poniedziałek, 14 września 2020

Nagrania Hendrixa z Youngbloodem 4

         Oprócz nagrań Hendrix-Youngblood, które sfałszowano, ich oryginały także zmieniano. Z wyjątkiem wspomnianej “Jimi Hendrix: The Early Years”, sporo utworów przerobiono na wersje stereo, chociaż w czasie kiedy powstawały techniki stereo do nagrań rozrywkowych  jeszcze nie stosowano. Poza tym niektóre utwory wydłużano. I tak oryginalna wersja “Soul Food (That’s What I Like)”, kończyła się po dwóch minutach i czterdziestu ośmiu sekundach, na wydanym w 1993 roku albumie firmy Cherokee (DNR 001) "rozciągnięto" ją do sześciu i pół minuty, dodając, co jeszcze bardziej  śmieszy, oklaski! Singiel  “Sweet Thang”/”Please Don’t Leave” w 1966 roku wydała 20th Century Fox (45-6707). Firmuje ją jeden z najpopularniejszych wtedy wokalistów R&B z Newark, w stanie New Jersey, Billy Lamont, któremu zresztą Lonnie Youngblood zawdzięczał pierwszy kontrakt nagraniowy i potwierdził, że Hendrix rzeczywiście zagrał na gitarze na stronie "A" (“Sweet Thang”), co zaś do strony "B", jej produkcja oraz opis są zupełnie odmienne. Lonnie Youngblood dodawał - Zawsze dobrze jest grać z kimś, które naprawdę dobrze czuje się w pracy. On był bardzo skuteczny, gdyż prawdopodobnie był bardzo pewny siebie. Jimi był najlepszy z tych, których znałem. I sam całkiem sporo wiedział. Chciałbym powiedzieć, że był cholernie blisko najlepszych gitarzystów, jakich kiedykolwiek słyszałem. A ja wspomagałem kiedyś Chucka Berry'ego. Chuck był prawdziwy mistrzem, ale Jimi był bardzo blisko i mógł zrobić jeszcze więcej. Dysponował większa gamą barw niż Chuck, zaś ballady grał tak ładnie jak Wes Montgomery...

            Wiele tamtych nagrań Youngblooda z Hendrixem dwadzieścia lat później, w 1986 roku, będzie zweryfikowanych, uzna się wtedy, że w kilku Jimi w ogóle nie wystąpił, że niektóre nagrania sfałszowano. ...Wiele wytwórni twierdziło, że ma jego nagrania, więc znaleźli naśladowców i dołożyli ich do tych nagrań. Pomieszali oryginalne ścieżki z nakładkami... W 1986 roku firma Audio Fidelity Enterprises zostanie oskarżona o dystrybucję i promocję ewidentnie fałszywych ośmiu albumów z nagraniami Hendrixa, w których ani on, ani Youngblood nie brali udziału, zresztą Lonnie sam próbował pozwać "oszustów". W 1987 w wywiadzie dla telewizji CBS powiedział nawet - To zdzierstwo - nie kupujesz Hendrixa - to nie Hendrix śpiewa - to nie Hendrix gra... Jednym z takich przykładów jest płyta "Voices", którą wydawano wiele razy, nawet w Japonii. Jak na forum Okolice Bluesa zauważył "Agrypa" wielki fan i znawca twórczości Jimiego - Jeden z nabywców recenzujących płytę na Amazonie pisze: 'Płyta którą musi kupić każdy poważny fan Hendrixa'. Tyle, że na tej płycie Hendrixa nie ma. Gra tu kapela pod wodzą Lonniego Youngblooda, a na gitarze gra bardzo zdolny, młodszy o rok od Jimiego, Herman Hitson. Jest już powszechnie wiadomo, że to płyty Hendrixa, bez Hendrixa. Dziennikarze nie zgadzają się tylko w określeniu, czy wydawanie tego materiału jest pomyłką, czy oszustwem. Moim zdaniem jeśli kiedyś był to skutek pomyłki, to dzisiaj jest to nieuczciwe wyciąganie pieniędzy. Jak się wyda płytę z nazwiskiem i zdjęciem Hendrixa na okładce, a do tego napisze, jaki to rzadki i cenny materiał, pójdzie jak "Ciepłe bułeczki"... Mocno i prawdziwie, dodam jeszcze, że utwory oczywiście są wymieszane, ale z reguły na tej płycie i innych podobnych są: "Good Times", "Voices", "Suspicious", "Whipper", "Goodbye Bessie May", "Soul Food", "Voice In The Wind' oraz "Free Spirit".

            Wiosną 2000 roku firma Experience Hendrix ogłosiła, że na świecie rozpowszechniono ponad pięćset nagrań sporządzonych z materiałów, które powstały podczas faktycznych sesji Youngblood-Hendrix. Każdy, kto chce być w miarę na bieżąco w "odkrywaniu" nagrań Hendrixa, nie tylko z Youngbloodem, jak zaproponował Keith Shadwick - Powinien regularnie zaglądać do internetu na earlyhendrix lub do takiej prasy, jak Jimipress, czy UniVibes, gdzie nowe informacje pojawiają się co jakiś czas...

            Jednak mówić się będzie, że "Wipe The Sweat” oraz “Under The Table” stanowią najwcześniejsze, dokonane (jednak?) w okresie Bożego Narodzenia 1963 nagrania Jimiego Hendrixa. A jak zanotuje Harry Shapiro, charakterystyczne vibrato Jimiego, który wówczas właśnie skończył dwadzieścia jeden lat, jest zauważalne - Jego gitarowy blues jest zdumiewający, łączy subtelność B.B. Kinga i atak Alberta Kinga... Jedna z nagranych wtedy piosenek "(My Girl) She's A Fox" ma tempo i rozwiązania harmoniczne w stylu Curtisa Mayfielda, można powiedzieć, że jest w pewnym sensie prototypem "Little Wing", albo też "Have You Ever Been (To Electric Ladyland)". Z kolei "Go Go Shoes" pokazuje, że Jimi doskonale przyswoił sobie akordy stosowane najczęściej w stylu soul i w R&B i nie są one podobne do tych, które stosować będą jego angielscy, biali koledzy gitarzyści - Eric Clapton, czy Jeff Beck. "Sweet Thang" mógł powstać w 1966, podobnie jak “Groovemaker”, który bardzo przypomina przebój Wilsona Picketta z 1965 “Land Of 1000 Dances”. Autorzy tekstu na albumie “Roots of Hendrix” są o tym przekonani, twierdzą, że powstały one wiosną i latem 1966 w tym samym Abtone Recording Studios w Nowym Jorku. Jedynie “Soul Food”, “Bessie Mae” oraz “(My Girl) She’s A Fox” są starsze. Tak przynajmniej brzmią. Z kolei wspomniana "Sweet Thang" odwołująca się w części tekstu do krótkich skórzanych bucików, noszonych przez eleganckie damy w Nowym Jorku, nie mogła powstać przed 1965, bo dopiero wtedy te buciki stały się modne. Jimi przyzna - Nauczyłem się od Lonniego wiele o tym jak grać na gitarze, tak jak on robił to na saksofonie, uzyskując ten dźwięk. Był mi też przyjacielem...

            W rzeczy samej, Lonnie traktował Jimiego jak brata. Pisałem już o tym, że kupił mu wzmacniacz, ale też pilnował, aby ten wiecznie spóźniający się geniusz gitary był na czas na koncercie. Lonnie i jego żona pomagali mu także opłacając tygodniowy pobyt w hotelu, bo był w jego życiu jednym z niewielu ludzi, na których zawsze mógł liczyć.

            Po raz ostatni Lonnie Youngblood spotkał się ze swoim starym przyjacielem w 1970 roku. Zapamiętał, że Jimi był wtedy bardzo poważny - Był znany, miał trochę forsy, a mimo to wiele problemów. Powiedział mi wtedy: 'Chcę coś zmienić. Muzyka nie podąża w stronę, w jaką ja bym chciał'...

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz