czwartek, 7 września 2023

            Po pierwszym spotkaniu z Hendrixem, Chalpin postanawia, że będzie on nagrywał w trio z Knightem oraz perkusistą Johnnym Starrem, za co otrzyma także składki związkowe, co wtedy było raczej rzadkością. ...Dlaczego miałbym podpisać kontrakt z nim, jak z artystą i dać mu królewską gażę, a nie tylko opłacając go jako muzyka zespołowego? - tłumaczył się Chalpin - Dałem mu pieniądze oraz trzymałem go dalej. Porozumienie polegało na tym, że mogłem go wykorzystać w każdej chwili, także do przyszłych nagrań i uzyskać licencję na ostatnie nagrania. On również mógł skorzystać ze składek  związkowych, co było rzadkością. Podpisałem z nim umowę w roli producenta muzycznego oraz aranżera...

            Po co była ta umowa? Lonnie Youngblood miał ogromne wątpliwości - Jeśli podpisał z nim, to po co? Ponieważ był pewien, że nie nagra z nim płyty. Jeśli podpisujesz z kimś kontrakt lub ktoś tobie coś nagrywa i nie pokazujesz tego, to jest co najmniej dziwne, prawda? Ja w ogóle nie sądzę, aby on poznał się na talencie Jimiego. A czy mógłby zrobić z niego gwiazdę, tak jak to uczynił Chandler? Nie, do diabła, nie. Bez wątpliwości, nie...

            Nieco inaczej, co raczej zrozumiałe wypowiadał się Curtis Knight – Z moim menedżerem, również przecież właścicielem studia, doszliśmy do porozumienia, że kiedy ja, albo Jimi chcieliśmy coś nagrać, mieliśmy studio do dyspozycji, a tam była dziesięciośladowa aparatura, co wtedy było raczej rzadkością i tworzyliśmy zadziwiającą w tym czasie muzykę. Razem z nim robiłem piosenki, a Jimi grał na większości instrumentów. Grał na basie. Nieczęsto tylko grał na perkusji... Jimi dopowiadał – Sesje, które wtedy robiliśmy koncentrowały się na Curtisie. Raz zrobiłem demo, napisałem przez noc jedną piosenkę, a następnego dnia rano, chciałem ją nagrać...

            Nagrania demo w studiu, a także te rejestrowane często na koncertach, oprócz sprawdzenia możliwości twórczej, miały jeszcze jeden cel, ułatwić muzykowi znalezienie pracy. Opowiadała żona Nate'a Edmondsa Sharon Soul - Chodzili do nocnych klubów i oferowali swoje usługi. Jeśli muzycy pokazywali, jak reaguje na nich publiczność, mieli większe szanse na otrzymanie pracy. Na Broadway'u większą część ofert muzycy przekazywali sobie nawzajem, ale były też agencje, takie jak Ka-Cole Enterprisses, która prowadziła własny rejestr muzyków i zespołów. Miała też fotografa, który na miejscu robił muzykom profesjonalne zdjęcia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz