Piątego maja telewizja ABC nadaje trzydziesty czwarty odcinek programu Shindig, zatytułowany Tribute to Elvis , w którym występują bracia Isley z piosenkami “Hard Headed Woman” oraz “Wear My Ring Around Your Neck”. Niestety omija to Hendrixa, gdyż nadal gra z Little Richardem. W sobotę ósmego maja Jimi z ekipą Richarda pojawia się w kolejnym miejscu stanu Nowy Jork, w Syracuse College, Women’s Building w Syracuze, a w środę dwunastego maja - w Donnelly Theater w Bostonie, Massachusetts. Suportem jest komik Jackie „Moms” Mably, którego Richard zaangażował na kilka programów. Występuje także duet Don “Sugarcane” Harris & Dewey Terry, grający na gitarach. Don to sławny później muzyk jazzowy i bluesowy, grać będzie m.in. z Johnem Mayallem na albumie "USA Union", także na elektrycznych skrzypcach. Peter Guralnick podaje, że powtarzano plotkę, iż po raz pierwszy od nagrania w studiu, właśnie w Bostonie, Little Richard publicznie wykonuje piosenkę “I Don’t Know What You’ve Got (But It’s Got Me)”. Z czym sam Guralnick się nie zgadza - Byłem tam. Tej nocy on nie śpiewał tej piosenki. Szczytem było wykonanie "Shake A Hand", kiedy upuścił mikrofon na scenę, śpiewając potem bez wzmocnienia i zapraszając widzów do wspólnego śpiewu. Co bez wahania uczynili...
W połowie maja
ekipa dociera do Greenwood Lake w stanie Nowy Jork, gdzie występuje w Long
Pond Inn. Wspominał Peter Sando, późniejszy muzyk grupy
"Gandalf" - Mój zespół
"The Rahgoos" grał w klubie w Greenwood Lake. Było tam wiele klubów,
w jednym z nich oglądaliśmy Little Richarda. Miał wtedy big band z dęciakami i
dwoma gitarzystami solowymi. Po lewej stronie był Jimi, z fryzurą a 'la Beatle
i w takich butach "beatlesówkach", jak je wtedy nazywaliśmy. Od razu
wiedziałem, że ten facet jest kimś - jego gra była wyjątkowa. Grał też
zębami... Jimi stara się grać tak, aby zwrócono na niego uwagę, co coraz
mniej podoba się Little Richardowi. Opowiadał Leon Hendrix - Latem zadzwonił, żeby oznajmić, że zaczął
pracować, nie dla kogo innego jak Little Richarda, grając w jego zespole – "The
Upsetters". W moich oczach bratu wreszcie udało się zrobić wielką karierę,
lecz on zapewniał, że to jeszcze nie to. Tłumaczył, że Little Richard na trasie
jest bardzo wrażliwy i wybuchowy, co zaczynało go męczyć... Dewey Terry dodawał - Styl Richarda był zupełnie odmienny od tego,
co grał Jimi. On wolał często korzystać ze sprzężeń, które denerwowały
Richarda, jego muzyka była bowiem prosta i najważniejszy w niej był jego śpiew.
W większości wykonywali "Lucille", "Tutti
Frutti" i inne kawalki. Richard
zabrał go z nami, bo chciał, aby on tworzył rock'n'rollowe brzmienie. Hendrix
wyglądał jak hipis. Mówił wtedy o "przestrzennym" graniu. My na to:
'W porządku, człowieku, spokój'...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz