Samolot z ekipą wylądował na Le
Bourget pod Paryżem około jedenastej przed południem. ...Naszą pierwszą trasę rozpoczęliśmy
niezbyt szczęśliwie - wspominał Noel - Najpierw
okazało się, że samolot jest opóźniony, a po przylocie, że zaginął bagaż z
głośnikami. Potem musieliśmy śpieszyć się do paryskiej Olympii, w której mieliśmy zaplanowaną próbę na którą zostali
zaproszeni przedstawiciele prasy. Wszyscy, włączając w to Chasa, nosiliśmy
sprzęt, liczyliśmy każdy grosz, denerwowaliśmy się i modliliśmy. Na pierwszej
trasie to my i Chas byliśmy technicznymi. Przenosiliśmy sprzęt z samolotu,
okrycia itd. A kiedy nadchodziła pora, aby całość ustawić na scenie, Jimi i
Mitch znikali. Ale byliśmy szczęśliwi, ponieważ mogliśmy grać i mieliśmy co
jeść... Jakie uczucia musiały
wówczas targać Jimim, który ze swoim
zespołem jeszcze nie występował publicznie, a teraz niemal jak gwiazda wchodził
na scenę tego wielkiego teatru? Noel - Nagle byliśmy w trasie znając tylko trzy piosenki. Te pierwsze koncerty
były jednak dziwne. Byliśmy w autobusie. Suportowaliśmy Johnny'ego Hallyday'a,
podróżującego osobno swoim Aston Martinem. Reszta z nas była w tym
rozklekotanym starym wozie... Mitch podał, że Johnny jeździł wtedy
samochodem Mustang.
Główną gwiazdą tego krótkiego
tournee był oczywiście Johnny Hallyday. We Francji cieszy się wówczas
nieustanną popularnością, ma na koncie osiemnaście platynowych albumów i
sprzedał ponad 100 milionów płyt. W latach sześćdziesiątych był gwiazdą na miarę
"The Beatles" (choć zapewne jedynie we Francji i może jeszcze w
kanadyjskiej prowincji Quebec), gwarantującą, że gdziekolwiek się
pojawi, przyciągnie tłumy. Śpiewał
i mówił wyłącznie po francusku, no i rodacy go kochali, zaś tamtejsze media
wręcz absurdalnie go hołubiły. Jak to ładnie ujął Agrypa na portalu Okolice
Bluesa - We francuskich mediach
Jimi ginął w porażającym blasku Johnny'ego... Wtedy oczywiście, jeszcze tak.
Co było dalej? O tym w tomie drugim książki "Jimi
Hendrix Szaman Rocka". Oficjalna premiera - 18 października na "Jimiway
Blues Festival".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz