środa, 22 marca 2023

            "King George" Clemons, który w latach 1965-66 przebywał sporo z Hendrixem opowiedział tę historię, jego przyjacielowi Paulowi Caruso - To Jimi zainteresował mnie Dylanem. W Harlemie grano wówczas tylko muzykę soul. Jimi kupił płytę i powiedział: 'Słuchaj tego. Ten facet jest naprawdę wielki'. Nie mogłem nic dobrego powiedzieć o jego głosie, ale po chwili zorientowałem się, że on jest poetą i że Jimiego naprawdę to wciąga. Miał rację w tych swoich poetyckich rozważaniach, że wszystko wokół się zmienia, tyle, że wielu ludzi tego nie rozumiało. Zwłaszcza wśród czarnych. Jimi wszedł do klubu, tam grali płytę Wilsona Picketta. Jimi ją zdjął i założył Dylana "Blowin' In The Wind". Ci czarni, którzy tam byli, powiedzieli: 'Co robisz? Zwariowałeś?' Dla wielu Murzynów Dylan brzmiał wtedy jak muzyka hillbilly. Jimiego nie obchodziło ich zdanie, wtedy jeden z nich powiedział: 'Weź to gówno, bo ci poderżnę gardło'. No więc zareagowałem: 'Chwilkę! Stop! Bierzemy tę płytę'. Wziąłem Jimiego do drugiego pokoju i spytałem go: 'Czemu to robisz? Wiesz, możesz mieć z tego powodu problemy'. Odparł: 'Ludzie w Harlemie muszą się nauczyć. Nie można tak się zachowywać, nie wiedząc, co się wokół dzieje. Nie powinni przechodzić obok tego obojętnie'. Faye Pridgon opowiadała później, że ta sytuacja miała wielki wpływ na to, ze Jimi uciekł z Harlemu do Village... Wspomniana Faye dodała później - Zaczął szaleć na punkcie Boba Dylana, opowiadał mi o nim, a ja wiedziałam, bo widziałam jego zdjęcie, że on jest biały. pomyślałam, że pewnie gra jakąś super ciężką, intensywną, odlotową białą muzykę, rozumiesz? Powiedziałam: 'Chciałabym go posłuchać'. Posadził mnie przed głośnikiem, sam usiadł przed drugim. I puścił muzykę tak głośno, że prawie pękły mi bębenki... Firmy fonograficzne promowały w tym czasie lekką muzykę pop, zaś Bob Dylan naprawdę pokazał Hendrixowi, że istnieje też rynek dla ambitniejszych piosenek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz