Hendrix spotyka się z Joey’em Dee w jego domu, w którym podwójny garaż został przebudowany na miejsce do prób. W połowie drugiego granego przez Hendrixa numeru, Joey mówi stop i zatrudnia go w zespole “The Starliters”, tak zresztą o tym opowiadał - Jimi przyszedł na przesłuchanie do mojego garażu w Lodi i od razu go zatrudniliśmy. Był wspaniałym gitarzystą... W składzie zespołu "Joey Dee & The Starliters" na to listopadowe tournee 1965 roku znaleźli się: wokalista Tommy Davis, perkusista Jimmy Mayes, Calvin Duke (lub David Brigati) na organach, saksofonista Charles Neville (ze znanej muzycznej rodziny z Nowego Orleanu), no i Jimi na gitarze. Joey Dee wspominał – Hendrix opowiedział mi, jak sfrustrowany był u Little Richarda. Że był on tyranem i u niego nie mógł zagrać nic swojego. W mojej grupie było akurat odwrotnie. Jeśli miałeś talent, łatwo mogłeś znaleźć się w świetle reflektora. Dałem mu grać kilka solówek, a nawet zaśpiewać w chórku w "Peppermint Twist". Okazało się, że ze śpiewaniem to mu za dobrze nie idzie, za to na gitarze grał świetnie...
Pierwszy
koncert "nowych" "Starlitersów" w Nowym Jorku zapowiedziany
jest w Ondine na Manhattanie, lecz tuż przed jego rozpoczęciem Jimiego
nie ma. ...Żeby dostać się do jego domu
na 110th Street w Harlemie, musiałem wziąć taksówkę - opowiadał Jimmy Mayes
- A tam była jakaś impreza z wieloma
artystami, takimi jak choćby Otis Redding. Długo pukałem w okno, a oni nie
chcieli mnie wpuścić. W grę wchodziła moja reputacja, bo miałem go przywieźć na
występ. W końcu udało się wziąć go do taksówki i koncert się odbył... Mayes
opowiadał także o innym występie, na którym Jimi zjawił się zaledwie kilka
minut przed jego rozpoczęciem. Tłumaczył, że musiał w Harlemie ułożyć sobie
fryzurę. Widząc to, Joey Dee przydzielił Mayesowi opiekę nad Hendrixem, no i
obaj szybko się zaprzyjaźnili. Jimmy Mayes tak to wspominał – Nazywał się Jimmy James. Dopiero dużo
później dowiedziałem się, że to był Hendrix. On mówił na mnie 'mały brat funk',
ponieważ w Nowym Orleanie byłem perkusistą w stylu funk... Obaj wtedy nie
tylko dzielili wspólnie pokoje, ale też mieli w nich wspólne sex-partnerki,
bowiem Joey Dee często zatrudniał do swoich występów tancerki, po koncertach
obaj więc urządzali w swym pokoju prywatne party. Opowiadał dalej Jimmy Mayes – Przed naszym występem, wszystkie tancerki
go-go stały w jednym szeregu za kulisami. Wychodząc na scenę musieliśmy obok
nich przejść. Czasem, idąc obok Jimiego denerwowałem się, widząc, że dziewczęta
od perkusisty wolą gitarzystę. Mieliśmy w pokoju dwa osobne łóżka, więc po
koncercie zabieraliśmy je do pokoju. Pewnej nocy dwie z nich narobiły tyle
hałasu, że musiałem się przenieść...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz