sobota, 12 listopada 2022

            Już z wojska Jimi pisywał do ojca, że wolałby po powrocie do Seattle grać w jakimś zespole zawodowo. Al odpisał mu –Tu w Seattle nic się w świecie muzycznym nie dzieje. Jeśli wrócisz tu, będziesz bezczynnie siedział... Te kotłujące się w głowie Jimiego myśli sprawiły, że podjął tylko jedną decyzję - Wszystko, co mogę teraz zrobić, pomyślałem, to wyciągnąć od tego kolesia moją gitarę i tutaj spróbować znaleźć jakąś pracę...

            Nashville od Clarksville było odległe zaledwie dwadzieścia mil, rozmyślał więc – To była duża muzyczna scena. Na pewno było co tam robić. W wojsku zająłem się gitarą już bardzo na poważnie, więc pomyślałem sobie, że mam tylko jedno wyjście: zarobić graniem (na powrót do domu). A przypomniałem sobie, że tuż przed wyjściem z wojska sprzedałem swoją gitarę chłopakowi z jednostki. Wróciłem więc do Fortu Campbell, odszukałem go i powiedziałem, że muszę ją pożyczyć...

            Wraca więc do swej dawnej jednostki, nielegalnie wchodzi na teren, odnajduje tamtego żołnierza i jeszcze jedną noc spędza w swoim, do niedawna, baraku. A następnego ranka, ze swoją czerwoną gitarą Danelectro "wypożyczoną" od rekruta, udaje się do Clarksville i znajduje lokum w domu przy Glen Street 411, blisko znanego sobie klubu The Pink Poodle.  Przez najbliższe dni jest jednak mocno spanikowany, starając się przeżyć za te kilkanaście dolarów, które mu w portfelu zostały. Jeśli na ulicy ktoś upuszcza pięćdziesięcio-centówkę, nie może się doczekać, by ją podnieść. Opowiadał potem o tym - Minęło trochę czasu, zanim wyleczyłem kontuzję. Na początku było dość ciężko, żyłem w bardzo złych warunkach. Spałem gdzie popadło, musiałem kraść jedzenie, żeby przeżyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz