czwartek, 16 marca 2023

            Dla młodych i debiutujących muzyków to była, można rzec "normalna" sytuacja, tak było nie tylko w połowie lat 60., czyli w czasach, gdy "przebijał się" tam Jimi Hendrix, ale też w latach 70. XX wieku, podobny obraz opisała Kim Gordon, wokalistka grupy rockowej "Sonic Youth" - Nocą, co krok wpadało się na szczury, opakowania i puszki. Wszędzie piętrzyły się hałdy śmieci, jak gdyby służby komunalne cały czas strajkowały... Na to samo spotykali się młodzi, ambitni muzycy również w innych wielkich amerykańskich aglomeracjach, jak choćby w Los Angeles, o czym wspominał Duff McKagan z zespołu "Guns N' Roses" - Gdy po raz pierwszy wyłączyłem światła i położyłem się na materacu, poczułem, jakby coś po mnie pełzało. Na początku po nodze, później po plecach. Kiedy poczułem coś na twarzy, podskoczyłem i zapaliłem światło. Moje łóżko - a właściwie całe mieszkanie - było pełne karaluchów. Przystąpiłem do wojny uzbrojony w zwinięte gazety... bez przerwy musiałem je wyrzucać - po około dwunastu ciosach stawały się one mokre od wnętrzności robali. Mimo to nigdy nie udało mi się tej bitwy wygrać i niedługo potem musiałem przyzwyczaić się do spania wśród chodzących po mnie robaków.. Poza tym karaluchy nie gryzą... Aż ciśnie się na usta pytanie - czy w takich warunkach warto było mieszkać? Jak pokazała przyszłość, w obu tych przypadkach, czyli Kim Gordon i McKagana, było warto. Co zaś do Jimiego Hendrixa, oto tej opowieści ciąg dalszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz