Pretekstem do zakończenia pracy było to, że Jimi spóźnił się na autobus, którym ekipa jechała do Waszyngtonu. Opowiadał Robert Penniman, brat i menedżer Richarda - Był cholernie dobrym muzykiem, lecz facetem był zupełnie innym. Zawsze się spóźniał, podrywał panienki i wycinał tym podobne numery. Stało się to w Nowym Jorku, gdzie graliśmy w Apollo, a Hendrix spóźnił się na autobus do Waszyngtonu. Ostatecznie więc go wyrzuciłem. A kiedy znalazł nas w Waszyngtonie, powiedziałem, że już go nie potrzebujemy. Wymieniliśmy ze sobą kilka słów... Można domyślać się, jakich. Buddy Travis dodał, że jego zdaniem Little Richard zapłacił Jimiemu Hendrixowi, jeśli nawet nie całą sumę, jaką mu był winny, to zapewne jakąś część - Bo był on największym gitarzystą, jaki kiedykolwiek z nim grał. Nikt nawet się do niego nie zbliżył. Chodził po scenie i grał. Był całkowicie pochłonięty graniem, gitara była dla niego wszystkim. I nigdy nie brzmiał jak jeden facet. Robił mi taki podkład, że ja też musiałem dawać z siebie wszystko...
Bezsprzecznie
Little Richard wywarł wielki wpływ na Hendrixa. Widać to było u niego po
fryzurze, cienkim jak ołówek wąsiku, ale przede wszystkim po naładowanym seksem
zachowaniu i muzyce granej na scenie. Orgia niepohamowanych dźwięków, która
urzekła w Anglii Johna Lennona i Micka Jaggera, a także niemal całe ówczesne
pokolenie brytyjskich muzyków, odbiła się też na Jimim i zauważą to od razu
widzowie w Anglii, dokąd dotrze za kilkanaście miesięcy. Little Richard
wspominał - Jimi Hendrix był
moim gitarzystą, a nie wiedzieliśmy, że on mógł grać językiem. Pewnej nocy usłyszałem krzyczących widzów.
Myślałem, że krzyczą z mojego powodu.
Ale usłyszałem, że ktoś gra na gitarze ustami.
Potem on już tego nie zrobił, bo zadbaliśmy aby reflektor nie oświetlał jego
miejsca. I tak to rozwiązaliśmy!... W 1970
roku Little Richard pochwalił się – To ja wciągnąłem Jimiego Hendrixa do
show-biznesu - on grał w moim zespole dwa lata przed nagraniem swojej płyty. Znasz
tych ludzi, pomogłem im, a oni nigdy o tym nie wspomną - nie, żebyś od razu
chciał ich uznania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz