W blogu powracam znowu do Tomu 1. Oto fragment Części I: Rozdział 8, w którym opisałem ostatnie miesiące Jimiego w Seattle, przed służbą wojskową w 101 Dywizji Powietrzno-Desantowej.
Wiosna 1961 roku to jeden z
najgorszych okresów w dotychczasowym życiu Jimiego Hendrixa. Ojciec chce, żeby
pracował z nim i dla niego. Jimi wspominał - Tata kazał mi iść do pracy. Zatrudniłem się u niego. To była ciężka
praca. Ale w zimie nie było co robić, bo tata był ogrodnikiem... Klient,
w którego w ogrodzie pracują, widzi, że Al uderza Jimiego w twarz - Uciekłem - wspominał Jimi i porzuca
pracę u ojca. Często więc głoduje. Terry Johnson, pracuje w barze. Jimi chodzi
do niego, a kiedy dowiaduje się, że obsługa wyrzuca produkty, których nie
sprzedała, zjawia się co dzień tuż przed zamknięciem punktu i dostaje
niesprzedane tego dnia frytki, czy hamburgery - Zjadał je od razu na parkingu baru – wspominał Terry. Nawet wtedy,
gdy przyjaciel ma wolne, Jimi pyta obsługę o niesprzedaną tego dnia, a
przygotowaną dla klientów żywność i zawsze dostaje coś do jedzenia. Są też inne
miejsca, gdzie może coś zjeść, najczęściej niedaleko placu centralnego, w The
Hills Brothers. ...Nazywano to miejsce
"Dirty Brothers" - tłumaczył Al Hendrix - ludzie mówili, że gdy spadł im kawałek mięsa, oni go podnosili,
obmywali i przyrządzali...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz