W lipcu 1964 roku Hendrix wraca do Nowego Jorku do Faye Pridgon, która mieszka razem z braćmi Allen. Znowu szuka swojego miejsca w Harlemie, od czasu do czasu grywając w Small’s Paradise. Ale bardzo szybko okazuje się, że po wyczerpującej trasie wiosna-lato, zespół "The Isley Brothers" ma propozycję następnych występów. Pisze więc do ojca do Seattle - Myślę, że zacznę tak pracować, aby grać coś swojego, bo jak pracujesz z innymi, nigdy nie staniesz się wielkim. Ale dotąd to robiłem, chciałem poznać ludzi i zdobyć uwagę publiczności. A przede wszystkim rozpoznać rynek, zobaczyć, kto pomoże mi sprzedawać moje własne płyty...
Na
tę nową trasę bracia Isley przygotowują inne stroje dla siebie i muzyków
towarzyszącego im zespołu, oczywiście także dla Hendrixa. Satynowe mundurki
zastępują białe moherowe garnitury, białe koszule i czarne, cienkie krawaty. I
choć były to gustowne ubiory, Jimi w późniejszych wywiadach wiele razy
podkreśli, że czuł się w nich, jak więzień. Letnia trasa ma obejmować okolice
Nowego Jorku oraz New Jersey, a także pojedyńcze koncerty w He-Jazz
Grotto Hall w New Haven w Connecticut oraz Essex County Country Club w
West Orange, w stanie New Jersey, po drugiej stronie rzeki, oba z krótkim
występem solowym Hendrixa. Ekipa dłużej zatrzymuje się w nadmorskim kurorcie
Wildwood w New Jersey, około godziny jazdy samochodem od Nowego Jorku. W
miasteczku pełno jest hoteli, centrów rozrywki i nocnych klubów, w których
latem grywa po pięć, sześć różnych zespołów muzycznych. Chociaż trzeba tam
dojeżdżać, bracia Isley mają kontrakt, aż na cały miesiąc. Hendrixa wcale to
nie martwi, ma więcej czasu na spotkania z różnymi ludźmi, także tymi z
niezależnych firm płytowych, szukając możliwości podpisania kontraktu.