środa, 25 września 2019

Klub The Scene w Nowym Jorku - 1967


Dzisiaj o nowojorskim klubie The Scene, w którym Hendrix wystąpił po raz pierwszy 3 lipca 1967 roku.
Wieczorem "Jimi Hendrix Experience" ma szansę po raz pierwszy pokazać się nowojorskiej publiczności w Scene Club (46th West Street 301), między Avenue 8th i 9th, blisko Times Square. Niewielki klub, otwarto w 1964 roku. Estrada znajdowała się zaledwie dwie stopy nad podłogą. Jim Marron - Klub przypominał paryską dyskotekę w a la jaskinia. To były trzy połączone pomieszczenia. A że znajdowały się poniżej ulicy, pasował wystrój w stylu jaskini... Właścicielem The Scene był jeden z najpopularniejszych w Nowym Jorku scenografów Steve Paul, jak określił go Iggy Pop - obrotny, przerażająco bystry, zawsze odziany na błękitno... Mitch - Nie wiem, czy Chas znał Steve'a Paula, który ten klub prowadził. To była wilgotna piwnica, na kilkaset osób. Występowali tam rozmaici muzycy, od Budy'ego Guy'a do Keitha Jarretta i do Chucka Berry'ego. Szalona kombinacja jednego dnia, często też ci wykonawcy grali razem. Pamiętam, że jednej nocy grał tam Albert King. Miał bardzo długi kabel gitarowy, na 50 jardów, a może nawet więcej. Skończył grę na zewnątrz w ulicznym ruchu, totalny absurd... Steve Paul stanie się jednym z bliskich przyjaciół Hendrixa, a Jimi w następnych latach będzie nie tylko stałym gościem tego klubu, ale w The Scene wiele razy będzie urządzał dżemy, po których swoich kolegów muzyków zapraszać będzie na nagrania do będącego w pobliżu studia Record Plant. Zanim The Scene zostanie w 1970 roku zamknięty, występować w nim będzie wielu sławnych artystów, w tym "Velvet Underground", "The Doors" i "Pink Floyd", uwiecznione zostaną w "Groupies", filmowym dokumencie z 1970 roku. Nowojorska modelka Pat Hartley – Lubiliśmy spędzać czas w takich miejscach jak The Scene, mogliśmy tam tańczyć całą noc no i dodatkowo oglądać różne występy. Bycie wtedy laleczką, miało zalety, nie trzeba było wcześnie wstawać z łóżka. Nieważny był kalendarz... Mitch - To było pierwsze miejsce, gdzie napotkaliśmy mnóstwo grupisek. Hendrix nazywał je "Band-Aids". Wiele razy pytano mnie, czy rozpusty nie stały się nudne. Odpowiedź brzmi nie - to była najlepsza zabawa. W Ameryce wydawały się bardziej zorganizowane - wręcz profesjonalnie...
Więcej w drugim tomie książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka", której premiera 18 października na "Jimiway Blues Festival" w Ostrowie Wielkopolskim. Później można ją będzie nabyć tylko na autorskich spotkaniach oraz w internecie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz