wtorek, 22 września 2020

Nagrania Jimiego tylko dla bezkrytycznych fanów

            Ponieważ żaden nagrany dla firmy RSVP singiel Knighta z Hendrixem nie odnosi sukcesu - Jerry Simon - tak twierdził Lonnie Youngblood - nie będzie zainteresowany dalszą współpracą, ani z Knightem, ani z "The Squires"... Kiedy więc za parę miesięcy skontaktuje się z nim Johanan Vigoda, przedstawiciel Mike'a Jeffery'ego, wówczas już współmenedżera Hendrixa, szybko ustalą warunki ugody, w myśl której - w żadnym z tych nagrań, opisanych jako "sześć wzorcowych stron" (czyli masterów) - Wydanych dotychczas lub w przyszłości w celach komercyjnych, nie zostanie użyte nazwisko Jimi Hendrix... Jak wspominał Jerry Simon, nie musiał on tych taśm odsprzedawać Jeffery'emu - Nikt z nas nie uważał, że to jest niezbędne…

            Za tę umowę dwudziestego trzeciego stycznia 1967 roku Jeffery przekaże Simonowi czek na pięćset dolarów. Można było sądzić, że wszystko zostanie załatwione i skończy się pomyślnie. Jak się jednak okaże, Chalpin był bardziej przewidujący i zastrzegł sobie (a dokładniej zakupił)  również tamte "kawałki", w których Jimi jedynie akompaniował na gitarze – To był tylko jam w studiu, z grupą "The Squires" - mówił wtedy Hendrix mocno wzburzony - Ja nie śpiewałem w “Hush Now”, wokal nałożono później przez kogoś, kto mnie naśladował. I gitara cały czas nie stroi, jestem tym skołowany. Będziemy starali się tę płytę wstrzymać...         

            Albumy: "Jimi Hendrix & Curtis Knight" (London 1965 rok), "Get That Feeling" (Capitol 1967 rok - dotrze do miejsca 75 w USA, a na liście albumowej będzie przez 12 tygodni) i "Flashing - Jimi Hendrix Plays, Curtis Knight Sings" (Capitol 1968 rok) zawierać będą studyjne i koncertowe nagrania Hendrixa z "The Squires", bądź też fragmenty powycinane, poklejone i z dogrywkami dokonane podczas jamów w studiach. Pojawi sie też cała masa singli. Te "nagrania", które będą wydawane przez kilkanaście najbliższych lat, zwłaszcza gdy Jimi Hendrix będzie już sławnym muzykiem, złożą się na wiele płyt i zestawów analogowych oraz CD, często pod mylącymi odbiorcę tytułami: "Historic Hendrix" (Pair 1986 r.), "The Great Jimi Hendrix In New York" (London 1968 r.), "Early Jimi Hendrix" (Stateside 1970 r.), "In The Beginning" (Ember 1973 r.), "Looking Back With Jimi Hendrix" (Ember 1975 r.), "Drivin' South" (Jungle 2000 r.), "Knock Yourself Out - The 1965 Studio Sessions" (Jungle 2000 r.), "My Best Friend" (Astan 1981 r.), "Last Night" (Astan 1981 r.), "Mr. Pitiful" (Astan 1981 r.), "Welcome Home" (Astan 1981 r.), "Hush Now" (Astan 1982 r.) oraz opublikowane w 1996 roku przez SPV na płytach CD - "The Authentic PPX Studio Recordings Vol. 1 - Get That Feeling" i "Vol. 2 - Flashing", "Vol. 3 - Ballad Of Jimi",  "Vol. 4 - Live At George's Club", "Vol. 5 - Something On Your Mind” i "Vol. 6 - On The Killing Floor”.

            O tych ostatnich krytycznie w 2000 roku wypowiedział się Doug Bell, archiwista Hendrixa - Są bardzo mocno skompresowane, jest dużo metalicznej surowości. A poza tym, to mieszanina z wieloma nakładkami, mocno zresztą niekompletna...

            Wbrew tytułowi "The Authentic PPX Studio Recordings", ten zbiór nagrań chociaż nie jest kompletny i zawiera także nagrania koncertowe, z pewnością godny jest polecenia najwierniejszym fanom, jako bardzo ciekawy materiał ilustrujący pierwsze studyjne doświadczenia Hendrixa z efektami gitarowymi. Szczegółowe informacje znaleźć można na stronie earlyhendrix.com, a wybrane utwory znalazły się na wydanym w 2000 roku czteropłytowym zestawie (boxie) „West Coast Seattle Boy”.

            W ośmiu miesiącach lat 1965 i 1966 Hendrix wziął udział w dwudziestu czterech sesjach, rejestrując trzydzieści trzy utwory, w większości kiepskie i to zarówno od strony kompozycyjnej, aranżacyjnej jak i wykonawczej. Charles Cross, jako przykład jednego z niewielu godnych zauważenia wspólnych produktów Knighta i Hendrixa, wymienia, nagrany dwudziestego pierwszego czerwca 1966 roku w nowojorskim Allegro Sound Studios, wspomniany już i chwalony także przez innych "No Such Animal" - Głównie za sprawą szybkiej solówki gitarowej, ale również dlatego, że nie śpiewał w nim Knight... Na wspomnianych wyżej płytach (niektóre z nich omówię w dalszej części tego rozdziału), znajdzie się znacznie więcej utworów, często to będą pocięte i posklejane fragmenty studyjnych jamów. W grudniu 1965 powstaje "Simon Says", które jednak brzmi jak odrzut z październikowej sesji i jest jeszcze gorsze, niż wcześniejsze nagrania Curtisa Knighta “You Don’t Want Me” czy “Don’t Accuse Me”, zupełnie przeciętne utwory R&B, które nijak się mają do coraz popularniejszej "brytyjskiej inwazji". Curtis Knight utrzymywał, że Hendrix dogrywał wtedy swoją "sfuzowaną" gitarę. “You Don’t Want Me” istnieje w dwóch miksach, jeden z zupełnie nieciekawym śpiewem Knighta, w drugiej wokal nałożono ponownie. “Simon Says”, to z kolei wersja starego tematu, choć jako twórca figuruje to Curtis Knight, który stara się zaśpiewać to w manierze Joego Texa, ale skutek jest raczej opłakany. Następne nagrania: “Every Day I Have The Blues”, “Killing Floor” Howlin' Wolfa oraz B.B. Kinga (“I’ve Got A) Sweet Little Angel”, a także “I’m A Man” (drugi niewątpliwie znany Jimiemu z wersji zarówno Bo Diddley'a i Muddy'ego Watersa, który zatytułował ją "Mannish Boy"), dowodzą, że najsłabszym ogniwem "The Squires" był jego lider i wokalista Curtis Knight. Za to sekcja rytmiczna, którą tworzą basista Napoleon "Hank" Anderson i perkusista Marion Booker, gra perfekcyjnie. Jest zdyscyplinowana, dynamiczna i zostawia dużo miejsca solistom. Słychać, że wypracowane zostało to w trakcie studyjnych sesji, kiedy podgrywali różnym artystom, grając w różnych stylach. Ale kiedy potrzebne jest wykrzesanie z siebie dodatkowej energii, jak w "Shotgun", czy "Mr. Pitiful", sekcja potrafi wybuchnąć, podkreślając oparte na bluesie gitarowe granie Hendrixa. W bluesowej, erotycznej balladzie B.B. Kinga “Sweet Little Angel”, Jimi na nowo, po swojemu, traktuje materiał swego idola i już to "umieszcza go" w gronie najlepszych wówczas w Ameryce gitarzystów bluesowych.

            Dla kontrastu zespół zagrał potem "Money", wielki R&B przebój Barretta Stronga z  roku 1960, spopularyzowany trzy lata później przez "The Beatles", nadal aktualny na listach, wtedy w wersji "The Kingsmen". W jednym podejściu Hendrix pokazuje swoją wybuchową technikę, umiejętność grania rytmicznego, harmonicznego i solowego, zdolność do frazowania w sposób zupełnie nieprzewidywalny i zaskakujący, co już za kilka miesięcy zrobi ogromne wrażenie na muzykach w Anglii. Grając na gitarze solowej oraz śpiewając, Hendrix wykonuje szaloną pracę w standardzie Memphisa Slima “Every Day I Have The Blues” (który w wydaniach PPX nazywano “California Night” i “Nobody Loves Me”). Stosuje zagrywki charakterystyczne dla Buddy'ego Guy'a, krótkie powtarzane frazy, grane na przemian - akompaniament i solówki, w postaci długich spinających się, zaskakujących linii melodycznych tworzonych na bazie standardowych bluesowych akordów. Dźwięk jego gitary jest tak przejmujący i surowy, jaki przedstawi kilka miesięcy później w Londynie w swojej kompozycji "Red House". Są też chwile, gdy Hendrix wygina struny, stosuje zaskakujące przerwy i zupełnie nowe techniki gry, których dotąd nikt poza nim nie stosował.

            Można to również zauważyć we wczesnych wersjach “Driving South” i “Killing Floor”. Tę pierwszą często nagrywał, zrobi to z "The Experience" dla BBC. Utwór Howlin' Wolfa "Killing Floor" zagra na festiwalu w Monterey, wróci do niego potem, na trasie w 1970 roku.

            Niezależnie jednak od tego, co nastąpi później, już teraz, jego gra z "The Squires" wywołuje u słuchacza dreszcz emocji. Aranżacja utworu Jimmy'ego Reeda “You Got Me Running”, zwłaszcza równoległe linie basowe i rytmiczne, zostanie dokładnie przez Jimiego wykorzystana w “Red House”. Zresztą w tamtym czasie Jimi stworzył kilka utworów, z którymi potem udał sie do Anglii: „Mr. Bad Luck”, który zmieniał się na „Look Over Yonder”, nagra też “Drivin’ South”, a jedyny, który niestety później nie zostanie już nigdy  nagrany to zabawny “Two Old Maids”.

            Kilka nagrań z Curtisem Knightem trafi do Top 40 R&B Billboardu, jak - “How Would You Feel?” (jak twierdził Curtis to pierwszy “czarny” protest song), „Gotta Have A New Dress” (z ciekawym solo Jimiego) i „No Business” - wszystkie w fascynujący sposób pokazują, jak Hendrix kształtował swoje brzmienie i jak rozwijał się jako muzyk, gitarzysta. Najważniejsze jednak było to, że praca w "The Squires" dała mu jeszcze jedno - otóż pierwsze, tak wyraźne nagrania zwracały uwagę na jego nazwisko, dzięki czemu, jako jedyny z tego zespołu w niedalekiej przyszłości mógł osiągnąć prawdziwy sukces.

            Z innych wartych zainteresowania utworów, które wtedy powstały, Keith Shadwick zwraca uwagę na “(I’m A) Fool For You Baby”. "Ballad Of Jimi", "Don’t Accuse Me", "Drivin’ South", "Flashing", "Future Trip", "Get That Feeling", "Gloomy Monday", "Happy Birthday", "Hornet’s Nest", "How Would You Feel", "Hush Now", "No Business", "Odd Ball", "Simon Says", "Strange Things", "Welcome Home" i "You Don’t Want Me" - te utwory znalazły się na albumie (LP/CD) "The Summer of Love Sessions". Przygotował go Knight, który w latach siedemdziesiątych, a więc już po śmierci Hendrixa, będzie nawiązywał do jego legendy, założy zespół "Zeus", w którym zagra m.in. Eddie "Fast" Clarke (znany z grupy "Motorhead" i jej płyt "Bomber", czy "Ace Of Spades"). Knight napisze też dwie książki o Hendrixie - "Jimi: An Intimate Biography Of Jimi Hendrix", z dyskografią zebraną przez Johna McKellara (1974 r.) oraz wspomnianą już wcześniej "Starchild". W końcu porzuci muzykę na rzecz tenisa stołowego i brać będzie udział w nowojorskich turniejach. Umrze na raka prostaty w 1999 roku.

            Corey Washington, autor książki „Nobody Cages Me” dokonał w niej na kilku stronach, analizy niektórych utworów dokonanych przez Hendrixa dla i z Curtisem Knightem, które zebrano na wspomnianym nieco wcześniej sześciopłytowym zestawie CD "The Authentic PPX Studio Recordings". "Hush Now" - to jego zdaniem - pięć minut funku; a Jimi zabiera słuchaczy na melodyjną podróż grając dziko na swoim pedale wah-wah. Eksperymentowanie z dźwiękiem stanie się jego znakiem firmowym... "Wah Wah" to poprzedniego utworu instrumentalna i znacznie skrócona wersja; “Level” to  z kolei to samo, ale w wersji przystępnej do nadawania w radiowym programie. Inną wersją tego samego wciąż tematu jest jego zdaniem “Torture Me Honey”. Z kolei “Gloomy Monday” - pokazuje, że już na początku Jimi nie miał żadnych zahamowań, gdy chciał korzystać z różnych gatunków muzycznych, łamie w nim stereotypy zwiazane z "czarną" muzyką... 137 W kompozycji “Flashing” zwraca uwagę na linie basu. “Oddball”, jak uważa, to z kolei wczesna wersja “Cherokee Mist”. W “Happy Birthday” warta podkreślenia jest psychodeliczna "kaczka", czyli efekt "wah-wah", a ten utwór bazuje na instrumentalnym “Mercy Lady Day”; to zresztą jest jego zdaniem - Najmodniejsza i najweselsza piosenka urodzionowa znana ludziom. Dzięki Bogu, Jimi ma ten sam beat, jak na instrumentalnym nagraniu... “The Ballad Of Jimi” - musi usłyszeć każdy fan Hendrixa, bo on jest już martwy... O tym jak powstała ta ballada, Curtis Knight napisał w swojej pierwszej biografii Hendrixa. Ostry gitarowy funk ze śpiewającym (?) Curtisem na tle gitary to “Love, Love”, czy zastosowany znowu "wah-wah" w “Love”.  W “Sleepy Fate” wyraźne, zdaniem Washingtona są wpływy Dylana, tworząc miksturę folku, rocka i R&B. 142 Najlepsze zdaniem autora „Nobody Cages Me” są - moim zdaniem także - nagrania koncertowe: “California Night” (interakcja z publicznością), “Left Alone”, gdzie Jimi pokazuje jak zdolnym jest już showmanem oraz “I’m A Man”, zagrana z humorem, jedna z pierwszych prymitywnych wersji “Mannish Boy” z albumu “Blues” (CD). Można usłyszeć jak Jimi wykonuje prymitywną wersję rapu, a także, jak  - opanował granie bluesa, korzystając z najlepszych wzorców...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz