niedziela, 27 września 2020

Joey Dee & The Starliters

 

            W listopadzie 1965 Jimi dołącza do grupy "Joey Dee & Starliters" na dziesięcio-dniowe tournee lub, jak uważa David Henderson, aż na dwa miesiące, w których zdarzają mu się tylko dwa dni wolne.  

            Biały saksofonista Joey Dee, czyli Joseph DiNicola z Passaic w New Jersey, w 1958 założył żywiołowo grający do tańca zespół, z którym osiadł w Nowym Jorku. Tam otrzymał stały angaż w ekskluzywnym klubie na 45th Street w Manhattanie, klubie Peppermint Lounge, słynącym choćby z gości, do których należeli m.in.: Greta Garbo, Elsa Maxwell, para książęca z Windsoru oraz wiele innych osób z "high society" - dobrego towarzystwa. Umilał im wieczorne spotkania, czasem grał do tańca, zaproszony został także do zrobienia tła na uroczystym przyjęciu w Metropolitan Museum of Art. Kiedy na początku lat sześćdziesiątych zapanowała moda na nowy taniec "twist" - Joey Dee z zespołem wystąpił w filmach "Hey, Let's Twist" i "Vive Le Twist", zaczął też grać tę muzykę dla swej bogatej klienteli w klubie. Napisany przez niego "Peppermint Twist", na początku 1962 dotarł do pierwszego miejsca singlowych list w USA, a debiutancki album "Doin' The Twist At The Peppermint Lounge" znalazł się na miejscu drugim. Kolejnymi przebojami była karkołomna wersja piosenki "Shout" braci Isley (miejsce szóste w maju 1962) oraz "Ya-Ya Twist", popularny również w Europie.

            Lokal Peppermint Lounge stał się wówczas bardzo popularny, również wśród nowojorczyków, nienależących do wyższych sfer, ani do grona celebrytów, zaś jednym z występujących tam zespołów została i to przypadkiem "biała" dziewczęca grupa "The Ronettes". Opowiadała jej liderka Ronnie Spector - Stałyśmy w kolejce czekając na wejście wraz z innymi osobami. Wyszedł menedżer, my wszystkie byłyśmy w takich samych strojach - pomyślał zatem, że jesteśmy tancerkami. Powiedział: 'Spóźniłyście się, więc szybko wchodźcie!'. Moja siostra Estelle zaczęła się tłumaczyć, że stoimy po prostu w kolejce, przerwałam jej: 'Zamknij się! Wchodźmy!' Weszłyśmy do środka, od razu na scenę. Był tam Joey Dee z "Starliters". Mieli wtedy przebój "Peppermint Twist". Jeden z nich zaczął "What'd I Say" Ray'a Charlesa i wtedy on powiedział: 'Ronnie, dlaczego nie śpiewasz?' Miałyśmy tę piosenkę w repertuarze, więc zaśpiewałam. I tak to się zaczęło... 

            Pod koniec 1965 roku "Joey Dee & Starliters" (lub "Starlighters" - bo też taka nazwa się pojawia) ma już za sobą wielkie sukcesy, ale jest nadal spora grupa ludzi i to przede wszystkim poza dużymi centrami kulturalnymi, zarówno białych, jak też czarnych, która chce ich posłuchać i potańczyć przy muzyce, przy której doskonale "wycierało się plecy". W jego grupie, co w tamtych czasach wcale nie jest jeszcze częste, grają zarówno biali muzycy (trzech), jak i kolorowi (także trzech). Joey Dee tłumaczył - Wielokrotnie oferowano mi większe pieniądze za trasę, w której nie braliby udziału czarni muzycy, a ja odmawiałem...  

            Pod koniec października 1965 Gene Cornish, gitarzysta "Straliters" odchodzi z zespołu i wyjeżdża do Kalifornii. Dee pyta swego perkusistę Jimmy’ego Mayesa, czy nie zna jakiegoś wolnego gitarzysty. Poprzez Johnny’ego Stara dowiaduje się, że jest taki jeden, znakomity gitarzysta, który po tournee z „The Isley Brothers” jest akurat bez zajęcia. Mieszka w śródmieściu Nowego Jorku, w Alvin Hotel. Na spotkanie z nim idzie Mayes  – Kiedy wszedłem do pokoju zobaczyłem dużego, wyglądającego na golfistę faceta, leżącego na łóżku z wielkimi buciorami stojącymi na podłodze. Obudziłem go. Chwilę rozmawialiśmy, ale on nie wykazał żadnego zainteresowania dołączeniem do naszego zespołu. Powiedziałem jednak, że Joey nie traktuje nas jako sidemenów, jeśli jesteś członkiem zespołu, to jesteś już jednym z nas, Starliterów. On wziął wtedy gitarę i zagrał parę kawałków. Zadzwoniłem więc do Joey'a i powiedziałem: 'Mamy tego gościa. Miło wygląda, jest jeszcze trochę surowy, ale damy radę'...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz