sobota, 5 października 2019

Billy Cox


Basista Billy Cox ze sławnym już Jimim Hendrixem grał w latach: 1969-1970 w: "Gypsy, Sun & Rainbows", "Band of Gypsys" oraz w trio na trasie "Cry of Love". Obaj (Jimi i Billy) poznali się znacznie wcześniej. Oto fragment z tomu pierwszego (Część II: Rozdział 2) książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka".
Billy Cox, tak jak Hendrix, trafił do 101 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Był basistą, to już wiemy z tego wspomnienia Ala, ponadto był o rok starszy od Jimiego Hendrixa, ale w przeciwieństwie do niego, pochodził z rodziny mającej związki z muzyką. Jego matka była klasyczną pianistką, a jeden z jego wujów grał na saksofonie w orkiestrze Duke'a Ellingtona. Billy urodził się w Wheeling, koło Pittsburga, w Zachodniej Wirginii. Ojciec był pastorem w kościele baptystów, zarazem nauczycielem matematyki. Muzyczną edukację Billy zaczął bardzo wcześnie od skrzypiec - Wtedy miałem dwanaście lat, zaś potem przeniosłem się na fortepian, suzafon, saksofon barytonowy i trąbkę. Ale cały ten czas szukałem instrumentu, tęskniłem za takim, który byłby, tak to czułem, dla "mnie". Kiedy byłem w ostatniej klasie szkoły średniej, usłyszałem grający trzy przecznice dalej kontrabas elektryczny. Występował słynny R&B zespół Lloyda Price'a. Bardzo mi się spodobało jego brzmienie... Właśnie wtedy Billy zakochał się w muzyce R&B i bluesie. Początkowo grał w szkolnej orkiestrze symfonicznej, ale został z niej wyrzucony, gdyż, jak przyznał w wywiadzie w 2009 roku - Chcieli, żebym grał smyczkiem...
Pewnego deszczowego listopadowego dnia 1961 roku Billy Cox powracał do jednostki z kina, w którym wraz z kolegami obejrzał film z Johnem Waynem - Wracałem do swojej kompanii i musiałem przejść obok kantyny numer 1. Stanąłem w progu, aby przeczekać ulewę i wtedy usłyszałem dobiegający z wnętrza dźwięk gitary. Czegoś takiego nigdy dotąd ludzkie ucho nie słyszało. To było gdzieś pomiędzy Beethovenem, a Johnem Lee Hookerem. Pomyślałem, że ten co gra, to musi być niezwykły gość. Wszedłem do środka. Stał tam facet z gitarą, chyba Danelectro... Harry Shapiro podaje, że to była czerwona gitara. ...Grał tylko trzy dźwięki - dodawał Billy Cox - ale było w nim coś niesamowitego. To był Jimi. Powiedziałem: 'Jestem Billy Cox i gram na basie'. Pożyczyłem bas, spróbowałem kilka taktów, szybko się dopasowaliśmy i zaczęliśmy razem grać. W wojsku przez jakiś czas nie grałem, ale kiedy usłyszałem Jimiego, moje zainteresowanie do muzyki gwałtownie powróciło. Jimi był wtedy dopiero w początkowym stadium, ale w jego grze usłyszałem coś, czego chyba nikt inny do tej pory nie usłyszał. To było całkiem sympatyczne granie, więc postanowiliśmy razem założyć zespół z żołnierzy, którzy tutaj byli...
Ciąg dalszy tej opowieści w tomie pierwszym. W tomie trzecim książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka", nad którą obecnie pracuję) będzie więcej o współpracy Hendrixa z Coxem. Ale to dopiero za jakiś czas.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz