Niewiele brakowało, aby losy
Jimiego Hendrixa wyglądały zupełnie inaczej. W tomie pierwszym książki "Jimi
Hendrix Szaman Rocka" (Część IV: Rozdział 10) opisałem m.in.
historię z grudnia 1965 roku, kiedy Jimi, jako gitarzysta pracował w zespole
"Joey Dee & The Starliters".
Oto jak o tym opowiadał sam Les
Paul - To był jeden z tych zabawnych
wieczorów. W naszym domu w Mahwah, w New Jersey z moim drugim synem Genem
przygotowałem taśmę matkę, dla wytwórni Columbia
w Nowym Jorku. Przejeżdżaliśmy obok nocnego klubu w Lodi, New Jersey, gdzie
występowały miejscowe talenty. Zatrzymałem samochód i Gene wszedł do środka. Po
chwili wrócił i mówi: 'Ojcze, powinieneś sam zajrzeć. Tam jest facet, który gra
na gitarze'. Wszedłem i stanąłem w drzwiach, słuchając. Byłem zaskoczony tym co
usłyszałem. Faktycznie, w środku grał na gitarze jakiś facet, naginał struny,
grał funky, ostro jak diabli. Nigdy dotąd nie widziałem kogoś takiego.
Pojechaliśmy do Nowego Jorku, ale postanowiliśmy, że po przedstawieniu w firmie
taśm, wrócimy tu. Po kilku godzinach postaraliśmy się tak zrobić. Kiedy już
byliśmy z powrotem, zaczęliśmy rozpytywać o tamtego faceta, barman powiedział,
że jakiś czarny gość był wcześniej na przesłuchaniu, ale jego gra wydała się
zbyt szalona – zbyt dzika, zbyt głośna, on więc jego oraz zespół, z którym był,
wyrzucił. Ostatni raz widziano go, jak błaznował na pianinie. Tyle nam
powiedziano. Nikt nie znał jego nazwiska, nie wiedział, gdzie można go znaleźć.
Chciałem dostać tego chłopaka, więc zacząłem swoje własne, policyjne
dochodzenie. Przekazałem menedżerowi i przyjaciołom w Columbii, że słyszałem ognistego faceta, ale że nie znam jego
nazwiska, ani adresu i że trudno go zlokalizować. Gene i ja dzwoniliśmy do
wszystkich muzycznych knajp w Nowym Jorku i New Jersey. Nikt nie wiedział, o
kim mówimy. W końcu poddaliśmy się i zapomnieliśmy o sprawie…
Według Billa Nitopiego, Les Paul
po tym, jak zobaczył Jimiego w tym barze, szybko odjechał, bo - jego ego było zupełnie zdruzgotane, widząc
nieznajomego, który grając lewą ręką robił to w nieprawdopodobny sposób... Kiedy
Les Paul wrócił do tego baru, na estradzie występował zespół. Grał w nim, znany
mu biały gitarzysta Roy Buchanan, który tak wspominał - Les szukał czarnego leworęcznego gościa, który, jak mówił, robił
szalone rzeczy na scenie... ...Gene i ja
pytaliśmy wśród lokalnych muzyków w Nowym Jorku i New Jersey - wspominał
dalej Les Paul - ale nikt nie wiedział o
kogo chodzi. W końcu sami zaczęliśmy odwiedzać różne nocne kluby na północy i w
centrum New Jersey, i w Harlemie, i w śródmieściu. Ale nie było żadnego śladu
po tym dzikim facecie z gitarą - różnym od wszystkiego wokół - bardziej funky i
bardziej surowym. Sam zaczynałem grając
z najlepszymi muzykami jazzowymi i pop w latach 30. i 40., i wierzę, że jeśli
chcesz się utrzymać na szczycie, musisz być oryginalny. Dlatego właśnie bywałem
w takich miejscach, jak ten klub Allegro...
Po roku poszukiwań Les dowiedział się od swojego menedżera, że tamten
leworęczny gitarzysta, który tak fantastycznie grał, zginął w pożarze jakiegoś
budynku oraz, że - Pożar zaczął się od
papierosa…
Ciąg dalszy opowieści o Jimim i Lesie Paulu w tomie
pierwszym książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka" - jest jeszcze kilka
egzemplarzy.
Można zamówić pod adresem: pajak.book@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz