sobota, 10 grudnia 2022

            Jesienią 1962 roku w klubie Del Morocco Jimi poznaje Lawrence'a H. Lee Juniora z Memphis, który wspominał tamten czas - Byłem najgorszym gitarzystą w Nashville i szukałem kogoś mojej "klasy", z kim mógłbym porozmawiać... Larry Lee, młodszy od Hendrixa o kilka miesięcy (urodził się 7 marca 1943), choć nie był dotąd członkiem żadnego zespołu, miał już na swoim koncie sesję w studiu, zagrał, jak dodał  - Na gitarze dla Earla Gainesa w jego "24 Hours A Day"... O spotkaniu z Hendrixem tak Larry Lee opowiadał - Wtedy Jimi grał na gitarze marki Kay (albo Danelectro). Kiedy spotkałem go następnym razem, kilka dni późnej, zmienił już gitarę na nową Epiphone i wzmacniacz Silvertone. A kiedy wróciłem do klubu po kilku dniach nie mogłem uwierzyć, że to był ten sam gość, którego wcześniej widziałam i powiedziałem: 'Wow, oszukał mnie!' Okazało się, że naprawdę umie grać...

            Co do tej drugiej gitary w biografiach Hendrixa znaleźć można dwie wersje. Jego najbliższy wtedy kolega Billy Cox pamiętał, że rzeczywiście Jimi zmienił instrument. Czy stało się to w Clarksville we wrześniu, jak twierdzą niektórzy biografowie, czy dopiero w Nashville, trudno to ustalić. Oto co mówił Cox - Miał gitarę, którą pomalował na czerwono i napisał na niej "Betty Jean". Kiedy mieliśmy trochę pieniędzy, podżyrowałem mu zakup nowej gitary Epiphone... Model Ibanez (?) Wiltshire SB432 kupili obaj w sklepie Collinsa w Clarksville, a do tego pasek i futerał, łącznie za 95 dolarów i 87 centów. Jimi zgodził się na spłatę po dziesięć dolarów tygodniowo. Tony Brown podaje jednak, że we wtorek 13 listopada 1962 Hendrix zwróci gitarę do sklepu w Clarksville, gdyż nie jest w stanie spłacać rat i że właśnie wieczorem tego samego dnia, pozna Larry'ego Lee, który za kilka lat znajdzie się w składzie grupy „Gypsy Sun And Rainbows” (Tom 4). Właśnie wtedy Larry Lee, którego zna już większość muzyków R&B sceny Nashville, podchodzi do Jimiego i przedstawia się - Byłem bardziej pod wrażeniem Jimiego, niż Johnny'ego. Oni obawiali się nawet mówić o Jimim, uważali, że 'On jest szalony', ale właśnie ja zobaczyłem coś w nim. Miał dźwięk, który był bardziej płynny, niż Johnny'ego, poza tym grał bardziej naturalnie, bardziej w tym siedział. Było w tym więcej nerwu, widziałem, jak grał w stodole, w czyjejś kuchni, nigdy nie przestawał grać. Jego umysł był tylko na to nastawiony...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz