piątek, 28 kwietnia 2023

            Po Atlancie zespół dojeżdża do Nowego Jorku i tam Hendrix wraca do braci Isley, a że znowu nie ma gitary, Kelly idzie z nim do słynnego Manny’s Music Shop na Manhattanie i kupuje dla niego biały model gitary Fender Duo-Sonic, dodając, żeby Jimi chował ten nowy instrument pod kluczem. W piątek 19 czerwca 1964 roku, od dwudziestej pierwszej do trzeciej rano następnego dnia, w Rockland Palace w Nowym Jorku na Bronxie odbywa się koncert specjalny Farewell Dance and Show dla nadawanego przez stację WWRL programu Magnificent Montague. Bierze w nim udział aż trzydzieścioro wykonawców, w tym „The Isley Brothers” z Hendrixem, a z innych znanych artystów: Solomon Burke, Billy Butler, King Curtis, Don Covay, Wilson Pickett i „The Tams”, grupa, z którą niebawem Jimi ruszy w trasę koncertową. Solomon Burke jest pierwszą gwiazdą muzyki soulowej z najwyższej półki, miał wtedy aż dwa single na listach przebojów, z którą Jimi odbędzie niebawem kolejną trasę, a przynajmniej jej część.

            Od piątku 26 czerwca przez cały następny tydzień, bracia Isley występują w teatrze Apollo wraz z Dionne Warwick, „The Five Royals”, „The Exciters”, „The Charades” i „The Carletons”.

            Jimi jako artysta już wyróżniający się, choć jeszcze niebrylantowy, miał niestety tendencję do niedojrzałego, czy wręcz głupiego zachowania, które mogło go z tego świata wyeliminować. I nie miało to związku z jego graniem na scenie, lecz z życiem w trasie i próbami sprawdzenia się w roli kierowcy. Pierwszy jego wypadek wydarzył się w czasie tego tournee "The Isley Brothers". Na krótkich trasach, grupa wówczas podróżowała samochodem kombi. Jimi lubił fantazjować na temat wzmacniaczy tak potężnych, że ich dźwięk mógłby ogłosić koniec świata. Opowiada więc o smoku, podobnym do gitary, z której zionie wielki płomień. Saksofonista altowy, który prowadzi samochód, odwraca się i mówi: 'Ten facet jest dla mnie zbyt dziwny. Niech on prowadzi'... Jimi nic nie mówi, przesiada się i jedzie dalej jako kierowca, choć zważywszy na jego kiepski wzrok, nie powinien nigdy tego robić. Zresztą nie ma też prawa jazdy. Po dwudziestu minutach pierwszy samochód, którym jadą inni muzycy zespołu, traci kontakt z pojazdem Jimiego. Kiedy po chwili wracają widzą straszny wypadek. Jadąc z prędkością ponad 85 mil na godzinę, kombi, którym kierował Hendrix uderzyło w przebiegającego przez drogę jelenia. Przód samochodu jest doszczętnie rozbity, podobnie jak przednia szyba, przez którą przeleciało uderzone zwierzę o wadze około dwustu funtów. Cud, że ani Jimiemu, ani jego kolegom nic się nie stało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz