Na następnej płycie “In The Beginning" w wykonaniu Knighta i "The Squires" znajdują się soulowe utwory Joego Texa (“You Got What It Takes” oraz “Hold On To What You Got” (5 miejsce w styczniu 1965 r.), Otisa Reddinga (“Mr Pitiful” - 41 miejsce w styczniu 1965 r.), Wilsona Picketta (“Land Of 1000 Dances”), Rufusa Thomas (“Walkin’ The Dog” - 10 miejsce w listopadzie 1963 r.), parę klasyków "brytyjskiej inwazji", czyli przebojów z rynku brytyjskiego, jak znane z wersji Reddinga “Day Tripper” (The Beatles - 1 miejsce w grudniu 1965 r.) i “(I Can’t Get No) Satisfaction” (The Rolling Stones - 1 miejsce w czerwcu 1965 r.), Ray'a Charlesa (“What’d I Say”), firmy Motown ("The Four Tops" “I Can’t Help Myself” - 1 miejsce w maju 1965 r.), "The Isley Brothers" (“Twist And Shout”) oraz tematy bluesowe - wspomniany już wcześniej “I’m A Man”, Jimmy'ego Reeda “Bright Lights Big City” i jeszcze aktualne przeboje “Wooly Bully” ("Sam The Sham & The Pharaohs" - 2 miejsce w maju 1965 r.), “Hang On Sloopy” "McCoys" - 1 miejsce we wrześniu 1965 r. - Hendrix był zresztą wielkim fanem Ricka Derringera) i Jamesa Browna “I Got You (I Feel Good)” (3m miejsce w październiku 1965 r.). Przez cały czas Hendrix z furią wrzuca do nich partie gitary na intensywne tło tworzone przez dęciaki i klawisze, podkreślane mocnym rytmem. Sharon Soul, żona Nate'a Edmondsa wspominała - "The Squires" to była grupa klubowa, grająca przez cztery dni w tygodniu. Jimi i Nate nie byli tam gwiazdami, oni tylko mieli za zadanie towarzyszyć ludziom z branży R&B, którzy tam występowali. Wszelkie nagrania, które robili, to były tylko próby, gdyż grupa została założona po to, by zarabiać pieniądze. Zespoły klubowe zapewniały muzykom stały dochód i tylko czasami wykonywały taką pracę, jak nagranie...
Biografia Jimiego Hendrixa w języku polskim uzupełniona zdjęciami czarno-białymi oraz kolorową wkładką. Tom pierwszy obejmuje lata 1942 - 1966 w USA, tom drugi 16 miesięcy spędzonych przez Hendrixa w Anglii (wrzesień 1966 - styczeń 1968) - koncerty, płyty, wydarzenia, wywiady, wypowiedzi, wspomnienia, fakty.
czwartek, 31 sierpnia 2023
środa, 30 sierpnia 2023
Na kasecie, wydanej znacznie później przez firmę SPV w Polsce "Live At George's Club", są jeszcze soulowe numery Marvina Gay'e "Ain't That Peculiar" (8 miejsce w październiku 1965), "I'll Be Doggone" (to samo w kwietniu 1965), "Get Out Of My Life Woman", "Last Night", "Sugar Pie, Honey Pie" oraz "What'd I Say". Wspomniany “Killing Floor” Jimi zagrał na dwóch koncertach z Curtisem Knightem i "The Squires", grywał także w 1966 roku. Potem na długo wycofał go z repertuaru, aby powrócić do niego w Szwecji we wrześniu 1970 r. i na na Isle of Fehmarn – z wielce znaczącymi początkowymi słowami - powinienem rzucić cię już dawno temu...
W tamtą niedzielę 26 grudnia 1965 r.
w George’s
Club 20 w Hackensack, New Jersey, wykonane zostanie aż trzydzieści
utworów: “I Got You (I Feel Good)”, “Shotgun”, “One Night With You”, “Come
On (Part 1)”, “Hang On Sloopy”, "Bo Diddley”, “Drivin’ South”, “Mannish
Boy”, “Killin’ Floor”, “Travelin’ To California”, “Ain’t That Peculiar”, “What’d I Say”, “Bright Lights, Big City”,
“Get Out Of My Life Woman”, “I’ll Be
Doggone”, “(I Can’t Get No)
Satisfaction”, “Sugar Pie, Honey
Bunch”, “Land Of 1000 Dances”, “You Got Me Running”, “Let’s Go, Let’s Go, Let’s Go”, “You Got What It Takes”, “Sweet Little Angel”, “Wooly Bully”, “Bleeding Heart”, “Have Mercy Baby”, “Something You’ve Got”, “Just
A Little Bit”, “Stand By Me”, “Hold (On To) What You’ve Got” i “Day Tripper”. Nie wszystkie
jednak trafią na kasetę i płytę.
Inny
album dokumentujący także ówczesny repertuar Knighta i "The Squires" -
“Birth Of Success” (MFP, 1973), pokazuje,
że był on oparty na chicagowskim bluesie i soulowych "coverach", od “I’m A Man” do “Ain’t That Peculiar”. Aranżacje wokalne i instrumentalne typowe są
dla tamtych czasów, lecz gitara Hendrixa brzmi jak "wiertarka" lub "młot
pneumatyczny". Peter Doggett uważa, że po raz pierwszy w utworze “I’m A Man” - Gra on, jak przyszła gwiazda elektrycznej gitary...
Na albumach z
fragmentami występów Knighta z Hendrixem, które odbywały się w małych klubach
okolic Nowego Jorku, wyraźnie widać (czy raczej słychać) jak wyglądał wówczas
repertuar (od R&B po przeboje rockowe i popowe), jak muzycy grali,
zwłaszcza Jimi i jak reagowała publiczność. Sharon Soul, żona Nate'a Edmondsa,
klawiszowca grupy "The Squires" - Curtis
był muzykiem, ale bardziej interesował go biznes. Założył grupę i co tydzień
płacił muzykom pensję. Organizował koncerty, sam ściągał pieniądze, których tylko
część przeznaczał na wypłaty...
wtorek, 29 sierpnia 2023
Po tej dygresji, powróćmy do pierwszego nagranego koncertu Jimiego Hendrixa, wówczas gitarzysty Curtisa Knighta i jego grupy, koncertu w George's Club 20, dwudziestego szóstego grudnia 1965 roku. Obok Hendrixa w zespole grają: Harry Jensen (gitara solowa i rytmiczna), Ace Hall (gitara basowa), Ditto Edwards (perkusja) oraz Lonnie Youngblood (saksofon). Widzowie są od razu w dobrych humorach, sporo piją i od początku wiedzą, że występ jest nagrywany. 'Co zrobisz Jimi dla tych ludzi, w dzień po Bożym Narodzeniu?- pyta z estrady Curtis. 'Kawałek, który nazywa się "Jazda na Południe" w D' - odpowiada Jimi naśladując głos Satchmo i zaczyna. Swobodna i efektowna jest gra Jimiego na gitarze oraz solówki, które zwracają uwagę. "Drivin' South" oparty jest na temacie Alberta Collinsa “Thaw Out”, z wydanego w 1962r., albumu “Kool Albert Collins”. Atak Hendrix zaczyna od wysokich dźwięków, jego bluesowe solo rozwija się wolno, długie nuty spowolniają kompozycję utrzymaną w wolnym tempie. Tak jak to jest w zwyczaju na Południu, gitara Jimiego staje się coraz bardziej bluesowa, schodząc w niższych basowych tonach, do struktury stylu bluesa z Delty, by zaraz potem dodać odrobinę psychodelii i ołowianej ciężkości. Jimi gra na gitarze Fender Duo-Sonic długie figury rytmiczne w harmonii z gitarą rytmiczną. A kiedy zaczyna ostrzej uderzać, jego instrument brzmi jak grzechotnik, tworząc wyraźne echo. Solówka rozpoczyna się od niskich tonów, gitara brzmi jakby się jąkała, po chwili pojawia się legato, długie linie gitary, poetyckie i piękne. A potem wraca do podkreślania ostro rytmu, odpowiadając swoją gitarą na wyśpiewywane słowa - Lord knows I should've been gone...
Curtis Knight na
koncertach potrafił dać czadu, ale co było najważniejsze, akceptował grę
Jimiego na gitarze zarówno na estradzie, jak i w studiu. Miało to niewątpliwie
wpływ na powstanie specyficznej więzi między oboma muzykami. Teraz też, w
trakcie występu Curtis krzyczy: 'Jedz
gitarę! Jedz!' wskazując, że Jimi powinien teraz wykonać swój stały,
ekscytujący zwłaszcza żeńską publiczność, element widowiska z szarpaniem strun
zębami i graniem językiem. Hendrix już od dawna zdawał sobie sprawę, że sama
muzyka to dla odbiorców czasem zbyt mało, że równie ważne, a może nawet czasem
ważniejsze dla nich jest widowisko. Dlatego, jak zauważył Ryszard Ryzlak - Na gitarze grał zębami, łokciem, wkładał
gitarę między nogi nadając jej kształt fallicznego symbolu...
Po tym popisie
Jimiego zespół od razu przechodzi w “California
Nights” i “Killing Floor”
Howlin’ Wolfa. Płacząc w “Killing Floor”
Hendrix szaleje w staccato. Melodia grana przez niego wspina się maniakalnie
do góry osiągając szaleńczo szczyt, łącząc z rytmem i kontrastując z dźwiękami
basu, aby - Zakończyć utwór oszałamiającą
kakofonią, po której wybuchają brawa i okrzyki, pękają szklanki... Jimi
kolejno gra utwory, jakie prezentuje wtedy na wielu scenach, w tym ukochany
bluesowy numer Hendrixa "Sweet
Little Angel" B.B. Kinga z 1956 roku, z erotycznym tekstem - jak pięknie rozkładasz skrzydełka, mój
słodki aniele... oraz "Shotgun",
który wykonywał już na trasie z Little Richardem. Knight jest zachwycony, bo to
co wtedy pokazuje Jimi, już wówczas, jak zauważa Harry Shapiro - stawia go w rzędzie najlepszych gitarzystów
bluesowych Ameryki...
poniedziałek, 28 sierpnia 2023
W tym samym okresie, w październiku 1965 roku, Jimi z Knightem występuje także w Queen’s Inn na nowojorskiej Queens Boulevard, wykonując m.in.: “Killin’ Floor”, “Travelin’ To California”, “Mannish Boy (Two Old Maids)”, “Mr. Pitiful”, “Walking The Dog”, “Twist And Shout” i “There Is Something On Your Mind”. Zresztą nagrania koncertowe z jesieni i początku zimy 1965/1966 są dużo bardziej interesujące, niż studyjne, jak choćby "koncertówka" „Drivin’ South”, która znajdzie się na stronie "B" singla z piosenką “Knock Yourself Out”, nagraną w 1966 roku.
Warta
uwagi jest także kaseta (najpierw, a potem także płyta CD; kaseta wydana
zostanie również w Polsce, na początku lat dziewięćdziesiątych ub. stulecia),
zarejestrowana na typowym występie Curtisa Knighta z "The Squires"
(ten zespół Curtis nazywa "The Lovelights"), w George’s Club 20 w
Hackensack, w New Jersey w "Boxing Day", czyli dwudziestego szóstego
grudnia 1965 r. Występ, przynajmniej jeśli idzie o prowadzenie Curtisa Knighta
i przedstawiony wtedy repertuar jest typowy, ale pogoda już zupełne nie. Tak
jak wtedy, kiedy w listopadzie 1965 r. Jimi z Joey'em Dee jechał do Buffalo,
teraz także przez całą drogę sypie śnieg. W drugiej swojej biografii Hendrixa,
wydanej w połowie lat 90. ub. stulecia przez wydawnictwo Abelard, zatytułowanej “Starchild”, Curtis Knight napisał, że
w trakcie burzy śnieżnej utknął wtedy z Jimim w autobusie. Obawiali się, że
zamarzną na śmierć i wtedy obok wylądował pojazd w kształcie stożka z obcymi
istotami, które uwolniły ich z zasp. ...UFO
widzieliśmy tylko my dwaj - napisał Curtis, sam będąc wyznawcą Ashtara,
czyli "Komendanta Głównego Federacji Planet", dodał też, że Jimi
doskonale już wiedział o - Rasie istot
żyjących wewnątrz Wewnętrznej Ziemi - i zrobił wszystko, aby obcy statek
kosmiczny odwiedził jego na jego koncercie w Maui na Hawajach, aby - postawić
duchowe piętno na tym widowisku...
...Jimi zawsze mawiał, że nie był z tej
planety. Był gdzieś z kosmicznej przestrzeni 68 - potwierdzała
Carol Shiroky, jeszcze jedna z jego partnerek, która, tak samo jak poprzednie -
Jay Lucas, Faye Pridgon, Rosa Lee Brooks, czy Diane Carpenter, będzie mu za
kilka miesięcy pomagać. Jimi zaś zawsze je będzie wspominać, jako - Dziewczęta, które we mnie wierzyły. Dawały
mi nawet pieniądze - a mówiąc to spuszczać będzie oczy, jakby się wstydził.
Jimi pozna Carol Shiroky dopiero wiosną 1966 roku i będzie to intensywna, choć
krótkotrwała znajomość
niedziela, 27 sierpnia 2023
Piosenka Curtisa Knighta "How Would You Feel" (zostanie wydana na singlu dopiero w kwietniu 1966 roku), oparta jest na melodii i pomyśle wydanego w lipcu br. przeboju Boba Dylana "Like A Rolling Stone". Hendrix doskonale zna ten utwór, więc bez specjalnego przygotowywania gra "uduchowioną" solówkę. Przyzna też później – Na pierwszej sesji grałem sam na wszystkich instrumentach oprócz perkusji... Jimi pożycza bas od pracującego w Studiu 76 Eda Gregory'ego i jak sam przyzna - Bas nakładałem cztery razy... Wykorzystuje także "fuzz" i podobno śpiewa w chórkach, razem z Curtisem i Johnnym Starem. Dodatkowo, na tej płycie po raz pierwszy pojawia się on, jako aranżer utworu. Hendrix, twierdził Knight - Słowa mi zostawił, podrzucił tylko surowy pomysł, jak słowa mają iść, gdy płynie melodia...
Inne
utwory: "Welcome Home", "Don't Accuse Me" oraz "You Don't Want Me" powstały
także albo wtedy, albo też w czasie innej październikowej sesji. Piosenka
Knighta "Don't Accuse Me"
- motoryczny, ciężki R&B - jak
określi go Ed Chalpin, przewidziana będzie na stronę "B", czyli drugą
singla z "How Would You Feel".
Tu zresztą Jimi wykorzysta "fuzz-box", urządzenie, które połączone z
basem (w tym przypadku) lub z gitarą, daje niesamowity, brzęczący i zgrzytliwy
dźwięk. Zbuduje je Ken Pine, muzyk grupy "The Fugs".
Co
zaś do innej piosenki Knighta (lub Dicka Glassa) - "Welcome Home", zdaniem jednych fachowców bardzo
przypomina utwór "Don't Mess Up A
Good Thing" Olivera Saina, nagrany przez Fontellę Bass oraz Bobby'ego
McClure i wydany w styczniu 1965 roku (Checker 1097), połączony z "Baby What You Want Me To Do"
Jimmy'ego Reeda 60, zresztą bardzo dobrze znany Jimiemu Hendrixowi.
Pierwsza wersja "Welcome Home"
przez Curtisa Knighta została nagrana dziesiątego marca tego samego roku, ta druga, jest jednak inna. To niemal ściągnięty
przez Jimiego pomysł z Curtisa Mayfielda, z “Can I Get A Witness” (także w tym czasie nagrany przez zespół
"The Rolling Stones"), połączony z “Don’t Bring Me Down”, niewielkim w USA przebojem, z listopada 1964
r. brytyjskiej grupy "The Pretty Things". Tak jak w "How Would You Feel" i tu
śpiew Curtisa Knighta jest bezbarwny, ale przynajmniej podkład robiony przez
zespół "The Squires" wart jest posłuchania. Hendrix gra całkiem dobre
solo, które pokazuje, jak przechodzi on od grania R&B, do ostrzejszego
bluesa w stylu Buddy'ego Guy'a. To nagranie jednak powstaje prawdopodobnie nie
podczas pierwszej wspólnej sesji Curtisa i Jimiego, lecz nieco później,
zgłoszone zostanie bowiem dopiero drugiego grudnia 1965 r. Niestety, brzmienie
oraz wtórność nagrania, nie pozwalają na to, aby pierwszy efekt wspólnej pracy
Hendrixa z Knightem uznać za dobry, toteż wydany w marcu następnego roku
singiel “How Would You Feel”/”Welcome Home” nie odnosi żadnego
sukcesu. Mimo to, pierwsza sesja Jimiego z Knightem, pokazuje jaki wpływ ma na
niego twórczość Boba Dylana. ...Nie
wiadomo w ilu dokładnie sesjach nagraniowych w Studio 76 wziął udział Hendrix - zauważył Błażej Budny - można przypuszczać, że było to studio
pierwszym, w którym miał on wystarczająco dużo czasu, by zapoznać się także z
pracą zza konsolety...
sobota, 26 sierpnia 2023
Wtedy jednak zachwycony umiejętnościami Hendrixa, Knight natychmiast oferuje mu pracę w roli gitarzysty prowadzącego w jego na nowo formowanym zespole "The Squires", obiecując przy okazji, że zrobi z niego gwiazdę pierwszej wielkości. I sprawdza to już na wieczornym koncercie w Lighthouse Cafe. Wspominał Dean Courtney - Zabrałem tam ze sobą Jimiego, a on pozwolił, żeby dosiadł się do zespołu i pozwolił mu zagrać solówkę, co wstrząsnęło tam, niewiarygodne to, wszystkimi. Curtis lubił Jimiego, a on bardzo potrzebował występu. No i Curtis go zatrudnił... Ten występ Jimiego spodobał się nie tylko jego nowemu szefowi, który dodawał - Wieczorem po występie podszedł do mnie i mówi: 'Wiesz, nie zabiorę się z tobą do miasta. Ktoś mnie zaprosił na śniadanie...
Następnego dnia, w
środę szóstego października 1965 r. Knight zabiera Hendrixa ze sobą do studia 76,
zwanego też Dimensional Studios, przy na rogu 51st Street i Broadway 1650. Opowiadał Lonnie Youngblood - To było studio Eda. Zaczął nagrywać tam
różne rzeczy i robić kopie płyt: które brzmiały jak oryginalne nagrania, udając
czyjeś przeboje, ale robione przez ludzi bez nazwiska... W tym studiu
Curtis realizuje swoje pierwsze nagranie z Jimim. Jest to piosenka "na
czasie", czyli w swoim wydźwięku bardzo polityczna, związana z walką
czarnych o prawa obywatelskie. Kiedy ją za kilka tygodni, ósmego listopada Ed
Chalpin poleci spółce wydawniczej Campbell Connelly & Co, w
dołączonym do taśmy liście napisze - Protest
songi biorą kraj szturmem...
piątek, 25 sierpnia 2023
Obaj zaczynają ze sobą rozmawiać. Curtis, lider własnej grupy, nie za bardzo chce pomóc Jimiemu, ale z wielkim zaciekawieniem słucha jego opowieści o ludziach, z którymi dotąd grał. A potem nagle podejmuje decyzję - warto sprawdzić, czy ten chudy młodziak nie konfabuluje, czy mówi prawdę. Zatem Jimi udaje się do swojego pokoju na siódme piętro i czeka na Knighta, który opowiadał, co było później - Zbiegłem do samochodu, wziąłem wzmacniacz i gitarę i poszedłem, aby go przesłuchać. Zapukałem do drzwi i wszedłem do niego. Na podwójnym łóżku leżała piękna laska, dziewiętnastka. Jimi przedstawił mi Fayne Pridgon. Jimi brzdąknął na gitarze i w kilka minut zdarzyło się to czego sobie dotąd nie wyobrażałem. Powiedziałem mu, że ta gitara to prezent dla niego... Tym razem to była gitara Fender Duo-Sonic dla praworęcznych (lub jak podaje Keith Shadwick stara Danelectro). Christopher Cross napisał, że Curtis gitarę Jimiemu pożyczył - uświadamiając sobie, że tak długo, jak Jimi będzie miał pożyczony instrument, będzie miał nad nim kontrolę... Z kolei Keith Shadwick twierdził, że gdy Jimi odszedł od "The Squires" 20 maja 1966, Curtis nigdy gitary Fender Duo-Sonic nie odzyskał. Bo też Hendrixowi będzie potrzebna, gdyż otrzyma ofertę pracy u Carla Holmesa i jego "The Commanders". Zanim zagra z nim kilka koncertów w Cheetah wyjeżdża z nim daleko, do Gettysburga w Pennsylvanii. Ale tak, jak poprzednio, Jimi długo w tym zespole nie zabawi, mając gitarę oraz wzmacniacz, który kupi mu Lonnie Youngblood, będzie mógł podążyć własną drogą - założyć swój zespół.
W wywiadzie w 1994
roku dla radia w Amsterdamie Knight wspominał - Jimi był wtedy totalnie sfrustrowany. Miał dość jeżdżenia po
"flaczkowej trasie". Tak to jest, gdy miało się do obsłużenia sześć
gwiazd jak: Tina & Ike Turner, Little Richard, James Brown i innych, z których
każdy ma czterech lub pięciu muzyków akompaniujących, to wszystko jest
zapakowane w autobusie Greyhound,
nie ma się chwili wytchnienia, a do tego każą ci grać bez przerwy to samo i tak
samo. Łatwo sobie wyobrazić, jak ktoś z takim talentem, musiał być tym
sfrustrowany... Słusznie
skomentował to Keith Shadwick pisząc - Czarni
artyści nie grali wtedy na stadionach piłkarskich. Wszystko było niewielkie,
więc ta sytuacja kompletnie go dobijała. Zatem kiedy dostał się do Nowego
Jorku, dotarł do końca swojej drogi. Jimi zresztą miał problem z czarnymi
muzykami w Ameryce. W takim miejscu, jak Small’s
Paradise, gdzie często występował Knight z "The Squires", Jimi
wolał brać udział w jamach, ale jeśli już na to mu pozwolono, to nie trwało
długo... Jak wspominał nowojorski muzyk Juma Sultan - Większość zamykała drzwi, bo jego gra była zbyt zaawansowana. Ci ludzie mówili, że Jimi wypacza bluesa...
czwartek, 24 sierpnia 2023
W lobby hotelu America we wrześniu lub w październiku podaje się nawet prawdopodobną datę - wtorek piątego października 1965 roku - Jimi przypadkiem wpada na Curtisa Knighta. ..Stałem w holu i jedna dziewczyna i powiedziała: 'To jest Curtis Knight' - opowiadał Jimi - Początkowo pomyliłem go z kimś innym. Podszedłem więc i zacząłem rozmawiać...
Mont
Curtis McNear, niewysoki, młody i czarny facet z ogromną ambicją odniesienia
sukcesu, pochodzi z Fort Scott, w stanie Kansas, ale w latach 50. XX wieku przeniósł
się do Los Angeles, w Kalifornii. W 1961 roku zaczął swoją karierę muzyczną
jako początkujący piosenkarz soul z zespołem “The Titans”, co doprowadziło go
do roli w nisko-budżetowym filmie "Pop
Girl". Jak sam potem dodawał - Nie
był on nominowany do Oscara... Zarabiając bardzo mało pieniędzy,
przez jakiś czas stara się przetrwać na diecie z grochu, w pewnej chwili miał
już jednak dość, wsiadł w Los Angeles w najbliższy autobus Greyhound jadący do
Nowego Jorku i postanowił spróbować szczęścia właśnie tam. W 1961
jego nagranie „Voodoo Woman”
lansowała nowojorska stacja radiowa WABC, niestety na listach przebojów
się nie znalazło. Tym niemniej, w branży Curtis był już znany. Jeden z
nowojorskich perkusistów przyznał - Curtis
kochał muzykę, ale nie miał wielkiego o niej pojęcia... W połowie 1965 Knight
podpisał nowy kontrakt z firmą RSVP Records, dla której jej
właściciel Jerry Simon, podjął się produkcji singla “Ain’t Gonna Be No Next Time”/”More
Love” (RSVP 1111). ...Curtis był miłym facetem, ale oprócz tego,
że grał, miał także inne zainteresowania. Był facetem od babek. To znaczy był
alfonsem. Co często powodowało rozmaite spięcia. No i powiedziałem kiedyś, że
spadam. Cały zespół chciał odejść wraz ze mną. No i faktycznie założyłem swoją
grupę w Harlemie. Mogłem dostać sporo pracy. I to właśnie zrobiłem, miałem swój
zespół - opowiadał jeden z jego muzyków, poznany w poprzednim
rozdziale, saksofonista Lonnie Youngblood. ...Curtis
był alfonsem przez czas, kiedy nie miał koncertów - potwierdzał Dean
Courney. Wiemy więc już kim był Curtis Knight, oto więc ciąg dalszy opowieści o
jego spotkaniu z Jimim Hendrixem wczesną jesienią 1965 roku.
...Zatrzymałem się w
tym hotelu na 47th Street, w którym było małe studio - opowiadał Curtis - Czekałem na windę, gdy podszedł Jimi
Hendrix, który oznajmił mi, że jest gitarzystą, ale swój instrument dał do
lombardu, żeby mieć pieniądze na jedzenie... To zresztą była gitara Jazz
Master, którą otrzymał od braci Isley. ...Nie miał pieniędzy, groziło mu wyrzucenie z hotelu - opisywał
Knight swego nowego znajomego - Przez
wiele miesięcy ubierał się na czarno, czarne spodnie, czarna koszula. Po części
dlatego, żeby na odzieży nie było widać brudu. Od miesięcy też nie zmieniał
bielizny...
środa, 23 sierpnia 2023
Swoją drogą ciekawe, czy próbował on wtedy zarejestrować jedną z pierwszych kompozycji "Driving South", opartą na temacie poznanego na początku tamtego 1965 roku Alberta Collinsa. Publicznie przedstawi ją podobno czwartego września na plenerowym występie na imprezie odbywającej się przy drodze 59 na Go Kart Speedway, w West Nyack w stanie Nowy Jork. "The Isley Brothers" biorą udział w "Bitwie Zespołów". Obok nich występują wtedy "The Rogues" oraz jedenaście innych grup. Muzycy towarzyszący braciom Isley, nazywają się teraz "Modern Knights" i z Hendrixem w składzie grają podobno po raz pierwszy wspomniany jego temat "Driving South". Sprawy tak się jednak potoczyły, że Jimi, mimo wiadomości przekazanej przez sekretarkę, już nigdy więcej nie skontaktował się z Murray'em. On zaś wpadł w finansowe tarapaty i w końcu sprzedał swoją Sue Records. Tym samym, kontrakt Jimiego nigdy nie został zrealizowany. Następny kontrakt podpisze za kilka miesięcy z inną firmą PPX, prowadzoną przez Eda Chalpina. Jednak Hendrix szybko o tym zapomni i będzie to decyzja brzemienna w skutki i przez lata dla niego kłopotliwa.
Mimo
wszystko, spotkanie z Juggym Murray'em i podpisany z nim pierwszy w życiu
kontrakt, chociaż nie przyniosły mu korzyści, rozbudziły w Jimim nadzieję na
lepsze jutro. Niemal od razu, z hotelu America na 47th Street, przy Times
Square, ósmego sierpnia pisze do ojca, do Seattle długi list – Wciąż mam swoją gitarę i wzmacniacz, a póki
je mam, żaden dupek mnie nie załatwi. Jest parę wytwórni płytowych, które odwiedziłem
i dla których prawdopodobnie mógłbym nagrywać. Myślę, że zacznę iść w tę
stronę, bo dopóki grasz za plecami innych, nie wyrobisz sobie nazwiska, które
mógłbyś zdobyć grając dla siebie. Ale jeździłem na trasy z innymi, żeby się
trochę pokazać publiczności i zobaczyć, jak załatwia się interesy. I głównie po
to, żeby zobaczyć co jest co, a kiedy już będę miał płytę, znajdzie się paru
ludzi, którzy mnie znają i którzy będą mogli pomóc w sprzedaży... Nawiązując
przede wszystkim do płyt swego ukochanego Boba Dylana, dopisuje - Teraz nikt nie chce, żeby wokalista dobrze
śpiewał. Ma śpiewać byle jak, a tylko piosenka musi mieć dobry rytm. I właśnie
w taki ton zamierzam uderzyć. Tam są pieniądze. Więc jeśli za jakieś trzy, albo
cztery miesiące usłyszysz jakiś okropny kawałek w moim wykonaniu, to nie wstydź
się za mnie, tylko czekaj, aż wypłacą mi honorarium, bo ludzie z dnia na dzień
celowo śpiewają coraz gorzej, a słuchacze kupują coraz więcej płyt... Na
końcu listu, jak wspominał Al Hendrix, Jimi dodał - Powiedz wszystkim: Leonowi, babci, Benowi, Ernie, Frankowi, Marii,
Barbarze itd. - cześć. Wkrótce znów napiszę. Jestem tu samotny, więc życz mi
powodzenia i szczęścia w przyszłości. Ściskam. Twój syn, Jimmy... Jak
widać, Jimi miał wielkie nadzieje, że oto jego dzień się zbliża, bo kilku
producentom jego dźwięk się podobał, opowiadał więc - Nie chwalę się, ale poprawiłem się znacznie od 1963 roku. W niektóre
noce, przysięgam, już byłem doskonały...
wtorek, 22 sierpnia 2023
Murray miał nadzieję, że Jimi będzie dla niego kolejnym Ike'em Turnerem i pozwoli mu znowu zabłysnąć. Ale Jimi Turnerem nie był. ...Jeszcze wtedy nie grał tak, jak później, ale i tak wiedziałem, że jest wielki. Kiedy przychodził do studia, coś próbował, ale nigdy niczego nie skończył. A potem znikał na dwa trzy miesiące. Generalnie, jedyne co potrafił to grać na gitarze dla każdego i dla nikogo, od poranka, gdy wstał, aż do wieczora, kiedy szedł do łóżka spać - wspominał Juggy Murray, który zaproponował mu nagranie demo. ...To tak jakby nagrać małą surową rzecz, zrobiłem to - uzupełniał Jimi – Starałem się napisać swoje piosenki i prezentowałem mu śpiewając je. Ale nie czułem, że były wystarczająco dobre, zwłaszcza, gdy musiałem śpiewać, stojąc przed nim bez instrumentu... Prawdopodobnie wtedy Murray proponował mu trochę więcej czasu w studiu i poprawne nagranie tej propozycji, ale Hendrix nie chciał. Dlaczego? Jego tłumaczenie było co najmniej dziwne - Pomyślałem, że skoro on jest moim menedżerem i ma zamiar zająć studio, to może mnie wtedy posłucha. A to sprawiło, że.. nie mogłem iść, ot tak po prostu do studia i tego zrobić. Powiedziałem więc: 'Dobra, jak będę miał moje piosenki gotowe, dam ci znać'... Jak wynika z tego, proponowane przez Hendrixa jego własne utwory, bardzo jeszcze surowe, szefa Sue Records nie zainteresowały, który postanowił zatrudnić Jimiego w swoim studiu jako "sidemana", czyli muzyka sesyjnego. Murray wspominał - Po podpisaniu umowy Jimi był w studio tylko dwa razy. On nie był Ikem i nie wiedziałem, jak z nim zrobić przebój. Chciał być tylko gitarzystą bluesowym i rockowym, więc jak miałem z nim zrobić hit? Próbowaliśmy dwóch różnych rzeczy, ale nic nam nie wychodziło. W sumie w studiu nagrywaliśmy wtedy cztery razy po trzy godziny. Nie było dogrywania, wszystko było rejestrowane na czterech śladach... Niestety, jeśli to prawda i Hendrix nawet dokonał wtedy jakichkolwiek nagrań, nie pozostał po tym żaden ślad.
poniedziałek, 21 sierpnia 2023
Działająca od 1957 Sue Records była wówczas jedną z kilku niezależnych firm płytowych prowadzonych przez Afro-amerykanów. Miała kontrakty z kilkoma znaczącymi artystami R&B, w tym z Ikem Turnerem, a od czasu wydania singla "A Fool in Love" zaczęła się liczyć na muzycznym rynku, największy sukces (20 miejsce na liście tygodnika Billboard w październiku 1962) odnosząc instrumentalną wersją przeboju Ray'a Charlesa "I've Got A Woman (Part 1)", nagraną przez Jimmy'ego McGriffa, hard-bopowego i soulowego organistę, który zresztą dla tej wytwórni do 1965 zrealizował siedem albumów (najbardziej ceniony z nich, to ostatni z 1965 "Blues For Mister Jimmy"). Innym artystą, z którym Sue miała od 1962 roku podpisany kontrakt była Justine "Baby" Washington ("That's How Heartaches Are Made" i “Only This In Love?” to spore R&B przeboje). Biura Sue Records znajdowały się na pierwszym piętrze w budynku Broadway 1650, na dwunastym działała Bang Records, dla której pracował Chip Taylor, autor kolejnej piosenki "Wild Thing", jaką za rok "przetworzy" Hendrix. W tym samym budynku mieściły się również biura RSVP oraz PPX, a także Allegro Sound Studios. Juggy Murray tak wspominał pierwsze spotkanie z Hendrixem – Pomyślałem, że jest wspaniały. Zanim podpisaliśmy umowę przyszedł kilka razy do mojego studia Juggy Sound...
Do podpisania
kontraktu między Murray'em i Hendrixem dochodzi we wtorek 27 lipca 1965 r.
Dotyczy on nagrywania dla Sue Records oraz występów dla Copa
Management w Nowym Jorku (West 54th Street 265). Jimi niezbyt dobrze ją
zapamiętał, gdyż opowiadał potem - Myślę,
że opiewała na dwa lata z możliwością przedłużenia o rok. W każdym razie do
września 1970... Juggy Murray dodawał - Jimi
nigdy nie czytał kontraktu. Po prostu składał podpis, a potem na wiele miesięcy
znikał... Hendrix zresztą nie zabrał kopii tej umowy ze sobą, obawiając
się, że może ją zgubić. ...Podpisałby
kontrakt z każdym, kto miałby dolara i pióro. Podpisałby i miałby z tego tylko
kłopoty – opowiadała Faye Pridgon, zaś sam Jimi tłumaczył - Uwierzyłem próbowałem, ale Juggy niczego dla
mnie nie wymyślił...17 To
ten kontrakt za rok wykupi Chas Chandler.
niedziela, 20 sierpnia 2023
W tym samym czasie w czasie, właśnie w Nashville, w Starday Studio przy Dickerson Road, Frank Howard z zespołem "The Commandres" nagrywał z Billym Coxem. Do realizacji piosenki "I'm So Glad" był już zaproszony kolega Jimiego gitarzysta Johnny Jones, ale znalazło się również miejsce dla niego. Zagrał więc partię gitary rytmicznej zarówno w tym utworze, jak też w "I'm Sorry For You", na stronie "B" singla, który ukaże się dopiero w 1966 roku (Barry 1008). Dokładna data tej sesji nie jest znana, choć stało się to najprawdopodobniej w okresie, kiedy Howard zaprezentował piosenkę "I'm So Glad" w telewizyjnym programie The Beat !!!!, na przełomie 1965 i 1966 roku.
Lato
1965 jest dla Hendrixa pracowitym okresem, z uwagi na drugą turę koncertów z
braćmi Isley w samym Nowym Jorku, jak też w okolicach, w stanie New Jersey oraz
pracę z nimi w studiach nagraniowych. Piątego sierpnia w Atlantic nagrywa ostatni z "The
Isley Brothers" singiel "Move
Over Let Me Dance"/"Have
You Ever Been Disappointed?". Mimo,
że ma już dość grania wciąż tego samego w tle i nie chce już więcej zakładać
uniformów, wie, że nie ma jeszcze innego wyjścia, musi pracować z tymi, którzy
mu zapłacą. ...Mógł zarobić więcej na
trasie koncertowej - przypuszczał Juggy Murray, właściciel małej firmy
nagraniowej Sue Records, który w lipcu zobaczył Hendrixa na jednym z
koncertów - Poszliśmy do Smalls Paradise,
gdzie zawsze brzmiała dobra muzyka. Występowali "The Isley Brothers"
i Hendrix grał z nimi na gitarze. Grał zębami, za plecami, był niesamowity.
Gitarowy szatan. W czasie przerwy dałem mu wizytówkę. Potem przyszedł do mojego
biura i podpisaliśmy umowę...
sobota, 19 sierpnia 2023
Rok 1965 okaże się jednak również przełomowy, bo choć wtedy nie zdaje sobie z tego sprawy, poznaje kilka osób, które będą miały ogromny wpływ na jego przyszłość, życie i artystyczną karierę - Juggy Murray, Curtis Knight, Ed Chalpin i Devon Wilson.
Po
rozstaniu z Little Richardem, w drugiej połowie lipca 1965 Hendrix znajduje
pracę w A-1 Sound Studios, u autora piosenek Alexandra Randolpha,
znanego w branży pod pseudonimem "Mr. Wiggles". Razem z nim i z
zespołem "The Upsetters", nagrywa cztery utwory firmowane przez grupę
"Mr. Wiggles & The Wigglin' Men": "Wash My Back" i "Home
Boy" wydane na singlu w 1966 przez Golden Triangle (100)
oraz "Fat Back" (dwie
wersje wokalna i instrumentalna) (wydany zostanie w 1966 – Parkway Rec. P-104-A/B),
piątek, 18 sierpnia 2023
Rozdział 9 (lipiec 1965 - 1966) - Juggy Murray, Curtis Knight, Ed Chalpin i PPX, Jerry Simon i RSVP
...Wróciłem do Nowego Jorku. Grałem z grupą Curtis Knight & The Squires. Dla Curtisa Knighta nagrałem kilka numerów i zrobiłem kilka aranży... (Jimi Hendrix)
Rok
1965 dla Hendrixa, pod względem psychicznym, był jednym z
najgorszych. Frustrację wywoływały zarówno męczące trasy po zapadłych dziurach,
granie z ludźmi, których ego było tak wielkie, jak nadęty, ogromny balon, jak i
to, że w niewielkim stopniu mógł publicznie pokazać, że się rozwija, jako
instrumentalista. Nagranie dwóch piosenek w Los Angeles z Rosą Lee Brooks, nie
przesłaniało faktu, że nadal był nikim, jednym z wielu muzyków, którzy żyją z
dnia na dzień, bez nadziei na lepszą przyszłość. Pisał do ojca , że Nowy Jork
to - 'Wielkie, odrapane miasto. Tu nic
się nie udaje... Jak słusznie zauważył na forum Okolice Bluesa Agrypa,
wspominany tu wiele razy fan Hendrixa - W
tej trudnej sytuacji Jimi czerpał siłę z pięknej relacji z Fayne. Zamieszkali
razem w Harlemie. Często żyli na hot dogach, bo na nic innego nie było ich
stać. Zdarzało się też, że Jimi kupił jej sukienkę, czy sobie jakąś płytę, a
potem brakowało im na czynsz... No tak, ale Fayne lub Faye (takiego imienia
używam w tej książce), mimo usilnych starań, nie miała wielkiego wpływu na
karierę Hendrixa. Jedyne co wzbudzało w nim nadzieję, to fakt, że sam zaczął
pisać piosenki. Starał się podpatrywać innych, wyciągał wnioski, słuchał i
naśladował, choćby Dylana, notując na skrawkach papieru myśli, pomysły, teksty
piosenek, czy ich jedynie szczątkowe fragmenty. Jak potem opowiadał - Miałem ich tysiące, ale pozostały w
hotelach, z których mnie wyrzucano...
czwartek, 17 sierpnia 2023
Wiosną 2000 roku firma Experience Hendrix ogłosiła, że na świecie rozpowszechniono ponad pięćset nagrań sporządzonych z materiałów, które powstały podczas faktycznych sesji Youngblood-Hendrix. Każdy, kto chce być w miarę na bieżąco w "odkrywaniu" nagrań Hendrixa, nie tylko z Youngbloodem, jak zaproponował Keith Shadwick - Powinien regularnie zaglądać do internetu na earlyhendrix lub do takiej prasy, jak Jimipress, czy UniVibes, gdzie nowe informacje pojawiają się co jakiś czas...
Jednak mówić się będzie, że "Wipe The Sweat” oraz “Under The Table” stanowią najwcześniejsze, dokonane (jednak?) w okresie Bożego Narodzenia 1963 nagrania Jimiego Hendrixa. A jak zanotuje Harry Shapiro, charakterystyczne vibrato Jimiego, który wówczas właśnie skończył dwadzieścia jeden lat, jest zauważalne - Jego gitarowy blues jest zdumiewający, łączy subtelność B.B. Kinga i atak Alberta Kinga... Jedna z nagranych wtedy piosenek "(My Girl) She's A Fox" ma tempo i rozwiązania harmoniczne w stylu Curtisa Mayfielda, można powiedzieć, że jest w pewnym sensie prototypem "Little Wing", albo też "Have You Ever Been (To Electric Ladyland)". Z kolei "Go Go Shoes" pokazuje, że Jimi doskonale przyswoił sobie akordy stosowane najczęściej w stylu soul i w R&B i nie są one podobne do tych, które stosować będą jego angielscy, biali koledzy gitarzyści - Eric Clapton, czy Jeff Beck. "Sweet Thang" mógł powstać w 1966, podobnie jak “Groovemaker”, który bardzo przypomina przebój Wilsona Picketta z 1965 “Land Of 1000 Dances”. Autorzy tekstu na albumie “Roots of Hendrix” są o tym przekonani, twierdzą, że powstały one wiosną i latem 1966 w tym samym Abtone Recording Studios w Nowym Jorku. Jedynie “Soul Food”, “Bessie Mae” oraz “(My Girl) She’s A Fox” są starsze. Tak przynajmniej brzmią. Z kolei wspomniana "Sweet Thang" odwołująca się w części tekstu do krótkich skórzanych bucików, noszonych przez eleganckie damy w Nowym Jorku, nie mogła powstać przed 1965, bo dopiero wtedy te buciki stały się modne. Jimi przyzna - Nauczyłem się od Lonniego wiele o tym jak grać na gitarze, tak jak on robił to na saksofonie, uzyskując ten dźwięk. Był mi też przyjacielem... W rzeczy samej, Lonnie traktował Jimiego jak brata. Pisałem już o tym, że kupił mu wzmacniacz, ale też pilnował, aby ten wiecznie spóźniający się geniusz gitary był na czas na koncercie. Lonnie i jego żona pomagali mu także opłacając tygodniowy pobyt w hotelu, bo był w jego życiu jednym z niewielu ludzi, na których zawsze mógł liczyć.
Po raz ostatni Lonnie Youngblood spotkał
się ze swoim starym
przyjacielem w 1970 roku. Zapamiętał, że Jimi był wtedy bardzo poważny -
Był znany, miał trochę forsy, a mimo to
wiele problemów. Powiedział mi wtedy: 'Chcę coś zmienić. Muzyka nie podąża w
stronę, w jaką ja bym chciał'...
środa, 16 sierpnia 2023
Wiele tamtych nagrań Youngblooda z Hendrixem dwadzieścia lat później, w 1986 roku, będzie zweryfikowanych, uzna się wtedy, że w kilku Jimi w ogóle nie wystąpił, że niektóre nagrania sfałszowano. ...Wiele wytwórni twierdziło, że ma jego nagrania, więc znaleźli naśladowców i dołożyli ich do tych nagrań. Pomieszali oryginalne ścieżki z nakładkami... W 1986 roku firma Audio Fidelity Enterprises zostanie oskarżona o dystrybucję i promocję ewidentnie fałszywych ośmiu albumów z nagraniami Hendrixa, w których ani on, ani Youngblood nie brali udziału, zresztą Lonnie sam próbował pozwać "oszustów". W 1987 w wywiadzie dla telewizji CBS powiedział nawet - To zdzierstwo - nie kupujesz Hendrixa - to nie Hendrix śpiewa - to nie Hendrix gra... Jednym z takich przykładów jest płyta "Voices", którą wydawano wiele razy, nawet w Japonii. Jak na forum Okolice Bluesa zauważył "Agrypa" wielki fan i znawca twórczości Jimiego - Jeden z nabywców recenzujących płytę na Amazonie pisze: 'Płyta którą musi kupić każdy poważny fan Hendrixa'. Tyle, że na tej płycie Hendrixa nie ma. Gra tu kapela pod wodzą Lonniego Youngblooda, a na gitarze gra bardzo zdolny, młodszy o rok od Jimiego, Herman Hitson. Jest już powszechnie wiadomo, że to płyty Hendrixa, bez Hendrixa. Dziennikarze nie zgadzają się tylko w określeniu, czy wydawanie tego materiału jest pomyłką, czy oszustwem. Moim zdaniem jeśli kiedyś był to skutek pomyłki, to dzisiaj jest to nieuczciwe wyciąganie pieniędzy. Jak się wyda płytę z nazwiskiem i zdjęciem Hendrixa na okładce, a do tego napisze, jaki to rzadki i cenny materiał, pójdzie jak "Ciepłe bułeczki"... Mocno i prawdziwie, dodam jeszcze, że utwory oczywiście są wymieszane, ale z reguły na tej płycie i innych podobnych są: "Good Times", "Voices", "Suspicious", "Whipper", "Goodbye Bessie May", "Soul Food", "Voice In The Wind' oraz "Free Spirit".
wtorek, 15 sierpnia 2023
Randy California członek grupy Hendrixa "Jimmy James & The Blue Flames", która grać będzie m.in. w Café Wha? w lecie 1966 roku, wspominał, że Jimi grał wtedy na wzmacniaczu, który dostał za udział w jakiejś sesji nagraniowej w Abtone Studios. A ponieważ było to po rozmowie z Chandlerem, nie zawierał już żadnych umów, wolał otrzymać sprzęt, który i tak mógł zastawić w lombardzie.
Co zaś do
utworów, które rzeczywiście powstały na sesjach Hendrixa i Youngblooda, jak
uważają historycy rocka, najbardziej miarodajny jest album "Jimi Hendrix: The Early Years",
wydany w Anglii przez firmę Charly Records (CDCD 1189). Oprócz dwóch singli firmy
Oprócz nagrań Hendrix-Youngblood,
które sfałszowano, ich oryginały także zmieniano. Z wyjątkiem wspomnianej “Jimi Hendrix: The Early Years”, sporo
utworów przerobiono na wersje stereo, chociaż w czasie kiedy powstawały
techniki stereo do nagrań rozrywkowych
jeszcze nie stosowano. Poza tym niektóre utwory wydłużano. I tak
oryginalna wersja “Soul Food (That’s
What I Like)”, kończyła się po
dwóch minutach i czterdziestu ośmiu sekundach, na wydanym w 1993 roku albumie
firmy Cherokee (DNR 001) "rozciągnięto" ją do sześciu i pół
minuty, dodając, co jeszcze bardziej
śmieszy, oklaski! Singiel
“Sweet Thang”/”Please Don’t Leave” w 1966 roku wydała 20th Century Fox (45-6707).
Firmuje ją jeden z najpopularniejszych wtedy wokalistów R&B z
Newark, w stanie New Jersey, Billy Lamont, któremu zresztą Lonnie Youngblood
zawdzięczał pierwszy kontrakt nagraniowy i potwierdził, że Hendrix rzeczywiście
zagrał na gitarze na stronie "A" (“Sweet Thang”), co zaś do strony "B", jej produkcja oraz
opis są zupełnie odmienne. Lonnie Youngblood dodawał - Zawsze dobrze jest grać z kimś, które naprawdę dobrze czuje się w
pracy. On był bardzo skuteczny, gdyż prawdopodobnie był bardzo pewny siebie.
Jimi był najlepszy z tych, których znałem. I sam całkiem sporo wiedział.
Chciałbym powiedzieć, że był cholernie blisko najlepszych gitarzystów, jakich
kiedykolwiek słyszałem. A ja wspomagałem kiedyś Chucka Berry'ego. Chuck był
prawdziwy mistrzem, ale Jimi był bardzo blisko i mógł zrobić jeszcze więcej.
Dysponował większa gamą barw niż Chuck, zaś ballady grał tak ładnie jak Wes
Montgomery...
poniedziałek, 14 sierpnia 2023
Po śmierci Hendrixa wiele firm wydawać będzie płyty z nagraniami, także z sesji z Youngbloodem, a wspomniana przed chwilą “Two Great Experience Together” sprzedana zostanie w nakładzie ponad dwóch milionów. Niko Bauer, archiwista, który specjalizuje się w początku kariery Jimiego, zauważył - Album został skompilowany z utworów pierwotnie wydanych przez grupę "The Icemen", Billy'ego Lamonta, Lenny'ego Howarda, George'a Scotta i Jimmy'ego Normana, ale we wszystkich tu załączonych utworach pozostawiono ścieżki Lonniego Youngblooda, albo też zmiksowano oryginalne instrumentalne podkłady oryginalnie zaśpiewana przez jednego z pozostałych artystów...44 Keith Shadwick także rozmawiał z Lonniem Youngbloodem, który stwierdził - Wtedy zabrakło nam pieniędzy na zrobienie dobrych rzeczy, on zmienił także sposób myślenia. Jego koncepcje zmieniały się w trakcie. Taśmy potem zostały skradzione z Abtone Studio i sprzedane do firm, które zarobiły na nich miliony dolarów...
Na wydaną przez Empire
Masterwerks w wersji kompaktowej płytę “Two Great Experiences – Expand Edition” trafi ośmiominutowy wolny
blues zatytułowany "Mother,
Mother", ale jego prawdziwy tytuł to "Georgia Blues". W nim, Youngblood śpiewa, że - Urodziłem się w Georgii 27 lat temu...
Faktycznie stało się to w sierpniu 1941 roku, gdyby więc dodać te 27 to można
przyjąć, że utwór powstał w 1969, kiedy on i Hendrix spotkali się ponownie.
Utwór jest jednak niedokończony, począwszy od szóstej minuty solówka Jimiego
jest niewyraźna, wręcz zanika. Ale jego gitarowy styl, jest bliższy temu, co
robił w
niedziela, 13 sierpnia 2023
W 1969 roku, kiedy Hendrix jest już wielką gwiazdą rocka, pewnego wieczoru wchodzi do Small’s Paradise, znanego klubu w Harlemie i dołącza do grającego tam Lonniego Youngblooda, który wspominał, że - wszystkich to sparaliżowało... Zdjęcie z tego jamu ozdobi okładkę tego albumu “Two Great Experience Together”, ale znajdą się na nim utwory z sesji z 1963 roku (tak twierdzi Steven Roby), a raczej omówionej wcześniej z 1966. Lonnie Youngblood dodał, że po tamtym ich wspólnym jamie, Jimi poszedł do studia Record Plant i nie wychodził stamtąd przez trzy dni, nagrywając dość materiału na - Co najmniej dwie płyty... Co zaś do wspomnianego wyżej albumu, poza zdjęciem z tamtego spotkania w klubie Small’s Paradise nie pozostało żadne nagranie, choć utwory grupy "The Lovelights", choć już bez Hendrixa można tu i ówdzie znaleźć. Również - jak dodaje Steven Roby - Nie wiadomo, co stało się z tamtymi trzydniowymi nagraniami Hendrixa w Record Plant...
W styczniu 1971,
trzy miesięce po śmierci Jimiego Hendrixa, wspomniany album “Two Great Experiences Together” wyda
firma Maple LPM 6004 ze zdjęciem i nazwiskami obu muzyków na okładce.
42 Na okładkach i naklejkach na płytach umieszczono datę 1963. Longplay
wydany w ramach wyprzedaży po zmarłym mistrzu, niemal równocześnie z płytą „Cry Of Love”, dostanie się na listy
albumowe pisma Billboard na miejsce 127.
sobota, 12 sierpnia 2023
Trzeba bowiem przyznać, że o ile historia Youngblooda układa się dość logicznie do końca życia Hendrixa, to co działo się potem, gdy taśmy skradziono, jest już sprawą wręcz kryminalną. Jeśli bowiem żaden z nagranych wtedy singli "The Icemen", "Billy'ego Lamonta, czy Jimmy'ego Normana nie zarobił zbyt wiele, gdyż żaden nie trafił na R&B listy przebojów, nie wydawano ich późnej w takiej wersji, w jakiej się początkowo ukazały. Po śmierci Hendrixa wszystkie przemiksowano, usuwając śpiew, co czasem sprawia, że jego gitara jest bardziej wyraźna i współgra z saksofonem, a wszystko jest zagrane na bardziej stonowanym tle. Zrobiono to oczywiście, gdy Jimi Hendrix był już sławny. A na płytach umieszczono wyraźny napis - Produkcja Johnny Brantley dla Vidalia Productions... Oczywiście Johnny Brantley był wtedy tak w studiu przy tych nagraniach zaangażowany, ale Youngblood po 1971 roku znowu nakładał ścieżki, zupełnie odmienne od tych, jakie wydano na wspomnianym albumie analogowym „Two Great Experiences Together”, nawet nagrywał nowe własne partie instrumentalne. Był zresztą ich współkompozytorem, a także aranżerem lub współaranżerem, razem z pianistą Richardem Tee, innym wziętym nowojorskim "sidemanem" tamtych czasów. Może też tak być, że Youngbloodowi pomieszały się te wszystkie nagrania prawdziwe i fałszywe, wydane na początku lat siedemdziesiątych, a których "korzenie" tkwią w niedokończonej jego pracy i nie mają żadnego związku z Hendrixem. ...Ten materiał to mikstura sporządzona z R&B, modnego w połowie lat 60. soulu, zagranego profesjonalnie, dobrze nagranego, lecz w oparciu o niewielki budżet - zauważył Keith Shadwick - Dobry jest dźwięk saksofonu Youngblooda, poprawne są zagrywki w stylu Kinga Curtisa, a śpiew, chociaż mocny i ograniczony, jest barwny w niewielkim stopniu...
piątek, 11 sierpnia 2023
Po zakończeniu sesji w 1966 roku, Youngblood zabrał garść taśm, ale wydał tylko swoje utwory, gdyż firma Fairmount wówczas nie wydawała nagrań nikogo innego. Dopiero po śmierci Hendrixa, na albumie pod tytułem „Two Great Experiences Together” ponownie wyda je firma Maple Records, stosując rozmaite triki, takie jak echo i nowe, stereofoniczne nakładki. Większość materiału jest zresztą wtórna i kiepsko nagrana i jak zauważył Jerry Hopkins – To było typowe dla takich sesji. A przecież gitara Jimiego przebija. Jest jasne, że gdyby dano mu swobodę eksperymentowania i grania bez ograniczeń, jakie narzuca czyjś znany przebój, albo dyktuje lider typu Little Richarda, Jimi wdarłby się na nowe ziemie, tworząc nowe efekty…
Z wyjątkiem wspomnianego "(My Girl) She's A Fox" wszystkie pozostałe niczym się nie wyróżniają, są podobne do wielu
ówczesnych utworów R&B. Jako muzyk
sesyjny dla Youngblooda, Hendrix zarabia wtedy około 25 dolarów. Jak zapamiętał Lonnie Youngblood,
Hendrix wziął także udział w nagraniu pięciu innych wykonawców oraz podkładów,
które w tamtych czasach producenci mogli wykorzystywać do tworzenia różnych
rzeczy, jak się okaże po jego śmierci, także wielu płyt. Cynicznie nagrania z
tych taśm będzie wykorzystywał Johnny Brantley, jak opowiadał Lonnie - Sprzedając je różnym firmom. To tak, jakbyś
coś nagrał i chciałbyś gdzieś ze sobą zabrać, Johnny mógł sobie je wziąć...
Tamte taśmy podobno za 100.000 dolarów kupiła m.in. firma GRP
Records z Chicago i chyba nie była jedyną, bo jak dodawał Youngblood - Te firmy zaczęły sprzedawać to badziewie bez
umieszczania mojego na tym nazwiska...
czwartek, 10 sierpnia 2023
Z Lonniem Youngbloodem w studiu
Jimi Hendrix nagrywa łącznie dziesięć (lub czternaście) utworów: “Go Go Shoes”, ”Go Go Place”, “Goodbye
Bessie Mae”, ”Soul Food (That’s What
I Like)”, „Under The Table, Parts 1
&
środa, 9 sierpnia 2023
Steven Roby wymienia jeszcze w tym gronie wspólnych nagrań Jimiego z Lonniem, utwór "Sweet Thang", firmowany przez Youngblooda. Za sesję odpowiadał Johnny Brantley, który potem widząc potencjał drzemiący w nagranym, a długo niewydawanym materiale, weźmie jeden z fragmentów utworu „Wipe The Sweat” i użyje do nagrania zupełnie innego singla. Wyrzucając wokalną ścieżkę Jimiego i Lonniego, wstawi śpiew Billy'ego Lamonta, dopisując zresztą nowy tekst tej piosenki, no i dając jej nowy tytuł „Sweet Thang”. Gdyby użył głosu Jimiego, to byłaby to pierwsza w jego wykonaniu piosenka, sześć miesięcy przed „Hey Joe”. A tak, ta wersja „Wipe The Sweat” ze śpiewem Jimiego ukaże się dopiero za kilkanaście lat. Jednak tamte nagrania z 1966 roku są tak kosztowne, że Lonnie rezygnuje z następnych studyjnych kroków, jest bowiem na skraju bankructw, gdyż żaden z singli nie znajdzie się na listach przebojów,. Tak o tym opowiadał – Wydaliśmy wszystkie pieniądze, a Jimi zmieniał co chwilę koncepcję i to w trakcie nagrywania. Widziałem go jako muzyka grającego R&B, bluesa i podobne rzeczy. Widziałem jak się zmieniał. Kochał muzykę, ale po jakimś czasie nie czuł już tego co ma robić... Jimi więc jest znowu bez pracy i coraz bardziej sfrustrowany, jako muzyk sesyjny. Spędza miesiąc za miesiącem, coraz częściej jego myśli krążą wokół pomysłu usamodzielnienia się i utworzenia własnej grupy muzyków.
wtorek, 8 sierpnia 2023
Efektem sesji z czerwca 1966
(upieram się przy tej dacie, choć niektóre utwory zostaną zweryfikowane - o
czym nieco później), są wspomniane wyżej dwa R&B single, a także trzeci - „Under The Table”/”Wipe The Sweat”. Na jego stronie „B” Jimi zaśpiewał i jest to
pierwszy przypadek nagrania, w którym późniejsza gwiazda gitary została
wokalistą. (Dokładnie chodzi o ”Wipe The
Sweat, Part
Prawdopodobnie
również w czerwcu 1966 Jimi nagrywa także z grupą “The Icemen” (Richard i Robert Poindexter)
singla „(My Girl) She’s A Fox”/”(I Wander) What It Takes”. Autorami
pierwszej piosenki byli bracia Pointdexter oraz Charles Harper; drugą napisali
Gino Armstrong, James Stokes i Robert Pointdexter. Pod koniec 1966 wyda go
firma Samar (S-111). Wprawdzie w 2003 roku Youngblood stwierdził, że
to on jest kompozytorem ballady "(My Girl) She's
A Fox", ale na wcześniejszych singlach, jako
twórcy figurują bracia Pointdexter. Piosenka jest zresztą zdecydowanie
najlepszym wytworem sesji Hendrixa z Youngbloodem. Oprócz tego, że gitara
wyraźnie nawiązuje do stylu Curtisa Mayfielda, to można ją także traktować,
jako pierwotny pomysł podkładu piosenki “Have
You Ever Been (To Electric Ladyland)” z albumu "Electric Ladyland", który nagrany zostanie za
osiemnaście miesięcy. Bracia Poindexter również napisali i wyprodukowali
piosenkę “It’s Gonna Take A Lot”,
którą nagrała Linda Jones, zagrał w niej podobno także Jimi Hendrix. A za kilka
lat, dokładnie w 1971 roku Poindexterowie zostaną autorami piosenki “Thin Line Between Love And Hate”,
która w wykonaniu wokalnej grupy "The Persuaders" dotrze na szczyt
list R&B w USA. Linda Jones także dostanie się na listy przebojów, choć nie
tak wysoko z singlem “Hypnotized”,
wydanym w 1967 roku przez Loma Records.
Z
pomocą Jimiego, pod okiem Johnny’ego Brantley’s powstaje też kolejny singiel: „You’re Only Hurting Yourself”/”That Little Old Groovemaker” (Samar S-112),
ten drugi znany też jako "Groovemaker".
Firmuje go z kolei Jimmy Norman (voc) a udział biorą ponadto: Jimi (g), Gino
Armstrong, James Stokes oraz żeńska grupa wokalna „The Thrills” (lub "The
Icemen"), zaś pozostali muzycy są nieznani. Pochodzący z Nashville Jimmy
Norman, znany z przeboju w 1962 roku "I
Don't Love You No More (I Don't Care About You)" (dotrze do miejsca 21
na liście R&B oraz 47 na liście
pop), także autor słów do piosenki "Time
Is On My Side" podawał, że Jimi wziął udział jeszcze w nagraniu dwóch
innych jego piosenek: „On You Girlie
That Looks Good” oraz „Family Tree”. Oryginalne single wydane
zostały w 1966 roku, niestety późniejsze wersje znane jako ”Groove” lub „Two In One
Goes” są zupełnie inne, wręcz drastycznie zmienione, zaś w innym utworze
Jimmy’ego Normana „Gangster Of Love”,
załączanym do pośmiertnych wydań nagrań Hendrixa, on sam nie brał udziału.
poniedziałek, 7 sierpnia 2023
Youngblood złoży Hendrixowi taką samą ofertę, którą on dostał od Knighta i Chalpina, aby nagrywać podkłady dla wokalistów, za co miał otrzymywać niewielkie pieniądze. Ponieważ jednak Jimi miał wtedy kłopoty z pracą, zgadzał się na wszystko i podpisywał wszystkie kontrakty. Po tych dla Juggy'ego Murray'a i dla Eda Chalpina, namówiony przez Curtisa Knighta, w środę 30 marca 1966 podpisuje kontrakt z firmą R.S.V.P. Music, Inc. Jerry'ego Simona, jako kompozytor utworu "I Ain't Taking Care of No Business", zaś 10 czerwca tego samego roku podpisze inną, nową umowę, już jako członek grupy "The Squires" (Napoleon Anderson, Nathaniel Edmonds i Marion Booker). Jeden z kontraktów wykupi za kilka miesięcy Chas Chandler, drugi, związany z "The Squires" "odkupi" Ed Chalpin. Lonnie zaprasza Jimiego na sesję w czerwcu 1966, ale nie jest zainteresowany jego kompozycjami, stwierdził później, że nowe piosenki Jimiego 'były dziwne'. Miał wraz z żoną do spłacenia hipotekę na dom, więc nie był zainteresowany muzyką, która się nie sprzeda. Ale i tak płyty, które wtedy powstały nie miały szans na listach przebojów, więc Youngblood popadł w długi, choć mimo wszystko opłacił muzyków, w tym także Hendrixa, za ich pracę w studiu.
Przyjmuję zatem, że do
wspólnych nagrań Youngblooda z Hendrixem (a jak zaznacza Steven Roby, do
drugiej ich sesji), dochodzi dopiero dziesiątego czerwca 1966 roku. Jimi i
Lonnie udają się do studia razem z gitarzystami Lee Mosesem i Hermanem Hitsonem
oraz producentem Johnny'm Brantley’em. Według Youngblooda sesja odbywa się w
dysponującym ośmiośladowym sprzętem Abtone Studio, na Broadwayu, pomiędzy ulicami 55. i
56., na drugim piętrze. Mają
razem w sumie nagrać trzy single: “Go Go Shoes”/”Go Go Place”, oraz “Goodbye
Bessie Mae”/”Soul Food (That’s What
I Like)”, oba wydane według
niektórych źródeł w marcu 1963 roku, a wycofane w styczniu 1965
roku, choć Sean Egan twierdzi, że ten drugi ukaże się dopiero w 1967, kiedy
nazwisko Hendrix będzie już znane. Także wtedy wydane zostaną dwa longplay'e z
wczesnymi jego nagraniami: „Roots
Of Hendrix” i „Rare Hendrix”. Trzeci
singiel z sesji z Youngbloodem to “Wooly
Bully”/”The Grass (Will Sing For
You)” (choć w tej sesji czwartego i dwudziestego trzeciego sierpnia 1966
roku w innym, nowojorskim Allegro Sound Studios
najprawdopodobniej Jimi Hendrix nie wziął udziału, grał bowiem wtedy z Johnem Hammondem Jr. i innymi wykonawcami
w klubach Greenwich Village.
niedziela, 6 sierpnia 2023
Co do wspólnych nagrań obu Lonniego i Jimiego - Steven Roby wraz z Bradem Schreiberem, autor książki o tym najtrudniejszym do ustalenia okresie artystycznej działalności Hendrixa, a za nim magazyn Rolling Stone uważa, że do pierwszych nagrań doszło na przełomie 1963 i 1964 roku i że zapoczątkowały one kilkuletnią współpracę obu muzyków, także na gruncie prywatnym. Powstały wtedy podobno dwa R&B single: „Go Go Place”/”Go Go Shoes” (wydała w tym samym 1966 roku firma Fairmount Records F-1002, napisali je Youngblood i Wes Wesley), „Soul Food (That’s What I Like)”/”Goodbye Bessie Mae” (ukaże się rok później czyli w 1967 z numerem F-1022, autorami są wspólnie Youngblood i Hendrix). Uważam jednak, że obaj przystąpią do nagrań dopiero w 1966 r.
Sam
Lonnie Youngblood przez wiele lat udzielał na ten temat różnych informacji,
czasem ze sobą sprzecznych, dotyczących zarówno wspólnych spotkań z Jimim, jak
i nagrań - Jeśli to były moje sesje, więc płaciłem
(Hendrixowi) i to było moje rzeczy. W rzeczywistości,
wszyscy byliśmy muzykami sesyjnymi.
Tak więc najlepsze było nagranie z zespołem. Ja
zresztą nawet wtedy, gdy nagrywałem dla siebie, nagrywałem także sam, dla innych ludzi... Lonnie twierdził też, że to on założył tę firmę Fairmount
współpracującą ze znaną już wtedy wytwórnią Cameo-Parkway z
Filadelfii, w której wydawali swoje płyty m.in. Chubby Checker i Bobby Rydell.
Ta firma zrealizowała także jednego singla grupy "Carl Holmes & His
Commanders", po tym, jak zespół ten opuścił Atlantic Records. Fairmount
miała wtedy jednak jedynie umowę dystrybucyjną, a biorąc pod uwagę koszty
utrzymywania zespołu i profesjonalnych nagrań w nowojorskim studiu trudno
przypuszczać, aby skoro pierwsza sesja z Hendrixem odbyła się na przełomie 1963
i 1964 roku, Youngblood kończąc w 1965 służbę wojskową, był w niej mniej
aniżeli przez rok, wziąwszy nawet pod uwagę, że sprawami firmy kierował wtedy
jego producent Johnny Brantley, były współpracownik DJ (dee-jay'a) i "ojca
chrzestnego" rock'n'rolla Alana Freeda. W związku z tym, zapewne mają
rację niektórzy archiwiści i historycy R&B, którzy uważają, że Hendrix nie
mógł nagrywać z Youngbloodem w 1963 r. dla wytwórni Fairmont, gdyż firma
zaczęła wydawać płyty dopiero dwa lata później. A z uwagi na dynamiczną
sytuacje na rynku nagrań R&B, wydaje się mało prawdopodobne, żeby
korzystała ze starych, mających już dwa - trzy lata materiałów. Sądzą też oni,
że wydrukowana na naklejce singla data 1963 miała na celu uniknięcie prawnych
konsekwencji naruszenia umowy z Edem Chalpinem.