piątek, 27 maja 2022

 

            Niestety kiepskie zarobki wzmagają frustrację Ala Hendrixa. Jimi nie ma możliwości z nim mieszkać, więc doraźnie przebywa z bratem Ala, Frankiem i jego żoną Pearl, w domu Freddie Mae Gautier, z Dorothy Harding oraz dwójką przyjaciół ojca - Billem i Ernestyną Bensonami. Okresowo opiekuje się nim także córka Pearl - Gracie Hatcher. To właśnie w jej domu za parę miesięcy, dokładnie 29 listopada 1956, Jimi zostanie sfotografowany w stroju zawodnika futbolu amerykańskiego wraz ze swoim psem, którego nazwał "Księciem". 

               Dwudziestego lutego 1956 roku, Jimi opuszcza Meany. Trzy dni później rozpoczyna naukę w gimnazjum Waszyngtona na Columbia Way, gdzie uczy się do czerwca, a do Meany wróci we wrześniu, na początku następnej klasy.                    

                Przytoczony przez Tony'ego Browna szkolny kolega Carol French wspominał - To była bardzo duża klasa i ja nie znałem go zbyt dobrze, tylko czasami mijając się na korytarzu mówiliśmy do siebie 'Cześć'... 23 lutego 1956 Frank i Pearl rozwodzą się, a od Ala wyprowadzają się Bensonowie. Jimi powraca więc do ojca, do domu na 25th Avenue 166 i przenosi się do innego gimnazjum Washington Junior High School. W poprzedniej szkole na koniec semestru miał jedną czwórkę, siedem trójek i jedną dwójkę. Niestety w tej nowej szkole, uczy się coraz gorzej, gdyż coraz więcej czasu poświęca nowej swojej "miłości" - gitarze i na koniec roku sytuacja jest dużo gorsza. Na świadectwie widnieją trójki z angielskiego, muzyki, przyrody i zajęć praktycznych, cztery dwójki oraz dwie jedynki. Frank Fidler, dyrektor tego gimnazjum opowiadał – Nie był jakimś specjalnie trudnym chłopcem, ale z materiałem sobie nie radził… Mimo to 15 czerwca Jimi kończy siódmą klasę. Już wtedy można powiedzieć, co zauważą liczni biografowie Jimiego Hendrixa - W szkole Jimi żyje we własnym świecie, ciągle ogląda filmy,  rysuje dziwne stwory, bardzo chce mieć własny instrument, ale dorasta w takiej biedzie, że pracownicy opieki społecznej chcą odebrać także i jego…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz