Zarówno wiosną 1967 roku, jak i
pół roku wcześniej, jesienią 1966 roku, Bag O’Nails należał do
najmodniejszych dyskotek Londynu. Dlatego właśnie w tym miejscu, 25 listopada
1966 roku, Chas zaprosił na przyjęcie miejscowych łowców talentów,
organizatorów, promotorów, menedżerów i reporterów. ...Dziennikarze mogli spotkać się z nim twarzą w twarz - wspominał
- Mimo, że stworzyliśmy jego image jako
złoczyńcy (Dzikiego Człowieka z Borneo - przyp. autora), z natury był on łagodnym człowiekiem, a
nawet wymyśliliśmy, żeby się uśmiechał, wtedy wyglądał dość sympatycznie. Kiedy
zrozumiałem, że prasa będzie zdezorientowana sprzecznościami, jak wszyscy i to
da jej materiał do pisania, przestałem się martwić. Jimi był teraz jak enigma -
był, czy nie był paskudny?...
Zaplanowane przez
Chandlera wydarzenie było ostatnim krokiem w jego strategii, aby pokazać
Hendrixa ważnym ludziom show-biznesu. Noel - Bez pomocy naszego drugiego "Niewidzialnego Menedżera",
Mike’a, Chas sprzedał gitary i zebrał wystarczającą ilość pieniędzy na
zorganizowanie przyjęcia w mieszczącym się w Soho, bardzo popularnym klubie Bag O'Nails, Johna i Rika Gunnellów... Mimo wszystko, praca w show-biznesie
to był wtedy hazard, do tego z odrobiną desperacji. Chas - Zaprosiłem wszystkich promotorów, żeby spróbowali załatwić mi trochę
koncertów, wszystkich, którzy pomogli
by mi go wylansować. Jimi zagrał wtedy w Bag
i Phillip Hayward, który kręcił się po różnych klubach, spytał czy mógłby on za
dwadzieścia pięć funtów zagrać przed występami "New Animals"... Jimi
i Eric wtedy bardzo się zaprzyjaźnili, połączyła ich nowa psychodeliczna muzyka
rockowa oraz zamiłowanie do używania życia.
Keith Altham, dziennikarz New
Musical Express, był od dawna zaprzyjaźniony z Chandlerem. Poznali się
jeszcze w czasach, gdy zespół "The Animals" przeprowadził się z
Newcastle do Londynu i podbijał listy przebojów. Altham - To była pora lunchu i pamiętam, że kiedy schodziłem do piwnicy, pomyślałem:
'Jest tak piękny dzień, czy naprawdę chcę tu być?' Oni weszli i w tym małym
klubie bardzo głośno grali. Jimi był nieprawdopodobny i przytłaczający.
Wiedziało się, że dzieje się coś specjalnego, wiedziało, że facet jest
genialnym gitarzystą, ale myślałem, że może to było trochę zbyt mądre, ten
facet powinien być w awangardowej grupie jazzowej, czy coś w tym stylu, chociaż
to co grał przerażało i oczywiście było bardzo rockowe... Keith Altham zdecydował, że usłyszał
już wystarczająco wiele – Byłem już w
drodze do wyjścia, kiedy wystartowali z "Wild Thing", to
mnie totalnie kopnęło. To, co Hendrix robił z podstawowymi, bardzo prostymi
akordami, było tak niezwykłe. Wróciłem i usiadłem, naprawdę mnie to dopadło,
pomyślałem: 'To, co ten facet robi jest z innej planety. Och, będzie supermega
gwiazdą'... Altham od razu mógł
przyznać, że Hendrix był "genialnym gitarzystą". Obawiał się jedynie,
czy nie jest on zbyt błyskotliwy i czy jego muzyka na brytyjską scenę, czy na
jakikolwiek rockowy lub popularny rynek, nie jest zbyt zaawansowana. Keith
Altham – Opuścił scenę, gitara leżąc na
deskach nadal grała. Z perspektywy czasu wydaje się to idiotyczne, ale tanie
sztuczki sceniczne były niezbędne w celach promocyjnych. Najpierw trzeba było
przyciągnąć uwagę mediów, żeby ktoś cię zauważył...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz