Soul z kolei, jak zauważy Steven Roby - pojawiać się będzie na każdym z wydanych za życia Hendrixa albumach studyjnych, jak w inspirowanych tym stylem "Fire", czy “Crosstown Traffic". Opowiadał jego przyjaciel z Harlemu Arthur Allen – Pamiętam Jimiego ze wszystkich płyt, jakie miał, stosy Elmore'a Jamesa, Lightnin’ Hopkinsa i innych bluesowych mistrzów. Wtedy wielu czarnych artystów nie interesowało się korzeniami czarnej muzyki. Większość myśłała: 'To ja jestem najważniejszy'. Hendrix, choć nie czytał nut, nadal ją badał i zabierał nas do rejonów, o których nikt nie miał pojęcia. On nawet znał "białą" muzykę. Kiedy trafisz na czarnego artystę, który będzie poznawał "białą" muzykę, to wiesz, że to jest ktoś poważny...
Można
powiedzieć, że Jimiego Hendrixa dopinguje atmosfera tego nowego dla niego
miejsca, a także po trosze jego idol, Bob Dylan, który wspominał - W Greenwich Village, przy Dwunastej Ulicy działało ambitne kino, w
którym wyświetlano zagraniczne filmy: francuskie, włoskie, niemieckie. To
zrozumiałe, skoro nawet sam Alan Lomax, wielki folkowy archiwista, kiedyś
powiedział, że jeśli się pragnie wynieść z Ameryki, to należy się przenieść do
Greenwich Village…
Nie dziwi więc
to, że sfrustrowany
Hendrix, wprawdzie jeszcze bez pracy i często głodujący,
ostatecznie pozostawia Harlem i przenosi się do Greenwich Village na
Manhattanie, ulubionego przed laty miejsca takich znakomitości amerykańskiej
kultury, jak Norman Miller, czy Dylan Thomas. Zatem spędza weekendy chodząc po
Village i East Village, od rzeki Hudson do East River, od Gansevoort Pier w dół
West 11th, po West 10th Avenue, a potem przez całe miasto do pomalowanego na
brązowo, skromnego Women’s House of Detention, no i dalej 8th Street oraz 6th
Avenue, gdzie chodzą wszyscy turyści. Ulice w pobliżu rzek z reguły bywają
raczej pustawe, ale w sercu Greenwich Village, zawsze jest pełno ludzi. Czarni,
biali, Portorykańczycy, świry, hipisi, desperaci oraz tłumy turystów uwieczniających
na swoich aparatach fotograficznych wszystko i wszystkich. Nieustająca rzeka
ludzi płynących Broadway'em. Tu kluby i bary są wprawdzie dość podłe, ale
stylowe.