piątek, 27 września 2019

Płonąca gitara


Płonącą gitarę Jimiego Hendrixa na festiwalu w Monterey zapewne znają wszyscy (z filmów, książek, artykułów prasowych i opowieści). Dziś o wcześniejszym spaleniu przez niego gitary. 31 marca 1967 roku, na inaugurację wiosennej trasy, w której główną gwiazdą miał być zespół "The Walker Brothers", a obok "Jimi Hendrix Experience" wystąpili także Engelbert Humperdinck i Cat Stevens. Zatem krótki fragment z Rozdziału 20 Części I, Tomu drugiego książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Zapraszam.
W Astorii zbliżała się pora pierwszego na tej trasie pokazu "JHE". Opowiadał Chas Chandler – Siedzieliśmy w garderobie, próbując wymyślić jakiś nowy numer do występu. Chyba to Keith Altham rzucił pomysł podpalenia gitary. Jimi miał kawałek zwany „Ogień” („Fire”)... Jimi - Zasugerowali, że dla grupy będzie to dobre, jeśli bym zrobił coś naprawdę spektakularnego na scenie, bo to pomoże naszej popularności. Gdyby ktoś na scenie ściągnął spodnie, to potem powinien się odwrócić i pokazać publiczności swoje uśmiechnięte policzki. Ale mnie to nie interesowało. Słyszałem też, że jakiś facet przed publicznością wyciągnął swojego "ptaszka", chłostał i uderzał go. Nie chciałem zrobić czegoś takiego... Keith Altham - Czy wyobrażacie sobie jak po Hendrixie występuje Humperdinck? Dyskutowaliśmy o tym, co chłopcy mogliby zrobić tej nocy na scenie, by zdobyć nagłówki i przyciągnąć uwagę ludzi. Chas rzucił pytanie: 'Jak możemy przyciągnąć uwagę? Zrobić sobie reklamę?'. Tego wieczoru przychodzili dziennikarze, powiedziałem: 'Nie możecie rozbijać sprzętu, bo to robi "The Who". Jimi na to: 'Może mógłbym rozwalić słonia?' Miałem zapalniczkę Varaflame i powiedziałem: 'Co by się stało, gdybyś podpalił swoją gitarę?' W pewnym sensie powiedziałem to jako żart. Wiedziałem, że taka gitara by się nie zajęła. Solidny korpus nigdy się nie zapali. Zapadła cisza. Chas powiedział: 'To nie jest zły pomysł, jeśli użyje benzyny do zapalniczek, która szybko się spali'. Spojrzał na Gerry'ego Stickellsa i powiedział: 'Skocz po benzynę do zapalniczek'. Potem wykonaliśmy kilka eksperymentów w garderobie. To działało...
Keith Altham przypomniał sobie, iż przed paroma laty słyszał o podpaleniu instrumentu na scenie w Ameryce przez Jerry'ego Lee Lewisa, który wylansował "Great Balls Of Fire". Historię tę, opisali Johnny Black w artykule "New King In Town Black" w miesięczniku Mojo (luty 2005) oraz Ryszard Wolff w "Wielka rockowa demolka" w magazynie Focus Historia (118) - Pewnego dnia (pod koniec lat pięćdziesiątych (dokładnie w 1958 - przyp. autora) po sprzeczce za kulisami o to, kto ma zagrać na koniec, jako gwiazda, Jerry Lee postanowił zgodzić się, że wystąpi przed Chuckiem Berrym, ale potajemnie przygotował się, aby go przyćmić. Lewis w trakcie wykonywania swego wielkiego przeboju wlał benzynę do środka fortepianu i podpalił zapałką. 'Spaliłem go dokumentnie. Chciałem zobaczyć, co zrobi ten skurczysyn. Organizatorzy nie pozostawili mi wyboru, nakazując mi grać przed Chuckiem. Nie taka była umowa'. 'Jak to zrobiłeś' zapytał Robert Palmer, amerykański pisarz, muzyk i producent, robiący wywiad w 1978 roku dla gazety New York Times. 'Zabrałem ze sobą butelkę coca-coli, którą napełniłem benzyną' opowiadał Jerry Lee Lewis. 'Nie spodziewałem się jednak, że fortepian będzie palił się tak dobrze. Mówili potem, że pokazałem Berry'emu, jak wygląda piekło'...
Więcej w tomie drugim książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Można ją już zamawiać - pajak.book@gmail.com - nakład niestety niewielki, a dostępna będzie tylko w internecie lub na spotkaniach autorskich.

Przy okazji zapraszam także do odwiedzenia dwóch innych blogów po polsku, poświęconych Jimiemu Hendrixowi: 
https://jimihendrixblaskkomety.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz