niedziela, 6 października 2019

Spalding 1967


Dzisiaj powracam do występu Hendrixa na festiwalu "Barbeque '67" w Spalding 29 maja 1967 roku. Oto opowieść, złożona z kilku wspomnień widzów opublikowanych w kilku anglojęzycznych magazynach i książkach.
Sue Wilkinson dojechała autobusem z Peterborough z wieloma roześmianymi, szczęśliwymi osobami - Kiedy Hendrix wyszedł na scenę stroił się przez 15 do 20 minut, co było trochę denerwujące, ale gdy jego gitara zapłonęła, trochę się ożywił! Kiedy już się pojawił, był absolutnie zadziwiający. Warto było w tej bydlęcej oborze poczekać... Ron Kyte - Wydawało się, że jest to krótki set i jak mówię, Jimi miał problemy ze wzmacniaczami, brzęczały i charczały. Był szczególnie szalony pod koniec i bardzo się pocił... Jimi miał problemy z dostrojeniem gitary prawdopodobnie z powodu wysokiej temperatury w hali, do tego wzmacniacz Marshalla, którego używał, nie działał prawidłowo. Zaczął grać, ale musiał się zatrzymać, ponieważ dźwięk był okropny. Tłum, już nerwowy i niespokojny z powodu okropnych warunków, zaczął drwić. Steve Moss - Hendrix ciągle bawił się gitarą, której nie mógł dostroić i przeklinał tłum... Adrian - Upał był okropny, a biedny Jimi Hendrix miał straszny czas strojąc swoją gitarę. Podczas gdy walczył, tłum stał się niespokojny, wielu krzyczało 'Daj to zrobić Ericowi' Eric był wtedy bogiem... Frank Bowron - Hendrix całe wieki stroił swoją gitarę, dopiero po wątłych oklaskach rozpoczął set, podpuszczając muzyków "Cream", gdyż zagrał intro do „Sunshine Of Your Love”. Widać było, jak zza kulis wychyla się krzyczący 'Wow!' Ginger Baker. Stałem z boku, blisko sceny, widziałem, że Jimi udawał granie na gitarze zębami, palcem trącał struny, a jego usta były od nich dobre dwa cale... Keith Glazzard - W Spalding zobaczyłem Jimiego Hendrixa śpiewającego i grającego tak dobrze, jak tylko on mógł to zrobić. Ucztą była "Foxy Lady", "The Wind Cries Mary" niemal idealna, ale zdecydowanie najlepszy był w „Like A Rolling Stone” Dylana. Pomiędzy każdym wersem, gwałtowny riff gitary w dłoniach Jimiego, idealne nuty od faceta, który cieszy się z tego, co robi. Jeszcze teraz widzę to i słyszę. Staliśmy blisko w sześciu, w razie potrzeby jeden z nas przebywał długą drogę do baru, po coś do picia, oczywiście na zmianę też chodziliśmy do toalety... Germaine Greer - Jimi próbował przebić się ze swoją gitara przez potworny hałas. Zaczął nawet grać, ale dźwięk był straszny, więc na chwilę zatrzymał się. Tłum zaczął wrzeszczeć i ubliżać mu, więc najpierw spróbował zagadać 'Chcę was trochę ponudzić, może tylko kilka minut. Pozwolicie mi zagrać na gitarze?'. Ale oni nie zwracali na to uwagi i wrzeszczeli jeszcze bardziej. Wtedy Jimi nie wytrzymał i krzyknął na cały głos: 'Zamknijcie się. Jestem tutaj, aby zagrać ten koncert, ale jeśli niczego nie słyszę, to nic dla was nie zrobię. Pieprzę was. Dostroję moją gitarę, jeśli nawet zajmie mi to całą noc'. Niewielu jednak obchodziło, czy „Hey Joe” dobrze brzmi, czy nie. Nie chcieli słuchać jak gra. Chcieli jedynie, aby gitarę szarpał zębami i pocierał ją kutasem. Więc zrobił to - pieprzył się z gitarą, a oni jęczeli i kołysali się na boki. On spojrzał na nich posępnym wzrokiem, bo wiedział, że nie sły­szeli tego, co chciał uzyskać, i nigdy nie usłyszą... Steve Trusler - Jedyne, co pamiętam z występu "Jimi Hendrix Experience", to Jimiego, który próbował robić sprzężenie i jego technicznego próbującego podtrzymać wzmacniacze, aby nie przewróciły się od uderzeń Hendrixa...
Więcej w drugim tomie książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka" (Część I: Rozdział 26), której premiera już 18 października na "Jimiway Blues Festival" w Ostrowie Wielkopolskim.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz