poniedziałek, 29 sierpnia 2022

            Danelectro to ważna nazwa w historii gitary elektrycznej, warto więc nieco o niej opowiedzieć, korzystając z bardzo interesującej, ilustrowanej mnóstwem zdjęć i rysunków książki Terry'ego Burrowsa "Gitary". Założona w 1947 przez Nathana "Nate'a" Daniela firma budowała innowacyjne i przykuwające wzrok modele, przywiązując dużą wagę do przystępnej ceny. Jej twórca Nathaniel Daniel urodził się w Nowym Jorku w 1912 roku, jego rodzice przybyli do USA z Litwy. W czasie wielkiego kryzysu Nate zajął się produkcją wzmacniaczy dla firmy Epiphone i sprzedawał je wraz z wczesnymi modelami swoich gitar. Pod koniec lat 40. XX wieku zaczął produkować tanie wzmacniacze Silvertone dla sieci Sears Roebuck oraz Airlines dla Montgomery Ward. Najbardziej zaskakujące było to, że Nathan nie potrafił grać na żadnym instrumencie, mimo to w 1954 roku, zdając sobie sprawę z oczekiwań muzyków, głównie rozrywkowych, zbudował pierwsze modele gitary Danelectro, które miały cienki korpus wycięty z topoli i pokryty winylem z tweedowym wzorem. Rok później zmienił materiały, gitara miała teraz korpus z drewna sosnowego, ze spodem wykonanym z płyty pilśniowej, cały zaś korpus pokryto winylem. Wśród modeli Danelectro znalazł się także sześciostrunowy bas, strojony o oktawę niżej, od standardowej gitary. A w 1958 roku firma rozpoczęła produkcję dwóch najbardziej znanych modeli: Longhorn i Shorthorn (ten drugi nawet w wersji dwugryfowej). Leon dopowiadał – Buster wzbudził powszechne zdumienie, gdy pomalował nową białą gitarę na czerwono i doczepił do jej korpusu orle pióra. Zdjął nawet z należących do taty butelek whisky Seagram’s Seven złotka i zrobił z nich ozdobne frędzle. Wnerwiali się na niego, bo zachowywał się coraz dziwaczniej, mieli go czasami dość i wyrzucali z prób, ale on był i tak najlepszy, więc szybko wracał. Ludzie przychodzili zobaczyć co się dzieje, no i próby przekształcały się w party... Na tej gitarze, gdy przemaluje ją na czerwony kolor, Jimi umieści biały napis "Betty Jean", oczywiście na cześć swojej ukochanej. A z tą gitarą chodził wszędzie, jak wspominał Bill Eisiminger - Chodząc 23rd Avenue nosił ją na plecach. Nigdy w futerale...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz