środa, 15 czerwca 2022

            W październiku 1957 roku wraz z Genem Vincentem i Eddiem Cochranem, Little Richard udał się na koncerty na Antypody. Podczas lotu do Melbourne samolot wpadł w turbulencje, przerażony artysta opowiadał potem, że widział anioły, które leciały obok. A kiedy do tego w Sydney zobaczył lecącego na niebie pierwszego rosyjskiego sputnika, postanowił zakończyć karierę wokalisty rock and rollowego i poświęcić się Bogu, i jak jego idole z młodości, śpiewać pieśni gospel. O dziesięć dni skrócił występy w Australii i powrócił do Ameryki. Ostatni jego występ odbył się wtedy w teatrze Apollo w Nowym Jorku, zaś w Los Angeles po raz ostatni wszedł do studia, aby dla Specialty zarejestrować kilka ostatnich rock and rollowych piosenek. Na koniec tamtej sesji nagrał własną wersję wielkiego przeboju swojego rywala Jerry’ego Lee Lewisa „Whole Lotta Shakin’ Goin’ On”. Kilka dni później w Oakwood College w Huntsville, w stanie Alabama, Richard Penniman rozpoczął naukę w seminarium.  

            W latach 50. XX wieku, rock’n’roll należał do nurtu tzw. bluesa religijnego, a sam Richard Penniman uwielbiał śpiewającego gospel Rothera Joego May'a, nazywanego „Bombą Środkowego Zachodu”. W wydanej w 1984 biografii Charlesa White’a „The Life and Times of Little Richard” – jej bohater wspominał - Lubiłem chodzić do Kościoła Zielonoświątkowego ze względu na muzykę… Wracając do początów jego artystycznej kariery, trzeba dodać, że Little Richard po raz pierwszy wystąpił publicznie śpiewając pieśni gospel z rodzinnym zespołem „Penniman Singers”, a ogromne wrażenie wywarło na nim spotkanie ze znaną Sister Rosettą Tharpe. Kiedy artystka występowała w Macon City w sali Auditorium, gdzie Richard sprzedawał coca-colę, Rosetta poprosiła aby zaśpiewał. Wspominał później – Entuzjazm publiczności był najpiękniejszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła... ...Entuzjazm był jeszcze większy - napisał Carlos Tena - gdy Little Richard głosem podobnym do falsetu świętych sióstr wydawał krzyki w „Good Golly Miss Molly”, „Tutti Frutti”, czy „Lucille”... Od 1957 roku, przez kilka lat był, jak wspominał Quincy Jnes - kaznodzieją i poważnym wykonawcą muzyki gospel... No i właśnie wtedy, jesienią tamtego roku, Richard Penniman nie przyjechał do Seattle na koncert rock'n'rollowy,  kiedy bowiem zadecydował o przerwaniu kariery rock'n'rollowca, postanowił służyć nie diabłu, ale Bogu. I jako kaznodzieja, w kościele baptystów w Seattle, miał zamiar wygłosić kazanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz