W czasach, kiedy bohater tej książki był nastolatkiem i zaczynał swoją karierę, w przemyśle muzycznym, zaczęła zanikać bariera segregacji rasowej. Jeszcze dziesięć lat wcześniej, czyli na początku lat czterdziestych XX wieku, czarni artyści nagrywali wyłącznie w wytwórniach i grali w klubach dla czarnych, w latach pięćdziesiątych szybko się to zmieniało. Podobnie z rozgłośniami radiowymi, które w połowie tamtego okresu zaczynały grać różną muzykę. Czarne grupy "The Orioles", "The Moonglows" czy "The Drifters" były słuchane przez wszystkich odbiorców, białych i czarnych. Rock & roll zmieniał nastawienie młodych, którzy słuchali zarówno Elvisa Presley'a, Carla Perkinsa i Billa Haley'a z jednej, jak też Chucka Berry'ego, Fatsa Domino i Little Richarda z drugiej strony. Wprawdzie, jak to tłumaczył Carl Perkins - Kiedy się podeszło do grającej szafy Wurlitzer '54, czy '55 wyskakiwało: "Blue Suede Shoes" 'Carl Perkins, biały', "Blueberry Hill" 'Fats Domino, czarny'. Ale tak naprawdę, nie było żadnej różnicy... Sam Phillips słusznie zauważył - Muzyka nie dzieli się na czarną i białą. Muzyka jest jedna...
Rock'n'roll
to była mikstura "białej" muzyki z hillbilly z czarnym bluesem i
R&B, czyli rhythm'n'bluesem - Czarna
muzyka z Południa Stanów i biała muzyka z Południa Stanów, którą nagrywaliśmy w
Sun Records - jak to lapidarnie
ujął Sam Phillips, sławny wówczas producent i odkrywca wielu gwiazd, w tym
Elvisa Presley'a, Jerry'ego Lee Lewisa, czy Johnny'ego Casha, zmieniał historię
nie tylko w Ameryce, ale i na całym świecie. Quincy Jones uzupełniał - Rock and roll to była rewolucja emocjonalna
młodych, białych Amerykanów. Nigdy czegoś takiego nie słyszeli. Muzyka ta
towarzyszyła czarnym od dawna... Nic więc dziwnego, że rock'n'roll
zainspirował również Jimiego Hendrixa i jego kolegów z Seattle, którzy
pokochali tę muzykę i chcieli ją grać. Zapamiętał to Lester Exkano - Mieszaliśmy bluesa, jazz i rocka.
Zagralibyśmy wszystko, byleby ludzie tańczyli...
Perkusja
Lestera Exkano napędzała muzykę "The Rocking Kings", brzmiąc bardzo
oryginalnie, w Seattle nazywano to "slop beat" - było to bardziej szuranie, co łatwiej można było zatańczyć.
Zdecydowanie czarne brzmienie, ale dawaliśmy mieszane koncerty i wszyscy na nie
przychodzili...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz