Basista Billy Cox ze sławnym już Jimim Hendrixem grał w
latach: 1969-1970 w: "Gypsy, Sun & Rainbows", "Band of
Gypsys" oraz w trio na trasie "Cry of Love". Obaj (Jimi i Billy)
poznali się znacznie wcześniej. Oto fragment z tomu pierwszego (Część II:
Rozdział 2) książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka".
Billy Cox, tak jak Hendrix,
trafił do 101 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Był basistą, to już wiemy z tego
wspomnienia Ala, ponadto był o rok starszy od Jimiego Hendrixa, ale w
przeciwieństwie do niego, pochodził z rodziny mającej związki z muzyką. Jego
matka była klasyczną pianistką, a jeden z jego wujów grał na saksofonie w
orkiestrze Duke'a Ellingtona. Billy urodził się w Wheeling,
koło Pittsburga, w Zachodniej Wirginii. Ojciec był pastorem w kościele baptystów,
zarazem nauczycielem matematyki. Muzyczną edukację Billy zaczął bardzo wcześnie
od skrzypiec - Wtedy
miałem dwanaście lat, zaś potem przeniosłem
się na fortepian, suzafon,
saksofon barytonowy i trąbkę. Ale cały ten
czas szukałem instrumentu, tęskniłem za takim, który byłby, tak to
czułem, dla "mnie". Kiedy byłem
w ostatniej klasie szkoły
średniej, usłyszałem grający trzy przecznice dalej
kontrabas elektryczny. Występował słynny R&B zespół Lloyda Price'a. Bardzo
mi się spodobało jego brzmienie... Właśnie
wtedy Billy zakochał
się w muzyce R&B i bluesie. Początkowo grał w szkolnej orkiestrze
symfonicznej, ale został z niej wyrzucony, gdyż, jak przyznał w wywiadzie w
2009 roku - Chcieli, żebym grał
smyczkiem...
Pewnego deszczowego listopadowego
dnia 1961 roku Billy Cox powracał do jednostki z kina, w którym wraz z kolegami
obejrzał film z Johnem Waynem - Wracałem
do swojej kompanii i musiałem przejść obok kantyny numer 1. Stanąłem
w progu, aby przeczekać ulewę i wtedy usłyszałem dobiegający z wnętrza dźwięk
gitary. Czegoś takiego nigdy dotąd ludzkie ucho nie słyszało. To było gdzieś
pomiędzy Beethovenem, a Johnem Lee Hookerem. Pomyślałem, że ten co gra, to musi
być niezwykły gość. Wszedłem do środka. Stał tam facet z gitarą, chyba
Danelectro... Harry Shapiro podaje, że to była czerwona gitara. ...Grał tylko trzy dźwięki - dodawał
Billy Cox - ale było w nim coś
niesamowitego. To był Jimi. Powiedziałem: 'Jestem Billy Cox i gram na basie'.
Pożyczyłem bas, spróbowałem kilka taktów, szybko się dopasowaliśmy i zaczęliśmy
razem grać. W wojsku przez jakiś czas nie grałem, ale kiedy
usłyszałem Jimiego, moje
zainteresowanie do muzyki gwałtownie powróciło. Jimi był
wtedy dopiero w początkowym stadium, ale
w jego grze usłyszałem coś, czego chyba nikt inny do tej
pory nie usłyszał. To było całkiem sympatyczne granie, więc
postanowiliśmy razem założyć zespół z żołnierzy, którzy tutaj byli...
Ciąg dalszy tej opowieści w tomie
pierwszym. W tomie trzecim książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka",
nad którą obecnie pracuję) będzie więcej o współpracy Hendrixa z Coxem. Ale to
dopiero za jakiś czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz