Jimi nie ma jeszcze dwudziestu lat, a teraz w Clarksville, stoi przed tym samym, co go spotkało, kiedy wyleciał ze szkoły Garfield. ...Znów dorywczo pracowałem - opowiadał Jimi Sharon Lawrence - Nie mogłem uwierzyć, że sam się w to wpakowałem. Grałem na ulicy na gitarze za kilka dolców, czekając, aż Billy wyjdzie z wojska...
Cztery dni, po
wyjściu Hendrixa do cywila, szóstego
lipca 1962 roku do Clarksville przyjeżdża Billy Cox, który - Bardzo oryginalnie grał na basie -
przyzna to Jimi i żeby się z nim spotkać idzie do The
Disabled American Veterans Hall, klubu dla
amerykańskich weteranów, ze swoją gitarą w ręku. Billy jest zaskoczony widokiem
przyjaciela, ale chętnie włącza go do swego nowego zespołu, teraz i na drugi
występ, późnym wieczorem w Pink Poodle. Dzięki temu Jimi
zarabia kilka dolarów, które pozwolą mu przetrwać parę następnych dni, jak wspominał
- Trochę zarobiłem, ale w ogóle mi się to
nie podobało... Żyje z dnia na dzień, nocuje gdzie popadnie i czeka do
września, aż dołączy do niego zdemobilizowany Billy Cox. Idzie do lombardu i
zastawia swoją, a mówiąc prawdę, wypożyczoną od kolegi z wojska, czerwoną
gitarę Silvertone (Danelectro). Na razie nie jest mu
ona potrzebna, a za otrzymane od handlarza pieniądze przeżyje kilka kolejnych
dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz