Jimi Hendrix swoją interpretacją piosenki "Wild Thing" zaskakiwał
zarówno fanów, jak też dziennikarzy i recenzentów. Przypomnę, że wykonując ją
na festiwalu w Monterey podpalił i rozbił gitarę.
Dzisiaj opowieść o tym, jak powstała ta piosenka "Wild Thing" - wielki przebój
grupy "The Troggs": 2 miejsce na listach przebojów w Wielkiej
Brytanii (28 maja 1966 roku) oraz pierwsze miejsce w USA (30 lipca 1966) i jak
znalazła się w repertuarze Jimiego Hendrixa (jeszcze w Ameryce, przed wyjazdem
do Anglii). Twórcą "Wild
Thing" był Chip Taylor, młody wówczas kompozytor, u którego zamówiono
piosenkę dla zespołu "Jordan Christopher & The Wild Ones".
Chip Taylor bierze więc gitarę do
ręki i zaczyna brzdąkać. ...Akordy
musiały być tak proste jak choćby do "Blue
Suede Shoes" - opowiadał dalej - Poddałem się zatem strumieniowi świadomości, czekając, może się pojawi
coś magicznego i nagle wyłonił się pierwszy wers - 'Dzikusko spraw, by moje
serce śpiewało'. Nie wiedziałem jednak, co z tym dalej zrobić. Znałem nagrania
firmy Stax Records, wiedziałem więc,
że trzeba zostawić pauzę i dodać 'Dzikusko. myślę, że cię kocham'. Co dalej,
znowu nie wiedziałem, ale najlepszym rozwiązaniem była cisza. Osiem minut
zajęło mi napisanie zwrotki i refrenu, no i spodobało mi się to, co powstało.
Nie chciałem jednak mocniej naciskać, lepiej było powoli obserwować, co się z
tego wyłaniało... Pierwsza część nowej piosenki była niemal gotowa. Co robić
dalej? ...Poczułem się naprawdę dobrze - wspominał
Taylor - ale nie wiedziałem co zrobić w drugiej zwrotce. Utkwiłem w tym i nie
mogłem ruszyć dalej...
Na wieczór tego dnia Taylor miał
już zamówione Dick Charles Recording Studio, w którym swoje demo sławnych
piosenek często nagrywała para Gerry Goffin i Carole King. W tym studiu ma zostać
nagrana sesja jakiegoś wykonawcy country. Taylor dzwoni więc do inżyniera Rona
Johnsona i prosi, żeby na siedemnastą miał włączone już mikrofony i był
przygotowany na wszystko. Już w studiu Taylor siada na stołku i prosi o
wygaszenie wszystkich świateł, wspominając - Zupełnie nie wiedziałem, co dalej zrobić. Postanowiłem więc poddać się
emocjom. Zdecydowałem, że będę śpiewał to, co mi przyjdzie do głowy... Taylor opowiadał dalej, że pięć minut
później powstał kolejny fragment - 'Dzikusko,
wiem, że cię kocham, ale chcę wiedzieć to na pewno, więc chodź i mocno mnie
przytul, rusz mnie'. Kiedy przesłuchiwałem taśmę po raz pierwszy zacząłem wybijać
rytm na tamburynie i stukać nogą o podłogę, a Ron dmuchając w trzymaną w
dłoniach trzcinę wydawał odgłos podobny do okaryny... Nie ukrywał, iż był
zachwycony ale i trochę przerażony, że jest katolikiem i aż tak się w tekście
obnażył - Kiedy wróciłem do domu,
zadowolony z siebie postanowiłem zagrać tę piosenkę mojemu bratu Jonowi.
Zrobiłem to, a on padł na podłogę i zaczął się potwornie śmiać. 'Z czego się
śmiejesz' spytałem. On na to: 'To najlepsza piosenka, jaką kiedykolwiek
słyszałem. I nie tylko jest zabawna, ale też serio pełna seksu, surowych
emocji...
O tym, jak piosenka "Wild Thing" zainteresowała
Jimiego wspominała Carol Shiroky, z którą Hendrix mieszkał wówczas w hotelu Lenox
- Przyszedł kiedyś w nocy i spytał, czy
słyszałam tę piosenkę. Chyba dzień później nadano ją w radiu... Jimi używając
wazeliny zakręcał swoje długie włosy w loki.
...Kiedy usłyszał ją w radiu, wyskoczył z łazienki, całkiem goły, szybko
podłączył swoją gitarę i zaczął grać - dopowiadała Shiroky - Polubił tę piosenkę, muzyka była dla niego
łatwa, posłuchał raz, dwa, czy trzy razy i była już gotowa… Bo też, jak
słusznie zauważył David Henderson - Dla
kogoś kto lata spędził na zgłębianiu czarnej muzyki, od bluesa do R&B,
odkrycie białego rocka było równie fascynujące... (Tom 1 - Część IV:
Rozdział 12)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz