poniedziałek, 30 października 2023

                       Zatem muzycznie Greenwich Village jest znacznie bogatsze od tego, co znał z Harlemu, z teatru Apollo i z takich słynnych tamtejszych miejsc, jak Minton’s Playhouse lub Small’s Paradise. Bowiem tu oprócz jazzu i folku słyszy się każdy rodzaj i każdą odmianę muzyki. Po występie Dylana na festiwalu w Newport, a także po sukcesie grupy „The Byrds”, znanej Jimiemu z pamiętnych występów w Hollywood, których singiel „Mr. Tambourine Man” 26 czerwca 1965 r. trafił na pierwsze miejsce list przebojów, coraz częściej w miejscach, w których do tej pory rozbrzmiewała akustyczna muzyka folkowa, pojawiać się zaczynają nieco głośniejsze dźwięki elektrycznych gitar. ...Zacząłem łączyć stare folkowe numery z Beatlesowskim rytmem - wspominał Roger McGuinn – i potem jeździłem z nimi do Greenwich Village, gdzie grałem je dla ludzi... Gitarzysta Bob Kulick dodawał - W tym czasie Greenwich Village w Nowym Jorku przypominała nieco Height-Ashbury w San Francisco. Wieczorem i w weekendy ulice pełne były ludzi. Można było oglądać takich wykonawców, jak: "Lovin' Spoonful", Richie Havens, Mike Bloomfield i Paul Butterfield...

            Hendrix słyszy też, że starzy folkowcy mają pretensje do Dylana, iż porzucił tradycyjne akustyczne granie, na rzecz elektrycznego folk-rocka. Ale spory go nie interesują, zdaje sobie bowiem sprawę, że muzyka zawsze wzbudza kontrowersje. Zresztą tu, w Greenwich Village, powstanie ponad setka piosenek Hendrixa i grać zacznie to, co określi mianem - moje rockowo-bluesowo-funkowe zakręcone brzmienie... Później dopowie - Wszystko może być inspiracją do napisania piosenki. Człowiek żyje i widzi wszystko, doświadcza wszystkiego. Nawet jeśli mieszkasz w małej klitce, widzisz wiele różnych rzeczy, a jeśli masz wyobraźnię, to piosenki po prostu przychodzą...

            Muzycznie jednak najbliższe pozostaną Hendrixowi jego "czarne" korzenie. I tak będzie zawsze, mimo rzucanych przez następne lata oskarżeń, że jest jak "Wuj Tom", uległy wobec białych, on nigdy nie zapomni o bluesie i muzyce soul. Jego pasję dla bluesa wyraźnie słychać będzie w "Red House", utworze, który w przyszłości stanie się jednym z podstawowych punktów jego koncertowego repertuaru. Charles Keil napisał w książce "Urban Blues" o losie aspirującego młodego bluesowego muzyka z początku lat 60., bardzo bliską opowieści właśnie o Hendrixie - Załóżmy, że jego blues jest charakterystyczny. Przeniósł się on o krok od gitarowych zagrywek typowych dla B.B. King i w zanadrzu ma kilka oryginalnych tekstów. Przypuśćmy, że dalej, przez okres nastolatka i dwudziestolatka, pracuje z niektórymi małymi grupami R&B. Przekonuje się, że właściciele klubów nie płacą muzykom wiele, a czasem nie płacą w ogóle. Nasz młody bluesman może mieć duże poczucie "savoir faire", ale w rękach przemysłu muzycznego, nadal jest bezradny, jak nowonarodzone dziecko. Nie trzeba mu wiele, aby odkryć, że większość firm fonograficznych nie interesuje wykonawca bluesa miejskiego z niewielkim doświadczeniem...

           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz