Café Wha? dołącza czasem piętnastoletni perkusista “Frankie Drums” (Frank Von Elmo), który wspominał – Nasze jamy trwały od 10 do 15 minut. On bardzo mocno siedział w bluesie. Brzmiał jak B.B. King na "kwasie". Zdarzało się, że całkiem wypadał z tematu i grał tylko rytm. Te sesje były nagrywane, a on je zatrzymywał. Jimi chciał wszystko rejestrować... Z pewnością te rejestracje występów są Hendrixowi wówczas potrzebne, gdyż nie może sobie pozwolić na wynajęcie studia, więc każdy swój muzyczny krok postanawia kontrolować. Zanim zakupi własny magnetofon, korzysta z każdej okazji, aby jego występy nagrywano w klubie na tamtejszym sprzęcie. Opowiadał Ken Pine – Jednego wieczoru ustawił magnetofon szpulowy Robertsa. Niestety, jak zawsze nie działał on dobrze. Obserwowałem, jak próbował uruchomić sprzęt i okazało się, że sam nie daje rady. Tego dnia więc usiadł z nim Mark Klingsman, ten który później grał z Buzzym Linhartem i Betty Midler. Nagrywanie poszło świetnie, ale potem, gdy chcieliśmy odsłuchać nagrania, maszyna ponownie zawiodła...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz