Wszystkim czytelnikom pierwszego tomu "Szamana Rocka" najlepsze noworoczne życzenia, żeby przeczytali tomy drugi i trzeci oraz doczekali czwartego w tym roku.
A poniżej ciąg dalszy Części IV Rozdziału 14
W każdym razie,
Roth zaproponował mu, że będzie płacił sześć dolarów za pięć występów dziennie,
sześć razy w tygodniu, chociaż najpierw są to tylko trzy, ale za to najlepsze
dni: czwartek, piątek i sobota. Więc od razu Jimi się zgadza zostać muzykiem
istniejącego już klubowego zespołu, zapewne mając zamiar poszukania innych
muzyków, z którymi stworzy własną grupę i będzie jej liderem. Na razie grają z
nim wspomniany całkiem dobry basista Tommy „Reg” Butler i perkusista, którego
nazwiska nikt niestety nie zapamiętał. Jedno jest pewne, nareszcie, po latach
grania z tyłu, w zespołach towarzyszących gwiazdom, w mundurkach, które zdążył
znienawidzić, po okresie kiedy go często ośmieszano i zwalniano po jednym tylko
występie, Jimi znajduje miejsce, w którym może spokojnie grać swoją muzykę i
mieć swoją publiczność. A i to miejsce, w tym czasie, jest dla niego wprost
idealne. ...Nie jest ograniczony tym, że
musi grać "covery", a wręcz przeciwnie, rozwija swoje karkołomne solówki
- zauważa Corey Washington - To co było
negatywem w Harlemie w Village staje się pozytywem...
Jak
wspominała Carol Shiroky – Grał w Café Wha? za około siedem dolarów za
noc. Zawsze z gumą i papierosami, palącego się papierosa wtykał w główkę
gitary. To nie miało nic wspólnego z wymyślonym przez niego wyglądem, to było
naturalne - nie mógłby zrezygnować z żucia gumy, dla takiego jak on chłopca, guma
do żucia, to jak jego żona. Nie mógłby bez niej żyć...
Żeby
wtedy związać koniec z końcem, Jimi handluje jeszcze narkotykami. Podejmuje też
decyzję, że poszuka także innych miejsc, w których jego zespół może grać. Butler
wspominał jeden z występów, który odbył się w Connie’s Ballroom w
Harlemie. Na piętrze klubu po tym, jak zagrali jeden set, otoczony przez
ochroniarzy właściciel powiedział im, żeby zagrali do tańca. Po odpowiedzi
Jimiego, że nie grają takiej muzyki, stanowczym tonem przekazał - W takim razie zakończcie ten hałas i
wynoście się... Chadza wtedy także do klubu Nite Owl na popołudniowe
jam sessions, które były wówczas bardzo popularne wśród muzyków. Opowiadał Paul
Caruso – Scena była wtedy bardzo
liberalna i ludzie chętnie brali udział w jamach, łatwiej się poznając... Muzycy
biorący udział w tych jamach często zresztą otrzymują darmowy posiłek, co
wziąwszy pod uwagę stan finansów Jimiego, jest niezwykle kuszące, no i pozwala
mu przetrwać, niezależnie od pomocy kilku mieszkających w Village przyjaciół i
przyjaciółek. No i co nie mniej ważne, na jamach może on doskonalić swoją grę.
Po
południu w Café Wha? dołącza czasem piętnastoletni perkusista “Frankie
Drums” (Frank Von Elmo), który wspominał – Nasze
jamy trwały od 10 do 15 minut. On bardzo mocno siedział w bluesie. Brzmiał jak
B.B. King na "kwasie". Zdarzało się, że całkiem wypadał z tematu i
grał tylko rytm. Te sesje były nagrywane, a on je zatrzymywał. Jimi chciał
wszystko rejestrować... Z pewnością te rejestracje występów są Hendrixowi
wówczas potrzebne, gdyż nie może sobie pozwolić na wynajęcie studia, więc każdy
swój muzyczny krok postanawia kontrolować. Zanim zakupi własny magnetofon,
korzysta z każdej okazji, aby jego występy nagrywano w klubie na tamtejszym
sprzęcie. Opowiadał Ken Pine – Jednego
wieczoru ustawił magnetofon szpulowy Robertsa. Niestety, jak zawsze nie działał
on dobrze. Obserwowałem, jak próbował uruchomić sprzęt i okazało się, że sam
nie daje rady. Tego dnia więc usiadł z nim Mark Klingsman, ten który później
grał z Buzzym Linhartem i Betty Midler. Nagrywanie poszło świetnie, ale potem,
gdy chcieliśmy odsłuchać nagrania, maszyna ponownie zawiodła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz