Innym razem muzycy "The Rocking Kings" grają nad jeziorem Moses, w bazie sił powietrznych około dwustu mil od Seattle za 35 dolarów plus koszty dojazdu. Jadą dwoma samochodami, jeden znów się psuje, muzycy przesiadają się do jedynego sprawnego, Jimi jednak nie chce jechać dalej, żąda pieniędzy na powrót. O innym zdarzeniu opowiadał Lester Exkano - Była mniej więcej czwarta nad ranem, a my podróżowaliśmy Studebakerem Thomasa z 1949 roku. Wszyscy byli zmęczeni, więc zjechaliśmy na pobocze i położyliśmy się spać, mając nadzieję, że śnieg przestanie padać... Po dwóch godzinach drzemki ruszyli w dalszą drogę, sypało coraz bardziej i pewnym momencie Exkano, który kierował, stracił panowanie nad kierownicą, auto wjechało do rowu. Jimi oświadczył, że ma dość jazdy starymi gruchotami - Koniec z tym gównem... Położył się na śniegu i zaczął robić orła. Reszta zespołu ruszyła w drogę po pomoc. Kiedy po godzinie wrócili, Jimi nadal leżał na śniegu, z głową przykrytą płaszczem. Myśleli, że zamarzł, ale on podskoczył do góry krzycząc: 'Nabrałem was! Tak łatwo mnie nie wykończycie'...
Na
szczęście dla Hendrixa takie groźne sytuacje, jak opisana wyżej, nie zdarzają
się często, gdyż z reguły grupa "The Rocking Kings"
grywa w Seattle, w okolicach Jackson Street, w klubie Birdland na
22nd i Madison Street. Al wspominał - Kiedyś to był teatr, potem zrobili z niego klub. Po drugiej stronie ulicy był Honeysuckle’s
Pool Hall. To był
z kolei klub dla
nastolatków, nie
sprzedawano mocnego alkoholu. Było to miejsce, gdzie "dzieciaki"
tańczyły. Później
zburzono Birdland i teraz jest
tu parking.
Nie wiem, czy
"The Rocking Kings"
grali także na weselach, ale
na pewno na piknikach
i przyjęciach.
Jimi na koncertach naśladował
wtedy kaczy chód Chucka Berry'ego i trochę się wygłupiał... Do tej opowieści ojca warto dodać, że jego syn
odnosi coraz większe sukcesy. Po występie sfotografowanym przez Odella Lee, Al
pochwalił się - Mam zdjęcie "The Rocking Kings" grających w Washington Hall 20 lutego 1960 roku, z Lesterem
Exkano na perkusji, Webbem Laftonem i
Walterem Harrisem na saksofonach
i Robertem Greenem na fortepianie. Jimi
gra na swojej białej
gitarze elektrycznej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz