Wymienione przed chwilą nazwiska, u tak
zapalonych bluesfanów i bluesmanów jak Jimi, mogły wywołać gorączkę. Więc bez
zahamowań, otrzymując propozycję od Ike'a, postanawia dołączyć do jego rewii,
która właśnie wtedy pojawiła się w Los Angeles na kilkanaście występów. Nie
wiedział zapewne, że naśladując Ray'a Charlesa, Turner stosował system, który
dokładnie określał rolę każdego członka jego zespołu. Nie koniec na tym,
wymyślił regulamin, w którym każdemu z muzyków ustalił zakres obowiązków –
musieli dbać o instrumenty i za nie odpowiadać, zwłaszcza, jeśli były
własnością Ike’a, zaś wstęp na spotkania po występach, mieli tylko wybrańcy
szefa ze specjalnymi kartami. Na przeloty samolotami Ike zabraniał brać
odbiorniki radiowe (co z uwagi na ich ówczesne gabaryty było raczej
zrozumiałe), słuchać muzyki można było wówczas z magnetofonów kasetowych i to
jedynie na słuchawkach. Regulamin Turnera dotyczył także ubiorów na scenie,
które musiały być czyste i wyprasowane, wypastowanych i lśniących butów, fryzur
(gładko uczesane), a także makijażu członkiń „The Ikettes”, które szczególnie
miały dbać o pomalowanie paznokci. Za odstępstwa od regulaminu groziły
finansowe kary, za udział w party bez karty – 100 dolarów, za opuszczenie
występu - sto pięćdziesiąt, za powtórne "wykroczenie" - trzysta, zaś
po trzecim - bezwzględne wyrzucenie. Ponadto członkowie grupy musieli także
mieszkać w jednym miejscu, w Inglewood na południe od Los Angeles, niedaleko
studia Bolic Sound, znajdującego się w pobliżu domu Turnerów w Baldwin
Hills.
Mimo takich, trzeba przyznać, dość
"surowych" ograniczeń muzycy
garnęli się do zespołu Turnera, choć bywało, że musieli o swoje solówki toczyć
boje z liderem i z innymi muzykami. ...Nic
w tym spektaklu nie jest dziełem przypadku. Aranżacja, tańce, oświetlenie,
wszystko zostało starannie opracowane - jak pisał recenzent jednego z
późniejszych występów Ike'a i Tiny - Jednak
nawet jeśli mimika, gestykulacja i tańce Tiny są szczegółowo wyreżyserowane,
nie sposób oprzeć się ich urokowi… Takie jednak były wtedy obowiązujące w
tej muzyce zasady. Inny słynny lider i wokalista, którego wspomniałem w
poprzednim rozdziale - James Brown, również stosował podobny system organizacji
pracy. Sam na scenę zawsze wychodził nieskazitelny, w idealnie ułożonych
włosach, w czystym, wyprasowanym ubraniu, lśniących butach i tego też wymagał
od swoich współpracowników. Obowiązkowym dla wszystkich wychodzących na scenę
muzyków był smoking, co miało wyraźnie kontrastować z jego bardzo
ekstrawaganckimi strojami. James Brown mawiał - Ciężka praca jest atrybutem muzyki, wymagam
dyscypliny, wyczyszczonych butów, i wyprasowanego garnituru. Młodzi ludzie
rzadko przywiązują wagę do stroju, nie wiedzą co oznacza dla nich uniform i nie
mają pojęcia o dumie. Zakładając ten strój powinni się cieszyć z
przynależności... Ale tak samo,
jak w przypadku Browna, również u Turnera każdy niemal występ muzycy, nawet ci
stojący z tyłu, tworzący jedynie tło dla solistów, traktowali jako szansę pokazania
się, wierzyli, że dzięki temu, iż grają w takim zespole, ktoś ich zauważy. Opowiadała
Ann Cain – Ike wiedział wszystko o
przemyśle muzycznym. Znał się na pisaniu, nagrywaniu, kontaktach z prasą,
sprzedaży, promocji i rezerwacji – na wszystkim. Myślę też, że był jedynym
czarnym muzykiem w tym biznesie, który nigdy nie wpadł w ręce mafii…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz