Rozdział 7 (luty - marzec 1965) - Rosa Lee Brooks, Arthur Lee
...W tym czasie wyraźny jest podziw Jimiego dla
Curtisa Mayfielda, szczególnie w takich nagraniach, jak: "She's A Fox" z grupą "The Iceman", czy "My Diary" Rosy Lee Brooks. Myślę, że interesujące
jest słyszeć, jak Jimi stara się grać po swojemu, a zarazem nie oddalić się od
wzorca, próbując dopasować swój talent do bieżących potrzeb muzyki popularnej,
jednocześnie robić to, co się samemu chce. Mniej znani wtedy artyści pozwalali
mu na więcej, dawali mu szansę, aby mógł pokazać swoje umiejętności. Bardziej
niż bracia Isley, z sekcją dętą oraz innymi muzykami. Myślę, że mimo to Jimi
się starał. I grał bardzo dobrze...
Ta
opinia Johna McDermotta, historyka dokonań Jimiego Hendrixa, także autora lub
współautora kilku książek i artykułów prasowych jemu poświęconych, jest dobrym
wprowadzeniem do treści tego, następnego rozdziału przybliżającego niezbyt
długi, acz istotny etap w życiu "Szamana Rocka", współpracy z
wykonawcami dziś już niemal całkowicie zapomnianymi, choć w gruncie rzeczy,
także i wtedy, gdy z Hendrixem nagrywali, nie należeli do artystów popularnych.
Jedną
z nich była o rok od Hendrixa młodsza (urodziła się 16 października 1943) -
Rosa Lee Brooks. Jak twierdzi Charles Cross oboje poznali się w Sylwestra 1964
roku w Los Angeles. Jimi w przerwie występów z Little Richardem idzie do California
Club na rogu ulic Western i
Santa Barbara, gdzie występuje wtedy Ike Turner ze swoją
partnerką Tiną oraz zespołem muzycznym i śpiewającymi tancerkami z grupy
"The Ikettes". Wśród widzów jest także dwudziestoletnia wówczas Rosa
Lee Brooks, solistka jednej z miejscowych grup wokalnych. Jimi zwraca na nią
uwagę, bo jest uderzająco podobna do jego zmarłej matki Lucille. O północy
całują się, składają sobie życzenia, idą na hamburgery do Tiny Taylor's, a potem
wsiadają do kabrioletu dziewczyny. Jimi siada z tyłu i przez całą drogę do
hotelu gra na gitarze. ...Świętowaliśmy
nadejście Nowego Roku całą, calutką noc, aż po świt 2 -
opowiadała Rosa Lee Brooks. W innym źródle, filmie opracowanym przez BBC ona
sama opowiadała, że po raz pierwszy Jimiego zobaczyła na występie z Little
Richardem - I wtedy zaczął brzdąkać
spinkami od mankietów. Grał nimi. A potem szarpał gitarę, podnosił góra - dół,
kręcił nią - wszystko. Trzymał ją za plecami. Po prostu - szalał...
Jednak,
mimo, że Rosa Lee sama o tym Charlesowi Crossowi opowiadała, raczej niemożliwe
jest, aby Jimi Hendrix poznał ją w Sylwestra 1964 roku, gdyż w tym czasie był
daleko od Kalifornii, gdzie ona mieszkała. Opierając się zaś na książce Stevena
Roby'ego i Brada Schreibera "Becoming
Jimi Hendrix" oraz na kalendariach Johnny'ego Blacka, 5
czy Tony'ego Browna 6 uważam, że oboje mogli się poznać dopiero w
lutym 1965 roku. Pewne jest zatem jedynie miejsce, w którym się poznali, o czym
zresztą opowiadała Brooks - Jimi i ja
spotkaliśmy się w California Club
w Los Angeles. Nie byliśmy na scenie, oboje oglądaliśmy występ Ike’a i Tiny Turnerów.
Jest to miłość od pierwszego spojrzenia.
Spędzimy razem, upojne trzy miesiące… Jak doszło do ich spotkania?
Opowiadała ona sama - Stałam przy barze i
nagle poczułam, jakby mnie coś szarpnęło. Odwróciłam się i zobaczyłam Jimiego.
Spoglądał na mnie i wyglądało to tak, jak na okładce płyty “Cry Of Love”. Patrzył na mnie długo i intensywnie, że stało się to dla mnie
kłopotliwe. Zwróciło to moją uwagę, ale nie chciałam tego dać po sobie poznać i
przeszłam do pokoju obok, Jimi wtedy podszedł, położył rękę na moim ramieniu i
zaprosił do swego stolika. A potem razem poszliśmy do hotelu. Kochaliśmy się i
to przez całą noc. Następnego dnia rano, Jimi wstał i od razu zaczął grać na
gitarze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz