wtorek, 23 sierpnia 2022

            Jimi Hendrix opowiadał - W tamtych czasach lubiłem prostego rock’n’rolla. Graliśmy kawałki takich grup jak "The Coasters". Tylko, że zanim można było wystąpić z zespołem, wszyscy musieli robić dokładnie to samo. Trzeba było nawet nauczyć się tych samych kroków... Zarabialiśmy 35 centów za koncert... Curtis Simuel, który okazjonalnie bębnił w "The Rocking Kings" i mieszkał przez jakiś czas blisko niego, na Yesler Terrace, przypomniał, że w Neighborhhod House i w gimnazjum Yesler Terrace Jimi grał wariacko w takich numerach, jak: Duane'a Eddy'ego  “Ramrod” (z września 1958, to był drugi wtedy hit po lipcowym “Rebel Rouser”), Chucka Berry’ego “Johnny B. Goode” oraz wspominanym często “Louie Louie”, mówiąc, że - twarz Jimiego płonęła, kiedy grali utwór Eddy'ego... Bill Eisinger inny muzyk z Garfield High School dodawał - Zaczęliśmy mieszać rock'n'roll z R & B. Lubiliśmy grać Earl Kinga "Come On". To był świetny temat z synkopowanym rytmem. Potem wzięliśmy się za Johnny'ego Otisa. Wszyscy znaliśmy "Hand Jive". Lubiliśmy także bluesy w wolniejszym tempie z wieloma zagrywkami gitarowymi, jak te, które grali Muddy Waters i B.B. King... Johnny Otis miał w tym czasie wielki przebój “Willie And The Hand Jive”, w którym grała pięcioosobowa sekcja dęta. „The Rocking Kings” siłą rzeczy wykorzystywali w swojej wersji tylko dwa saksofony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz