czwartek, 10 września 2020

Lonnie i Jimi

 

Najprawdopodobniej, Jimi Hendrix i Lonnie Youngblood spotkali się w Nowym Jorku już w 1963 roku, ale bliżej poznali dopiero w październiku 1965, kiedy przez pewien czas (do grudnia, a potem także w styczniu 1966) Lonnie Youngblood  grał w zespole Curtisa Knighta "The Lovelights" i tak wspominał Jimiego – Był fanatykiem gitary. Lubił różnych ludzi, ale myślę, że jednak najbardziej Elmore'a Jamesa, bo wziął od niego nazwisko... Poznał bowiem go jako Jimmy'ego Jamesa, zaś o tym, jakie jest prawdziwe nazwisko tego gitarzysty, dowie się dopiero za kilkanaście miesięcy, będzie wtedy wiedział, że to Jimi Hendrix. ...Śpiewał trochę piosenek Lee Dorsey'a i kilka innych, może nawet Muddy'ego Watersa, ale nie był tym specjalnie zainteresowany - dopowie później o Hendrixie - A jeśli idzie o komponowanie, trochę ja wtedy pisałem, on mi tylko przekazywał nieco swoich sugestii...

            Niezależnie od tego, czy Youngblood dobrze zapamiętał pierwsze spotkanie (w 1963 roku?), interesuje mnie teraz jesień roku 1965, bo do tego momentu w życiu Jimiego Hendrixa dotarłem w tej pracy. Lonnie jest wtedy muzykiem grupy Curtisa Knighta (Patrz Rd. 9). Na początku października, kiedy Jimi poznał Curtisa Knighta w hotelu America, w jego zespole "The Squires" pracowali wtedy: perkusista Marion Booker, basista Napoleon Anderson. Inni muzycy, jak klawiszowiec Nate Edmonds i saksofonista Lonnie Youngblood, byli czasem angażowani specjalnie na występy lub do różnych składów nagrywających w studiu. Youngblood znał Knighta sprzed swojej służby wojskowej i spotkał się z nim po powrocie do miasta w 1965 roku. Twierdził potem nawet w kilku wywiadach, że zabrał mu muzyków i pracował z nimi pod własnym nazwiskiem. Biorąc pod uwagę, że wszyscy byli w tym czasie muzycznymi "najemnikami", to jest całkiem możliwe, zakładając oczywiście, że Youngblood oferował im pracę. Tym bardziej, iż jego styl gry na saksofonie, wzorowany na Kingu Curtisie, dałby zespołowi wystarczająco świeże brzmienie, tak, że mogli z nim pracować w różnych klubach Harlemu. 

            Praca Youngblooda dla Knighta trwała rzeczywiście niezbyt długo, bo sam pod koniec roku, postanowił założyć własny zespół "The Bloodbrothers", a niewątpliwą inspiracją było zobaczenie na scenie Hendrixa i zagranie z nim parę razy. ...Właśnie wróciłem z wojska i szukałem jakiejś pracy - opowiadał Lonnie – Hendrix pracował z moim przyjacielem Curtisem Knightem. Okazało się, że poszukują saksofonisty, przyszli do mnie do domu i Curtis mnie zatrudnił. Początkowo nie miałem zamiaru z nim grać, bo Curtis nie był dobrym muzykiem, ale on powiedział, że ma znakomitego gitarzystę, który nazywa się Jimmy James.  Kiedy usłyszałem zespół i usłyszałem jak gra Jimmy (Jimi), powiedziałem: 'Do diabła, podoba mi się gra tego faceta' No i dołączyłem do Curtisa. Pracowaliśmy w całym mieście...9  Oczywiście Jimi, choć mocno namawiany, nie trafi do jego zespołu od razu i będzie to współpraca rozłożona na lata 1966-1970. ...Może ktoś w Nowym Jorku odpoczywać? - opowie później Hendrix w wywiadzie, opublikowanym 14 stycznia 1967 roku w angielskim tygodniku New Musical Express - Dostałem pracę w innym zespole...

            Lonnie Youngblood zapamiętał Hendrixa jako muzyka niezwykle inspirującego - Jimi był fenomenalnym muzykiem. Miał także zdolność wyczucia głębi muzyki, jakiej mogli mu pozazdrościć inni. Umiejętność tworzenia różnych rzeczy. Pamiętam noc, kiedy pracowaliśmy w The Light House, w klubie na Broadway'u przy West 70th. Chciałem zagrać coś innego, niż zawsze. Chciałem zagrać "Misty" i miałem nadzieję, że nie sprawię mu tym kłopotu, gdyż normalnie graliśmy tylko utwory R&B. On powiedział: 'Śmiało!' Pomyślałem, że może to być interesujące i rzeczywiście tak było, bo Jimi fantastycznie zagrał "Misty"! Zdałem sobie sprawę, że to niewiarygodne, jak ten facet tak oddany i kochający bluesa doskonale potrafi zagrać w każdym innym gatunku, tak wspaniale interpretując, że ludziom bardzo się to spodobało!...

            Na odnalezionym wiele lat później nagraniu słychać, jak Knight zapowiada - Przez ostatnie czterdzieści minut, słyszeliście muzykę "The Lovelights", z Handsome Harrym (Hendersonem - przyp. aut.) na gitarze prowadzącej, przystojnym Tito (nazwisko nieznane j.w.) na bębnach i wspaniałym Jimmym Jamesem (Hendrix - j.w.). Wysoki chudy Handsome Ace (Horace Hill - j.w.) grał na basie. Z poważaniem Curtis Knight. Mamy zamiar zrobić małą przerwę, ale jeszcze tutaj wrócimy... Ten zespół Knighta grywać będzie jeszcze w klubie Cheetah w Nowym Jorku, w Uptown Theater w Filadelfii oraz w innych miejscach (Patrz Rd. 9). W grupie "The Lovelights" Curtisa Knighta, w składzie, oprócz lidera - śpiew i tamburyn, znaleźli się: Jimi i Harry Jensen (g), Ace Hall (gb), Ditto Edwards (dr) oraz Lonnie Youngblood (sax, voc). Powstaną z nią nagrania Lonniego z Jimim, zarówno koncertowe (zarejestrowane 26 grudnia 1965 w George's Club 20, w Hackensack w stanie New Jersey oraz/lub 22 stycznia 1966), jak też studyjne. Na taśmach, które się zachowały, a potem na różnych nośnikach zostaną wydane, znaleźć można następujące utwory: "Travellin' To California", "I'll Be Doggone", "Killing Floor", "There Is Something On Your Mind" (Big Jay'a McNeely'ego), "I'm A Man", "Twist & Shout" oraz "Mr. Pitiful"i "I Got You (I Feel Good)", w tych dwóch Lonnie był głównym wokalistą.

            Jak wspominał Lonnie Youngblood, wtedy – Curtis zaczął tracić zainteresowanie zespołem i w tym samym czasie miałem kilka ofert pracy, jako lider zespołu. Wiedziałem, że nie chcę już grać w jego zespole, więc powiedziałem o tym Jimiemu i kilku innym facetom z zespołu, a oni odparli:  'Chodźmy!'. No i graliśmy kilka koncertów jako "Blood Brothers". Byłem przedsiębiorczym gościem, więc chciałem też coś nagrać w studiu... Ponieważ Hendrix nie ma wówczas swojego wzmacniacza, Lonnie z żoną wypłacili ze swojego konta w banku potrzebną sumę i kupili mu odpowiedni sprzęt. Ponadto starają się go przekonać, żeby zaczął śpiewać.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz