To wszystko miało wpływ na to, że w Seattle powstała lokalna odmiana rocka, która bliżej trzymała się korzeni czarnego R&B, zaś w latach, gdy rock'n'roll stopniowo się komercjalizował, bardzo zbliżając do muzyki pop, pozostała im wierna znacznie dłużej. Larry Coryell, który zaczynał karierę w występującej w Spanish Castle "The Checkers", wspominał - Północno-zachodnia scena muzyczna znajdowała się pod wpływem czarnej muzyki i czarnej kultury...178 Wspomniany Dave Lewis pozostał w Seattle przez całe życie, ale to co stworzył, jak zapisał Keith Shadwick - Wyeksportowało w świat następne pokolenie muzyków z Północnego Zachodu, takich jak Hendrix i krótko po nim Larry Coryell...
Opowiadał Luther Rabb - Byliśmy
w Seattle odizolowani,
więc Jimi miał zupełnie inny punkt widzenia na muzykę. Robiliśmy rzeczy, które były wyjątkowe, wyprzedzały swój czas.
Było dużo jazzu z funky, z dawką rockowej
gitary i basu. W Seattle
grały zdublowane
saksofony, i mocny rytm dżungli, co wyprzedzało muzykę o trzydzieści lat. To był synkopowany rytm (na 6/8), fajny, bo istniał
w wielu piosenkach i dobrze
się to tańczyło. Dzisiaj
ludzie nazywają
to "New
Jack Swing"... Lacy Wilbon,
który znał Hendrixa z Garfield High School, zapamiętał Jimmy'ego
Pipkinsa (lub Pipkina), jako pierwszego,
który w Seattle grał specyficzny "jungle beat"
- Pipkins był absolwentem Garfield w '58
lub '59. W Nowym Orleanie usłyszał
ten ekscytujący rytm, spodobał mu się, dodał do tego drobne niuanse
i go polepszył... Jednak Jimiego najbardziej
inspirował brudny, lecz zarazem piękny dźwięk "The Fabulous Wailers",
który tworzył ich gitarzysta Rich Dangel, który wspominał, że kiedyś poznał
młodego Hendrixa - Był bardzo nieśmiałym
chłopakiem, ale ewidentnie starał się powiedzieć mi coś miłego, zaproponował, że
do nas dołączy, gdybyśmy kiedyś potrzebowali drugiego gitarzysty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz