Stosunek braci Isley do instrumentalistów, którzy grają w "I.B. Special", jest w tym czasie raczej niespotykany. Sami będąc muzykami, doceniają innych, ich zdolności, kreatywność. A poza tym uważają, że dobrze jest dać im szansę na to, aby na koncercie coś dali od siebie - zagrali coś niestandardowo, czy swoim zachowaniem na scenie zwiększyli zainteresowanie publiczności. Zauważył to także Jimi - Pozwolili mi na granie mojej muzyki, bo to chyba dostarczało im więcej forsy, albo coś w tym rodzaju. Bo większość zespołów, z którymi grałem robiła inaczej. Gdzie indziej nie pozwalano mi grać po swojemu, jak choćby zastosować sprzężenie w “Midnight Hour” lub w czymś podobnym... Umowa między nim a braćmi mówi, że za każdy występ na trasie Jimi ma otrzymać trzydzieści dolarów, jak dla nieznanego muzyka to całkiem porządna zapłata, od razu jednak prosi o dodatkowe pieniądze na porządny ubiór. Jest jeszcze jeden dodatkowy punkt, Hendrix ma dostawać także dodatkowe dziesięć dolarów od każdego, kto chciał, aby z nim także zagrał.
Dla Jimiego to
zatrudnienie to również wielka szansa na przyszłość, na dotarcie do innych
znaczących i popularnych artystów. Wieczorem wraz z gospodarzami Jimi siada
przed telewizorem, aby obejrzeć w programie Eda Sullivana pierwszy w Ameryce
występ „The Beatles”. …Tego dnia zaczęła
się „Beatlemania”, gdyż ich wykonanie piosenek „Till There Was You” i „I
Saw Her Standing There” oglądały
siedemdziesiąt trzy miliony Amerykanów, dzieci i ich rodziców. Podczas ich,
trwającego zaledwie kilka minut występu, w USA nie dokonano żadnego czynu
kryminalnego. W historii zdarzyło się to tylko raz… Hilton
Valentine gitarzysta "The Animals", zespołu, który wystąpi w tym
programie parę miesięcy później, osiemnastego października 1964 roku tłumaczył -
Był to program familijny. Kiedy tam
wystąpiłeś miałeś wrażenie, że zaakceptowała cię co najmniej połowa Ameryki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz