Dylan na pewno już wtedy był wielkim artystą, co zresztą przyznał Jacek Nizinkiewicz z polskiego czasopisma Teraz Rock – (Dylan) fascynował wszystkich erudycją, strumieniem świadomości zawartym w tekstach. Z początku jego utwory były "protest-songami" przeciwko rasizmowi, wykluczeniu, biedzie, nierównościom społecznym. Sprzeciw Dylana nigdy nie był wprost, robił to w sposób bardzo poetycki… Podobne uważa inny, zasłużony muzyk rockowy Neil Young - Teksty Dylana to stały element naszej rzeczywistości, podobnie jak nazwy państw na mapie... Marc Bolan, wokalista, także poeta, którego drogi kariery przetną się w niedalekiej przyszłości z Hendrixem dodawał - Bob Dylan był do zaakceptowania, ponieważ był on pierwszym, najbardziej oryginalnym, a jego praca była bogata w filozoficzne, społeczno-politycznym i symbolicznym znaczeniu...
Nieprzypadkowo
fascynacji Dylanem, uległ także Hendrix.
On bowiem otworzył mu oczy na fakt, że nie trzeba mieć ładnego głosu, aby
wyrazić swoje emocje. Tak to zresztą później wspominał - Gdy pierwszy raz usłyszałem Dylana, pomyślałem sobie, że należy mu się
uznanie, wręcz podziw, bo ma niezły tupet, żeby aż tak fałszować. Ale potem
zacząłem słuchać jego tekstów. I wpadłem po uszy. Wtedy wszyscy i wszystko błyskawicznie mi się nudziło. Dlatego zwróciłem
uwagę na Dylana – proponował mi coś zupełnie nowego... ...Dylan był jak punkowiec - przyznał Lemmy - pokazał, że można nagrywać świetne rzeczy, chociaż się nie ma głosu.
Odkrył, że to nie przeszkadza... Nie dziwmy się zatem, że któregoś dnia
Jimi wszedł do jednego z klubów Harlemu i podszedł do stołu czarnego DJ
(prezentera) ze słowami - 'Mam tu nową
wspaniałą płytę. Mógłbyś ją puścić' - I wyjął Boba Dylana "Blowin'
In The Wind". Wspominał brat
Jimiego Leon - Pewnie, by go za to
zabili, gdyby nie uznali go za wariata...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz