czwartek, 17 listopada 2022

            18 października 1962 roku muzycy "The King Kasuals" wynajmują dom z płaskim dachem Ford Street 610. I bardzo szybko przekonują się, że nie była to dobra decyzja. Dom wcześniej należał do miejscowego grabarza, który w popłochu i po cichu opuścił Clarksville, gdyż, jak dowiedział się Young - Zabił białego, ale o tym, że uciekł inni nie wiedzieli. Musieliśmy bardzo szybko opuścić ten dom, leciały na nas butelki i kamienie... Zanim to się stało muzycy przygotowywali się do występów, jak opowiadał Billy Cox – Ćwiczyliśmy z moich płyt Alberta i B.B. Kinga. Siadaliśmy wokół, w środku stawialiśmy ciasto truskawkowe i ćwiczyliśmy do upadłego... Jimi z uporem uczył się gitarowych zagrywek od tych dwóch mistrzów. Billy Cox dodawał - To dla niego była praca w dzień i w nocy, robił wszystko kiedy tylko mógł. To było czyste poświęcenie... Hendrix doskonali się każdego dnia. "Baby Boo" Young wspominał, że Jimi ćwiczył w drodze na koncert, potem grał, najczęściej niemal bez przerwy na tymże koncercie przez pięć godzin, a następnie ćwiczył w drodze powrotnej do domu - Zawsze miał gitarę ze sobą i nigdy się z nią nie rozstawał. Praktycznie ćwiczył przez całą noc... W swojej muzycznej pasji i miłości do instrumentu, Hendrix przypominał Johna Coltrane'a, który to samo co on z gitarą, robił z saksofonem. "Trane", jak nazywano tego wielkiego muzyka jazzowego, rozpoczynał swoją karierę grając w Indianapolis w R&B zespole Joego Webba, towarzysząc m.in. bluesowej śpiewaczce Big Maybelle (z którą także za kilka lat spotka się Jimi Hendrix).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz