środa, 3 sierpnia 2022

            Zarówno Dave Lewis, jak i inni pionierzy "jungle-beat", choćby zespół "The Frantics", wydawali single i występowali w programie telewizyjnym Rock’n’Roll Party, nadawanym na kanale 13 w okręgu Seattle, programie prowadzonym przez Billy'ego Tollesa. Ten prezenter początkowo był saksofonistą jazzowym, grając na początku lat 50. ub. stulecia w klubach przy Jackson Street, jump-bluesowe utwory popularnego wtedy Louisa Jordana. Śmiało można powiedzieć, że już wtedy zaskoczył publiczność ruchem na scenie, a właściwie poza nią. Wspominał - Grałem i chodziłem po klubie, przeskakiwałem z jednego stolika na drugi, okrążałem bar, wychodziłem na zewnątrz, a potem wracałem drugimi drzwiami. To podobało się, zaś białe dzieciaki były zachwycone... Pod koniec tamtej dekady Billy Tolles wraz z przyjacielem Tommym Adamsem zaczął propagować rock'n'rolla.

            …W Seattle były wówczas dwie muzyczne rodziny, do których garnęły się wszystkie dzieciaki – wspominał Terry Johnson. Dave Lewis Senior był nauczycielem muzyki, czasem też grywał na gitarze. To pod jego okiem stawiali pierwsze kroki Ray Charles i Quincy Jones. Jego syn, wspomniany wcześniej Dave Lewis junior, jako klawiszowiec, kierował własnym triem (George Griffin – dr, Barney Hilliard – ts), przede wszystkim jednak, cieszył się wielką estymą wśród muzyków i fanów Seattle i okolic. ...Dave był naszym wzorem. Grał rocka jak Duane Eddy, bluesa jak Lloyd Price i jazz jak Duke Ellington - opowiadał Luther Rabb, który w 1970 rok występować będzie ze swoją grupą „Ballin’ Jack”, na koncertach Jimiego Hendrixa w USA. …U Lewisów w piwnicy stało pianino, wszyscy tam przychodzili i grali – dodawał Jimmy Ogilvy - Dave senior czasami grał na gitarze... Drugą rodziną, do której młodzi muzycy z Seattle chodzili na lekcje „czarnej muzyki”, byli Holdenowie: Oscar – ojciec oraz synowie Ron i Dave. Był wśród tych młodziaków także Jimi, w co jednak powątpiewał jego ojciec – Potem wielu mi mówiło 'To ja nauczyłem Jimiego tego, czy tamtego', ale ja im nie wierzyłem. Nie sądzę, żeby jakiś artysta, gitarzysta lub śpiewak tak wiele nauczył się od innych... Jednak Jimi naśladując riffy i ucząc się techniki palcowania mozolnie zbierał wskazówki od innych, bardziej doświadczonych muzyków.  ...Na pewno ułatwiały mu granie spore dłonie i wyjątkowo długie palce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz