Następne
sesje odbywają się w piątek piętnastego kwietnia 1966 roku w Nowym Jorku w Atlantic
Studios. King Curtis nagrywa pięć utworów: „How About
You”, „Doctor Of Love”, “Frog Leg”, “The Train” oraz “He’ll Have
To Go”. Tylko ten ostatni utwór zostanie wydany na singlu (wraz z “Dancing In The Streets”). Niestety
również tu nie ma pewności, kto brał udział w tej sesji, nie wiadomo też, czy
uczestniczył w niej Hendrix.
W
czwartek dwudziestego ósmego kwietnia 1966 r., wieczorem Jimi idzie na występ
zespołu „Chambers Brothers” w Cheetah. Willie Chambers zachęca
Hendrixa, aby dołączył do nich i pożycza mu swoją gitarę (nie po raz pierwszy i
nie po raz ostatni).
Trasa
po klubach na Zachodnim Wybrzeżu i na Środkowym Zachodzie z grupą "King
Curtis & The Kingpins" (lub "All Stars" - jak podają
niektóre źródła) rozpoczyna się w lutym, albo pod koniec stycznia 1966 roku.
Wspominał Cornell Dupree – Na trasę
wybrano przede wszystkim małe miasteczka i kampusy w stanie Nowy Jork, a także
w Wirginii i Kentucky. Graliśmy przez weekendy, ale Jimi zabierał ze sobą dwie
koszule, tubkę pasty i szczoteczkę do zębów. To wszystko. Podróżował bez
bagażu... Chuck Rainey dodawał – W
tym czasie byliśmy zespołem, który wiele podróżował. Graliśmy na Wschodnim
Wybrzeżu po sześć klubowych koncertów. Repertuar obejmował muzykę big bandową,
R&B, jazz i pop. Typowy set trwał godzinę, kiedy graliśmy wszyscy, zaś w
połowie Curtis zapowiadał specjalnego gościa. Byli to śpiewający wokaliści i
wokalistki, tancerze, naśladowcy Jamesa Browna. Kiedy dołączył Jimi, Curtis
pozwalał mu wychodzić na front i robić te wszystkie sztuczki z graniem za
plecami i językiem. Jimi często wykonywał tematy Elmore'a Jamesa. Już wtedy
bardzo mi przypominał młodego Jamesa, grając te same riffy i w jego stylu... Cornell
Dupree uzupełniał – Był pod wpływem
takich samych ludzi jak ja - na przykład Alberta Kinga. Ale on kochał też
starych mistrzów Muddy'ego Watersa i Lightnin' Hopkinsa. Więc graliśmy sporo
bluesa, a on to uwielbiał. Był zresztą samoukiem, jak ja...
Pierwszy występ
grupy Kinga Curtisa rozpoczyna się wówczas między wpół do dziesiątej, a
dziesiątą wieczorem, całość kończy się około drugiej w nocy. Grają w znacznie
lepszych miejscach, niż na "flaczkowej trasie", bo w Houston, Dallas
i Fort Worth w Teksasie. Przed wyruszeniem
na trasę Jimi musi oczywiście nauczyć się repertuaru, jak wspominał Bernard
"Pretty" Purdie - W kilka dni
poznał już wszystko, więc nie było z nim problemów, zrobił to bardzo łatwo... Problemy były jedynie na pierwszym koncercie w Smalls’
Paradise, stałym miejscu występów Kinga Curtisa. Perkusista Ray Lucas
doskonale pamiętał ten wieczór - W wielu
utworach basista musiał mu szepnąć jakie ma grać akordy... Drugi perkusista
Bernard Purdie dodawał – Nigdy w życiu widziałem nikogo, kto by tak szybko
nauczył się utworów, jak Jimi. W ciągu kilku dni wiedział wszystko, więc nie
było już żadnego problemu... ...Szybko
opanowałem to, czego oczekiwał ode mnie King i wykonywałem kawał dobrej roboty
- opowiadał Hendrix - Cornell Dupree, bardzo czysto grający
gitarzysta prowadzący, Bernard "Pretty" Purdie i Ray Lucas byli
alternatywnymi perkusistami, Chuck Rainey grał na basie, to wielki basista.
Byli najbardziej stylowymi muzykami, z jakimi pracowałem w swoim życiu.
Zrobiłem z nimi też trochę nagrań...
Wpływ
Hendrixa na zespół był także spory, wspominał Chuck Rainey – Jimi dołączył do "King Curtis All
Stars", w którym w tym czasie graliśmy Cornell Dupree, Ray Lucas, George
Stubbs i ja. Przez sześć miesięcy dostałem
dodatkowego impulsu, do zmiany stylu gry... Uzupełniając te słowa Chucka
Rainey'a, dodam, że oprócz wymienionych muzyków, w zespole "The
Kingpins" (lub "All Stars") grają wówczas także: Melvin Lastie
(tp) i Willie Bridges (bars), no i oczywiście lider, czyli King Curtis na saksofonie
tenorowym. Curtis wynajął
Hendrixa, opowiadał dalej Cornell Dupree
- Bo jego dzikie granie na gitarze mogło unowocześnić brzmienie jego zespołu.
Nie mógł dodać pianina, więc sądził, że dwie gitary rozwiążą problem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz