Wykonując w swojej karierze komandosa dwudziesty szósty, a zarazem ostatni skok z samolotu i lądując na poligonie, Jimi Hendrix łamie kostkę prawej nogi i doznaje urazu kręgosłupa. Później opowie - W wojsku spędziłem rok i miesiąc. Podczas któregoś skoku złamałem kostkę, bo zaplątałem się w linkę. Powiedziałem też, że uszkodziłem sobie kręgosłup. Powiedziałem im, że bolą mnie również plecy przy każdym badaniu udawałem ból, w końcu mi uwierzyli. Miałem szczęście, gdybym do wojska poszedł później, mógłbym trafić do Wietnamu... Potem też doda - Mogłem więc poświęcić się swojej pierwszej miłości - muzyce...
Jimi Hendrix
jeszcze nie wie, że mimo tego "nieszczęśliwego" skoku, 23 maja do
dowódcy jednostki wpływa raport Jamesa Mattoxa dotyczący nakrycia go w latrynie
obozowej, on zresztą za nieobecność w czasie wieczornego apelu, ponownie trafia
na czternaście dni do aresztu (do 6 czerwca). W tym też czasie, 28 maja wpływa
jeszcze raport sierżanta Louisa J. Hoekstry, który opisał obsesję Jimiego na
punkcie jego gitary. Hendrix o tym wszystkim oczywiście zapomni, będzie jedynie
opowiadać, że przyczyną wcześniejszego zwolnienia z armii był właśnie tamten nieszczęśliwy
wypadek - Służyłem przez 15 miesięcy, ale
nabawiłem się kontuzji przy skoku i przestałem przestrzegać dyscypliny. Któregoś dnia, przed skokiem, zawadziłem nogą
o zaczep i urwałem go...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz